[ Pobierz całość w formacie PDF ]

długich brązowych włosów. Jej szeroko otwarte brązowo-złote oczy patrzyły na mnie
podejrzliwie i z zaciekawieniem.
Sięgnęłam do kieszeni, a ona złapała mnie za nadgarstek, paznokcie wbiły się w moją
skórę. Spojrzałam na nią z irytacją i strząsnęłam rękę. Wyciągnęłam list Leba. Wyciągnąłem
go w jej stronę, a ona patrzyła na niego z namysłem przez kilka sekund, zanim wzięła go z
moich palców.
Czytała szybko, z nieodgadnioną miną. Kiedy znowu na mnie spojrzała, sięgnęłam do
komunikatora w jej uchu. Pozwoliła mi go wyjąć i zacisnęłam go w garści.
 Chcesz iść ze mną?  zapytałam szeptem.
 Do tego rezerwatu?  zapytała, spoglądając na list.
 Tak.  Rzuciłam okiem za siebie, za drzwi. Callum wciąż kucał pod siatką, z twarzą
uniesioną ku niebu.
Nie odpowiadała przez kilka sekund. Zaciskała usta, z zadumą ściągała brwi. Kiedy znowu
na mnie spojrzała, byłam prawie pewna, że odmówi. Parę tygodni temu, przed poznaniem
Calluma, tak właśnie bym zrobiła.
Leciutko skinęła głową.
 To znaczy, tak?  zapytałam, żeby się upewnić.
 Tak  potwierdziła, starannie składając list i wsuwając go do kieszeni.
Zmiażdżyłam jej komunikator i rzuciłam szczątki na ziemię. Wyjęłam z kieszeni lokalizator
nadajników i omiatałam jej ciało, dopóki nie zapaliło się czerwone światełko, nad lewym
obojczykiem.
 Twój nadajnik  szepnęłam.
Wyjęłam z kieszeni nóż i wbiłam szpic w podstawę jej szyi. Nawet się nie wzdrygnęła.
Wyjęłam nadajnik i ostrożnie położyłam go na ziemi.
 Wren  przedstawiłam się.
 Addie. Znasz mojego ojca?
 Tak, ale musimy uciekać. Oni...
Wrzask przeszył noc, zduszony i pełen przerażenia. Odwróciłam się, szukając Calluma.
Zniknął.
Wyskoczyłam za drzwi. Addie zbiegła za mną po schodach. Furtka w sąsiednim
ogrodzeniu była otwarta.
Drzwi frontowe zostały wyłamane.
Przemknęłam przez podwórko i wpadłam do domu. W kuchni panował bałagan, krzesła
były rozrzucone, stół przewrócony.
 Callum?!  ryknęłam.
Z pokoju w głębi domu dobiegło stęknięcie. Pobiegłam korytarzem, zahamowałam przed
drzwiami sypialni. Jakiś człowiek leżał na podłodze, Callum trzymał go za szyję. Mężczyzna
miał pusty wzrok.
Nie żył.
Callum rozluznił ręce i szeroko otworzył usta, gotów wyrwać kęs ciała z jego szyi.
Skoczyłam przez pokój, odepchnęłam go, zanim zdążył wbić zęby. Razem upadliśmy na
podłogę i jego zęby drasnęły moje ramię, gdy warczał i się miotał. Przycisnęłam go do desek,
usiadłam na nim.
 Callumie  wycedziłam przez zaciśnięte zęby, przytrzymując go za ramiona, gdy się
szamotał.
Spojrzałam na martwego mężczyznę. Nie mogę pozwolić, żeby go zobaczył. Jeśli
wyciągnę go z tego pokoju, nie będę musiała mu o tym mówić. Nie musi wiedzieć.
 Aap go za nogi  powiedziałam do Addie, chwytając Calluma pod pachy. Zrobiła, co
kazałam, mocno trzymając jego nogi, gdy próbował ją kopnąć.
 Jest podsześćdziesiątką?  zapytała, gdy podniosłyśmy go z podłogi.
 Tak. Dwadzieścia Dwa.
 Uciekła! Trzydzieści Dziewięć uciekła!
Krzyk z sąsiedniego domu sprawił, że obie poderwałyśmy głowy. Musimy się śpieszyć.
Addie ciągnęła mnie przez pokój do drzwi na tyłach domu, co parę sekund odwracając głowę,
żeby widzieć, dokąd idzie, gdy dzwigałyśmy Calluma.
Drzwi frontowe otworzyły się z hukiem, gdy wypadłyśmy na podwórko. Desperacko
rozejrzałam się w poszukiwaniu kryjówki. Z Callumem w takim stanie ucieczka była
niemożliwa, nie wtedy, gdy pościg deptał nam po piętach.
Podwórko było ogrodzone spróchniałym płotem. Pędziłam przez trawę, Callum
podskakiwał w moich rękach. Już nie walczył. Mrugał i potrząsał głową, jakby próbował
oprzytomnieć.
Addie otworzyła furtkę i znalezliśmy się w zaułku, słysząc bliskie krzyki i tupot stóp.
Biegnąc, wbiłam palce w ramiona Calluma. Nie dam się złapać po wszystkim, przez co
przeszłam.
Gdy zbliżyliśmy się do kiepsko brukowanej drogi, wzdłuż której stały rozwalające się
chałupy i parę sklepów, Addie skręciła ostro. Pozwoliłam jej prowadzić, ponieważ znała
miasto lepiej niż ja.
Krzyki zabrzmiały głośniej, gdy wpadłyśmy na czyjeś podwórze. W oknie domu mrugało
nikłe światło i starałam się biec jak najciszej.
Kierowałyśmy się do szopy, która wydawała się za mała, żeby pomieścić całą naszą
trójkę. Addie puściła nogi Calluma. Jego stopy szorowały po ziemi, aż w końcu znalazł
oparcie. Delikatnie odtrącił moje ręce i puściłam go, gdy Addie otworzyła drzwi szopy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl