[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ojca na lunch i opowiem mu całą historię. A może
wolisz sam mu powiedzieć?
Jack pochylił się, aby ją pocałować.
- Nie, kochanie. Ty mu powiedz, to twoja hi
storia.
- Twoja też!
- Ale ty jesteś główną bohaterką, ja gram tylko
rolę tego złego.
- Nie dla mnie, Jack.
Chwycił ją w ramiona.
- Wobec tego od tej chwili zrobiÄ™ co w mojej
mocy, by stać się twoim pozytywnym bohaterem.
Do zobaczenia pózniej. - Pocałował ją z żalem raz
za razem.
- Nie mogę powiedzieć, że zgadzam się z ojcem
- rzekł pózniej Jack, kiedy Bran radośnie witał się
z Kate w dżipie. - Jeszcze jej nawet nie poznałem,
134 CATHERINE GEORGE
ale nie uśmiecha mi się myśl, żebym miał opowia
dać córce, jakim byłem idiotą, jeśli chodzi o za
chowanie względem Dawn.
- To nie mów. Zrobimy to po mojemu i podamy
Jo złagodzoną wersję.
- Dziękuję, nigdy nie sądziłem, że jestem takim
tchórzem, aż do teraz, ale nie wiedziałem też aż do
teraz, że jestem ojcem.
Kiedy dotarli do Mill House, poszli na spacer
z psem przed kolacjÄ…, obejmujÄ…c siÄ™, jakby byli
nastolatkami. Okrążyli jezioro. Potem Jack wszedł
pod prysznic, a Kate zasiadła przed kominkiem
w salonie z Branem i, czekajÄ…c na niego, wpat
rywała się w zamyśleniu w płomienie.
- Nad czym tak dumasz?
- Miałbyś coś przeciw temu, gdybyśmy opowie
dzieli naszą historię Joannie właśnie tutaj? Niezale
żnie jak to przyjmie, nadal będzie musiała potem ze
mną mieszkać, wolałabym więc nie urządzać przed
stawienia w Park Crescent.
- Wolałabyś zatem poświęcić mój dom zamiast
swojego? - spytał z rozbawieniem.
- Staram się rozważać najgorszą wersję scena
riusza.
- W tym akurat masz pewne doświadczenie.
- Ty również. Ale nie psujmy sobie wieczoru,
zamartwiajÄ…c siÄ™ tÄ… sprawÄ….
ROZDZIAA JEDENASTY
- Cieszę się, że będziemy miały gościa na kola
cji - powiedziała Jo następnego dnia, wyciągając
blachÄ™ babeczek z piekarnika. - To odsuwa moje
myśli od dyskoteki. - Uśmiechnęła się przebiegle.
- Cały czas o tym rozmyślam.
- Jak ci idzie dekoracja wypieków?
- Myślałam, żeby ozdobić je lukrem i małym
jajeczkiem wielkanocnym. Aadnie wyszły, prawda?
Mam nadzieję, że pan Logan lubi słodycze?
- Te mu będą smakowały. Myślę jednak, że
powinnaś mu mówić po imieniu, żeby nie mylić go
z jego ojcem.
Kate wykonała kilka głębokich oddechów, spra
wdziła sos pomidorowy, poprawiła włosy, nałożyła
pomadkę, a potem znieruchomiała na dzwięk pod
jeżdżającego pod dom samochodu.
- To chyba ukochany jansen Jacka.
- Mam otworzyć?
Kate skinęła głową i patrzyła, jak Jo otwiera
drzwi swojemu ojcu, który stał nieruchomo i po raz
pierwszy wpatrywał się w córkę.
- Cześć - wydusił w końcu i uśmiechnął się do
piwnych oczu, które się w niego bacznie wpat
rywały. - Jestem Jack Logan.
136 CATHERINE GEORGE
- Cześć, mam na imię Joanna - uśmiechnęła się
ciepło. - Jesteś bardzo podobny do ojca, spotkałam
go w niedzielę razem z twoim wspaniałym psem.
- Dziękuję, przyjmuję to jako wielki komple
ment. Mam nadzieję, że ci się spodobają. - Jack
podał jej zawinięty pakunek, a potem wyciągnął
bukiet różowych i białych lilii i wręczył je Kate.
Celowo pocałował ją w usta. - Pięknie dzisiaj
wyglÄ…dasz.
- Dziękuję, są urocze. Idzcie do salonu z Jo, a ja
wstawię je do wody. Co dostałaś, kochanie?
- Czekoladki!
- Masz ochotÄ™ na piwo? Zaraz wracam.
Kate siedziała z nimi przez chwilę, zadowolona,
że nie musi nic mówić, tylko słuchać, jak dwie
osoby, które kocha najbardziej na świecie, zaczyna
ją się poznawać, po chwili jednak przeprosiła ich
i poszła zobaczyć, co dzieje się w kuchni.
- Mam ci pomóc? - Poderwała się Jo.
- Zostań i zajmij się gościem - odparła Kate.
- Dzisiaj kolacja w kuchni, Jack.
Uśmiechnął się do niej, a potem zwrócił się do
córki, która poczęstowała go orzeszkami.
