[ Pobierz całość w formacie PDF ]

który leżał bezradny w swej celi - który kulił się jak wysmagany niewolnik w ciemnym kącie,
słysząc zbliżające się kroki jego oprawców. Blisko, coraz bliżej. Nigdy zupełnie nie dochodzą
do drzwi, wcześniej niewolnik zaczyna wrzeszczeć w obłędnym przerażeniu. I wtedy Lages
budził się krzycząc.
Któregoś dnia kroki dotrą do drzwi celi. Któregoś dnia nie obudzi się. Wzdrygnął się.
Wystarczającym poniżeniem było czekanie tutaj, czekanie, aż zostanie wyprowadzony i
zarżnięty jak jakiś przestępca. Lecz być dręczonym obawą, że wrogowie zastaną go kulącego
się na podłodze...
Wiedział, że nie boi się śmierci. Nawet tak haniebnej, jaka bez wątpienia czekała na
niego. Odrażającej. Takiej, z którą trzeba walczyć, unikać za wszelką cenę. Lecz nie obawiał
się śmierci. Więc skąd ten koszmar - skąd sny o tchórzostwie? Czy ktokolwiek może
powiedzieć z całą pewnością, jak zachowa się w obliczu śmierci? Uwięzienie zaczęło
nadwerężać jego umysł. Może jego męskość również ginie. Może za miesiąc - a może jeszcze
za jeden... Po raz tysięczny przeklinał los, który pozwolił mu dać się wziąć żywcem.
W celi było już cicho. Ktoś mówił. Mówił do niego. To była M'Cori. Bogowie, niemal
całkiem przestał o niej myśleć.
Mając nadzieję, że nie zauważyła jego zamyślenia, zaczął się uśmiechać - i stwierdził,
że uśmiecha się bez powodu już od kilku minut. Czy zauważyła to? Zdawało się, że nie.
Może wobec tego zachowywała się dyskretnie. Zmusił się do skupienia na jej nerwowym
sprawozdaniu złożonym z dworskich plotek z poprzedniego tygodnia, opowiadaniu o nowym
trubadurze i temu podobnych głupstwach.
M'Cori wyczuła, że znowu jest z nią, i przerwała paplaninę, patrząc na niego z
niepokojem. Za zakratowanymi drzwiami niewzruszenie stali strażnicy. Lages był ciekawy,
czy Marii cieszy się słysząc ich raporty o jego coraz bardziej nienormalnym zachowaniu.
- Czy twój ojciec wspominał coś o mnie? - zapytał, znając już odpowiedz.
Dziewczyna pokręciła głową z powagą, burząc fale blond włosów. Po raz pierwszy zwrócił
uwagę na jej perfumy i przypomniał sobie, że powinien pochwalić jej wygląd. Na pewno
spędziła wiele godzin przygotowując się na te pół godziny. Ubrana była i uczesana jak na bal.
Zastanowił się, czy nie jest już za pózno na wyrażenie swego podziwu - bez sprawiania
wrażenia, iż nie zwrócił uwagi na jej wygląd od razu. Zdecydował, że nie jest.
- Nie, ojciec udaje, że zapomniał o tobie. Nigdy nie wymienia twojego imienia. To
jego ulubiona sztuczka, kiedy stanie się coś, co głęboko go niepokoi. Kochanie, jestem
pewna, że ma zamiar darować ci życie. Po co inaczej trzymałby cię przy życiu przez te
ostatnie...
- Te ostatnie dwa miesiące - dokończył za nią Lages. - Jest cała masa powodów, ale
nie martw się tym. Mimo wszystko wytrzymałem dwa lata pod pantoflem Marila i jeszcze się
nie załamałem.
Ale jestem już tego bliski - pomyślał. Do trzech razy sztuka.
Lages był na morzu, kiedy Efrel knuła swój spisek z Leyanem, w związku z tym nie
był weń wmieszany. Pewny lojalności syna Leyan odkładał moment wtajemniczenia Lagesa
aż do ostatniej chwili. Tak więc pierwsze wieści o tragicznym losie ojca dotarły do Lagesa po
powrocie do portu i jego koledzy oficerowie z bólem serca oświadczyli mu, że jest
aresztowany z rozkazu cesarza. Okazując rzadką łaskę, Mafii nie stracił Lagesa wraz z
rodzinami konspiratorów, ale za to kazał go czujnie śledzić.
Rozwścieczony z powodu śmierci ojca Lages lekkomyślnie uknuł spisek, aby zabić
Netistena Marila. Jego niewydarzony plan nie miał nawet szansy dojrzeć i Marii tym razem
uwięził Lagesa, ale w dobrych warunkach.
Zamknął swego bratanka w apartamencie w pałacu cesarskim, uzyskawszy przedtem
jego szczerą przysięgę, że nie będzie dalej spiskował przeciw swemu stryjowi. Znowu cesarz
zachował się nietypowo, okazując łaskę.
Przy pomocy kilku przyjaciół Lages śmiało uciekł z tego pozłacanego więzienia.
Zbierając wrogów swego stryja, Lages zorganizował tym razem niemal udaną próbę
zgładzenia cesarza i zajęcia jego tronu. Ogarnięty nienawiścią Lages nie myślał o tym, że jest
wykorzystywany przez siły, których jedynym pragnieniem było zagarnięcie władzy w
cesarstwie dla siebie.
Używając Lagesa jako marionetki inni konspiratorzy zdołali wzbudzić znaczącą
publiczną sympatię dla zapalonego młodzieńca. I znów Netisten Marii zdusił spisek, a Lages
jeszcze raz stał się jego więzniem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl