[ Pobierz całość w formacie PDF ]
złagodzenia bólu napiętych mięśni. - I dlaczego jest taka
tajemnicza? Czy Pattie dała ci jakąkolwiek wskazówkę, co
się tam dzieje?
- Owszem - odparł Jared. - Ja się jednak tylko domyślam
problemu Leah, więc najlepiej poczekaj, aż się z nią
zobaczysz.
- Jeśli nie ma innego mężczyzny, a ona wciąż mnie kocha,
to co może być nie w porządku?
RS
136
- Jeśli to jest to, o czym myślę, drogi bracie, to będziesz
miał szansę natychmiast udowodnić Leah swoje uczucia. -
Jared rozparł się wygodnie w fotelu, zamykając oczy.
Judd zrozumiał, że brat uznał rozmowę za skończoną.
Cokolwiek wiedział lub podejrzewał, nie zamierzał się tym
dzielić z Juddem. Zerknął na zegarek. Jeszcze pół godziny i
będą w Marshallton. Pół godziny i o całej jego przyszłości
zadecyduje pewna ciemnowłosa, błękitnooka kobieta, która
nie miała najmniejszego powodu dawać mu jeszcze jednej
szansy.
Judd oparł głowę p zagłówek. Zamknął oczy i wyobraził
sobie Leah. Piękną Leah, patrzącą na niego z zachwytem,
Leah z ustami rozwartymi w westchnieniu rozkoszy, kiedy
on doprowadzał ją na skraj ekstazy. Cholera! Jak zdołał
przeżyć bez niej te pół roku?
Wilgotne wrześniowe powietrze łączyło się z ciepłem
póznego letniego słońca. Leah zawsze lubiła jesień. Trwała
letnia wyprzedaż i interes kwitł. Mimo że o tej porze roku
Country Class zwykle znakomicie prosperował, Leah
zdawała sobie sprawę, że wielu klientów przyciągał w
równym stopniu oferowany w sklepie towar, jak i jego
właścicielka. Czy można ich było za to winić? Przecież była
cię.żarną panną, która zupełnie nie wydawała się
skrępowana swoim stanem, co w Marshallton w stanie
Tennessee raczej nie było normą.
Leah modliła się, żeby do chwili narodzin dziecka
miasteczko przyzwyczaiło się już do faktu, że Leah Marshall
ośmieliła się mieć dziecko, nie zdobywając przedtem męża.
Pattie powiedziała jej, że po pierwszych kilku dniach
rozważań na temat tożsamości ojca, dziewięćdziesiąt
dziewięć procent mieszkańców było przekonanych, że jest
nim Judd Barnett.
Dobry Boże, w małym miasteczku żadna tajemnica się nie
uchowa. A szczególnie w małym miasteczku na Południu.
RS
137
- Ile jest tam jeszcze pudeł z towarem na Halloween? -
Pattie siedziała po turecku na podłodze magazynku. -
Mogłabym przysiąc, że rozpakowałyśmy ich już z tuzin.
- Rozpakowałyśmy pięć bardzo małych pudełek - odparła
Leah. - Zostały jeszcze trzy. Niedługo będziemy musiały to
wszystko wyłożyć na półki. Halloween jest już prawie za
miesiąc.
Pattie spojrzała na zegarek i uśmiechnęła się do Leah.
- Dokąd odeszło lato?
- Jeśli można sądzić po pogodzie, to wciąż tu jest. - Leah
rozerwała następne tekturowe pudełko. - Aha, zgadnij, co
nadeszło dziś rano? - Leah sprawiała wrażenie
zachwyconego dziecka, które właśnie dostało
niespodziewany prezent.
- Oprócz tych wszystkich skrzynek i pudeł?
- Kołyska - powiedziała Leah. - Dębowa kołyska. Jeszcze
jej nie rozpakowałam, ale nie mogę się doczekać, kiedy ją
zobaczę.
- To może rozpakujemy ją teraz i wyniesiemy do sklepu,
żeby pokazać ciotce Myrt?
- Najpierw musimy sprawdzić ten towar, ale nie chcę jej
tak długo zostawiać w sklepie samej. Może zobacz, jak sobie
radzi i nie pozwól, żeby sprzedała całą firmę za pół ceny.
Pattie wstała, otrzepała dżinsy i roześmiała się.
- Ciotka Myrt nie potrafi znieść widoku klienta
wychodzącego z pustymi rękami. Dlatego obniża ceny, aż
uda jej się go namówić do kupna czegokolwiek.
- Czy mówicie o mnie zle, dziewczęta? - Do magazynku
weszła Myrtle Mae, wystrojona w fioletowe spodnium.
Zielone oczy starszej pani błyszczały rozbawieniem.
- Zastanawiałyśmy się tylko, jak długo można cię
bezpiecznie zostawić samą - odparła Leah.