- Opowiedz mi o szkole, Joanno. Które przed
mioty lubisz najbardziej?
Joanna rozmawiała z Jackiem zupełnie swobo
dnie. Roześmiała się, kiedy Jack powiedział jej,
że ostatnim razem kiedy miał przyjemność jeść
kolację z Kate, nie zaskoczyła go swoim kulina
rnym kunsztem.
UCIEKAJCA PANNA MAODA 137
- Zamówiliśmy chińszczyznę - powiedział,
uśmiechając się do Kate. - Tak jest o wiele lepiej,
sos jest wspaniały.
- W niedzielę mieliśmy pysznego pieczonego
kurczaka, z nadzieniem ziołowym i sosem chlebo
wym - poinformowała go Jo. - Kate dobrze gotuje,
ale chyba to wiesz.
- Do niedawna nie widzieliśmy się wiele lat
- rzekł z żalem Jack. - Nie znam tak dobrze jej
umiejętności kucharskich jak ty, Jo. Ale mam na
dzieję poznać je w przyszłości.
Jo postawiła na stole półmisek z babeczkami.
- Wyglądają niezle. Sama je zrobiłaś, Kate?
- Nie, to robota Jo, nie moja.
- Nie będzie mi przeszkadzało, jeśli nie lubisz
słodyczy - zapewniła go nieśmiało Jo. - Kate ma też
sery.
- Najlepsze, jakie jadłem od dawna - powie
dział, a Joanna zarumieniła się z zadowolenia.
- Dziękuję, lubię wypieki.
- I bardzo dobrze - rzekła wesoło Kate. - Moje
kulinarne umiejętności nie sięgają aż tak daleko.
Zostali przy stole, racząc się kawą, Jo czuła się
zupełnie swobodnie ze swoim nowym znajomym
i zaczęła go wypytywać o Brana.
- Przyjdz do mnie w weekend, to siÄ™ z nim
zobaczysz. Poproszę Molly, aby zorganizowała spe
cjalny wielkanocny obiad.
- Kto to jest Molly?
- To dobra wróżka, która sprząta mój dom i zo
stawia mi przepyszne posiłki.
CATHERINE GEORGE
138
- Jest doskonałą kucharką jak na swój wiek,
miałam okazje próbować jej kuchni, Jo, jest przepy
szna - rzekła Kate.
- Wcale nie bardziej smaczna niż to, co dzisiaj
jadłem. Umówimy się, Jo?
- Przyjdę z przyjemnością.
- Wobec tego będę czekał na ciebie koło połu
dnia, możemy pójść na spacer z Branem przed
lunchem.
- Wspaniale - odparła. - Czas już na mnie
- oznajmiła i pocałowała Kate w policzek.
- Dobranoc, kochanie, śpij dobrze.
Jo uśmiechnęła się i Jack wstał.
- Miło mi było cię poznać i raz jeszcze dziękuję
za czekoladki. Nie mogę się doczekać niedzieli.
- Ja również - zapewnił ją.
Jack lekko ją ucałował w policzek i cichym
tonem życzył dobrej nocy.
- Lubię Jacka - oznajmiła Jo następnego ranka.
- Fajnie siÄ™ z nim rozmawia, jak z Benem. Tylko
jest od niego przystojniejszy - dodała z uśmiechem
i nalała sobie soku pomarańczowego. - Niezła
sztuka!
- Cieszę się, że ci się podoba - rzekła suchym
tonem Kate. - Masz ochotÄ™ na jajecznicÄ™?
- Nie, dzięki, zjem jogurt i grzankę.
- Nie będziesz nic jadła?
- Za moment.
- WyglÄ…dasz blado.
- Polepszy mi siÄ™, jak siÄ™ napijÄ™ herbaty.
UCIEKAJCA PANNA MAODA 139
Joanna spojrzała na nią pytająco.
- Kiedy się znaliście wcześniej, czy Jack był
twoim chłopakiem?
- Tak. - Kate wzięła się w garść. - W zasadzie
byliśmy przez jakiś czas zaręczeni, ale nic z tego nie
wyszło.
- Co się stało?
- Bardzo chciałam pracować w Londynie, a Jack
był równie uparty, żeby zostać tutaj, więc po prostu
się rozstaliśmy.
- Założę się, że oboje tego potem żałowaliście.
- Tak, to prawda. - To było lekkie niedopowie
dzenie. Kate czuła, że jest na skraju wytrzymałości
i zręcznie zmieniła temat na prezenty, jakie należy
kupić dla blizniaków.
- Chodzmy do miasta po południu, to coś wybie
rzemy.
Druga wizyta Jacka była równie udana jak pierw
sza. Joanna otworzyła mu drzwi i przywitała go
z tak otwartą przyjemnością, że Kate widziała, że
Jack ma ochotę ją uściskać. Został przez godzinę,
podziwiał bluzy, które kupiły na prezent dla bliz
niaków, i pochwalił białe dżinsy oraz zielony top,
który pokazała mu Joanna.
- Miałam włożyć minispódniczkę - powiedziała
mu. - Ale Kate i Anna powiedziały, że dżinsy będą
lepsze.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]