[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zachowania przyjaciela. Teraz nie był już częścią tego miejsca, opuścił je, zdradził. Nie było
tu też Sana, który stanąłby w jego obronie. Jednak Sarafina znali tu wszyscy od wielu lat. Jeśli
ucierpiałby z rąk obcych... - Wracaj! wrzasnął młody arcykapłan. Kowal jednak stał
już przed Uzielem i z uśmiechem na twarzy rzekł:
- Więc to ja, prosty rzemieślnik, pokonałem ciebie, wielkiego rzeznika,
Nienasyconego Uziela.
- Chcesz umrzeć głupcze?!
- Nie. Ale to niestety konieczne. Zabijając mnie, zabijesz siebie, a mimo to i tak
zdecydujesz się to zrobić, psie wojny... - Stul pysk szaleńcze! krzyknął wojownik,
jednym ciosem skracając swego rozmówcę o głowę.
Martwa, złowroga cisza natychmiast zastąpiła wrzawę. Kron zrozumiał co się stało i
odrzucając swój miecz, rzekł z pogardą:
- Twoja żądza krwi zgubiła mnie i ciebie głupcze! - O czym ty bredzisz?! -
Czas nam umierać Uzielu. Zdychać jak psy na opustoszałych ziemiach. A tobie przyszło
drogo zapłacić za to zwycięstwo, mój arcykapłanie rzekł wojownik. Rządz dobrze. Nim
przebrzmiały te słowa, przez tłum przetoczył się pełen nienawiści ryk. W ślad za nim
podążyły miotane z wściekłością pociski, za które posłużył wszechobecny gruz. Grad kamieni
runął na wojowników, w mgnieniu oka miażdżąc bezlitośnie ich ciała. Grif, wykorzystując
morderczy szał, który ogarnął mieszkańców Megiddo wymknął się z tłumu, biegnąc w stronę
bramy. Gdy znalazł się w mieście natychmiast osiodłał swego konia i nie tracąc czasu na
zabranie jakichkolwiek zapasów, ruszył galopem, rzucając uprzednio ostatnie spojrzenie na
opustoszałą kuznię. Nie mógł tu zostać ani chwili dłużej, zapewne znalazłoby się wielu,
którzy obwinialiby go o śmierć kowala. Nigdy już nie będzie mógł wrócić do tego miejsca,
nawet po to aby przysiąść przy mogile Sarafina. Od tej chwili jego dawne życie zostało
definitywnie utracone, pozostał mu tylko, a może aż, kraj. Był arcykapłanem i musiał walczyć
o jego dobro, nic innego nie mogło odtąd go obchodzić. Uśmiechnął się do tej myśli, szepcząc
przy tym:
- Więc ostatecznie to ty wygrałeś, tato...
53
Epilog
Po śmierci następcy tronu nowym królem został arcykapłan, już na stałe wiążąc ze
sobą dwa urzędy. Duża ostrożność, a w niektórych przypadkach nawet wrogość, z jaką ludzie
podchodzili do wydarzeń ostatnich miesięcy, stosunkowo szybko przeminęła pod wpływem
sukcesów nowego władcy. Wyrosły na wschodzie sąsiad, Atip, okazał się cennym zródłem
towarów, zaś wykorzystanie najnowszych odkryć kapłanów w dziedzinie rolnictwa
skutkowało bardziej efektywnym wykorzystaniem dotychczas niezbyt płodnych ziem
pogranicza. Przez okres niemal czterdziestoletnich rządów pierwszego króla-arcykapłana
królestwo prawdziwie rozkwitło, zapewniając tym samym swemu władcy poczesne miejsce w
historii...
Nie wielu jednak ludzi zdawało sobie sprawę z najważniejszych zmian, jakie poczynił
Grif w sposobie sprawowania władzy. Przez lata rozwijał on i udoskonalał siatkę swoich
informatorów i zauszników, tworząc również nieformalny urząd Najwyższego Sędzi. Funkcję
tę z początku sprawował Ator, zastąpiony w pózniejszych latach przez niejakiego Sana.
Tysiące zakonspirowanych szpiegów miało za zadanie zbierać informacje o wszystkich, mniej
i bardziej znaczących, mieszkańcach królestwa. Na masową skalę wyłapywano potencjalnych
wywrotowców, wielu z nich spędziło wiele lat w lochach twierdz, które sukcesywnie, choć w
miarę możliwości potajemnie, wznoszono na rubieżach kraju. Tam płacili straszliwą cenę za
swe buntownicze nastawnie, służąc jako materiał do badań podległych pewnej, ściśle
określonej, grupie kapłanów odpowiedzialnych za rozwój medycyny. Zlikwidowany też
został urząd głównodowodzącego, zaś jego miejsce zajęła Rada Dowódców. Jeśli wszyscy jej
członkowie byli w danej sprawie jednogłośni, to ich decyzja miała tą samą wagę co niegdyś
słowo głównodowodzącego. Niestety, skłóceni rycerze rzadko dochodzili do wspólnych
wniosków, tym samym przenosząc brzemię podejmowania decyzji na króla-arcykapłana...
Tuż po powrocie z Megiddo arcykapłan miał z goła inny pogląd na sprawowanie
władzy. Jednak to, czego dowiedział się z prastarych ksiąg złożonych w Komnacie Pamięci,
wywarło nieodwracalne zmiany w sposobie jego postrzegania świata. Niezliczone kroniki,
obejmujące wieki krwawych wojen, prowadzonych na Starym Kontynencie zakończone były
opisem powolnego upadku wszystkich cywilizacji zaangażowanych w ów konflikt i niemal
poetycki opis ucieczki kilkuset ludzi ze zniszczonego pożogą wojny świata. Zmiałkowie ci
przypłynęli na nieznaną dotąd ziemię na południu, aby zacząć wszystko od nowa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]