- Jak widzisz, nie pilnuję już interesu. Przyszedł Taylor i
bawi się w kasjera - wyjaśniła Myrt.
RS
138
- Pattie, idz do sklepu i pomóż Taylorowi. - Leah
przeglądała zawartość trzymanego pudełka. - Ciociu Myrt,
może pójdziesz do domu i przygotujesz kolację? Wszystko
jest gotowe w lodówce. Szynka, sałatka z ziemniaków,
jajka...
- Będzie na to mnóstwo czasu. - Myrt wyszła za Partie do
sklepu. Położyła rękę na jej ramieniu i zapytała: - Powiesz
mi czy mam przesłuchać Taylora?
Pattie odwróciła się do Myrt, udając zdziwienie:
- O czym ty mówisz?
- Nie zwracaj na nią uwagi! - krzyknęła Leah z
magazynku. - Przez cały dzień zachowuje się dziwnie.
Jeszcze bardziej niż zwykle.
- Coś się tu dzieje - rzekła Myrt. - Dzisiaj masz wolne, ale
spędzasz całe popołudnie w sklepie. A Taylor wcześniej
wyszedł z pracy. Oboje wprosiliście się na kolację i kazaliście
Leah przygotować dużo jedzenia. Chcę wiedzieć, o co chodzi.
- Nie mam bladego pojęcia, o czym mówisz. - Pattie
wzruszyła ramionami.
- Dobrze, jak chcesz. - Myrt pomaszerowała prosto do
kasy, gdzie Taylor podliczał zakupy atrakcyjnej młodej
blondynki. - Nie mam zamiaru dać się z tego wyrolować -
powiedziała głośno, czym natychmiast zwróciła uwagę
klientów oglądających towar.
- O czym mówisz, kochanie? - zapytał Taylor.
- %7ładne ,,kochanie". - Myrt pogroziła mu palcem. -
Doskonale wiem, że coś knujecie z Pattie i chcę wiedzieć, co.
- Okrągła postać Myrt aż się trzęsła z podniecenia. - Jeśli
planujecie w jakiś sposób pomóc Leah, to chcę wiedzieć, o co
chodzi. Chcę z wami współpracować.
- Współpracować... - Taylor zerknął na Pattie, która
potrząsnęła głową. - Idz do domu, Myrt, i przygotuj kolację.
RS
139
- Wiedziałam, że tak będzie. - Twarz Myrt przybrała
odcień czerwieni. - Wiedziałam. Ty i Pattie zdecydowanie
coś knujecie.
Leah usiłowała nie słyszeć rozdrażnionego głosu ciotki, ale
nie mogła pozbyć się własnych podejrzeń. Od wczoraj Pattie
i Taylor rzeczywiście dziwnie się zachowywali. Nie miała
pojęcia, co się dzieje, ale podejrzewała, że ich głęboko
skrywanym, mrocznym sekretem może być niespodziewany
deszcz prezentów dla dziecka. A oboje wiedzieli, że ciotka
Myrt nie potrafi dochować tajemnicy.
Leah zamknęła drzwi od magazynku. Musiała jeszcze
zerknąć na nowe zamówienia, ale tak naprawdę to chciała
pokazać ciotce Myrt, Taylorowi i Pattie wciąż nie
rozpakowaną kołyskę. Wystarczyło tylko, że zamknęła oczy,
i już widziała samą siebie, jak kołysze córeczkę w tym
antycznym dębowym mebelku.
Leah położyła rękę na brzuchu, pieszcząc wypukłość,
gdzie bezpiecznie ułożyło się jej dziecko. Jej i Judda.
Dziecko, o którego istnieniu on nigdy się nie dowie.
Judd wbiegł przez drzwi frontowe do sklepu. Jared wszedł
tuż za nim. Judd wlepił wzrok w grupkę zdumionych jego
widokiem klientów.
- No, no, no. - Myrt uśmiechnęła się. - Najwyższy czas.
Gdybyś zaczekał jeszcze dwa miesiące...
- Cholernie się cieszę, że was widzę - rzucił Taylor w
stronę nowo przybyłych i wybiegł zza lady, dopadając Myrt.
Objął ją ramieniem, posyłając jej ostrzegawcze spojrzenie. -
Od twojego telefonu - zwrócił się do Judda - tak się z Pattie
denerwowaliśmy, że Myrt i Leah nabrały podejrzeń.
- Jak się czuje Leah? - zapytał Judd.
- Tak, jak ci mówiłem - odparł Taylor. - Dobrze. Zupełnie
dobrze.
- Dobrze? - Myrt wzniosła oczy ku niebu. - Jak na kobietę
w jej sta...
RS
140
- Ale będzie zaskoczona - wtrąciła szybko Pattie. Wszyscy
klienci znieruchomieli w milczeniu, chłonąc wzrokiem i
słuchem każdy ruch Judda. Co się stało, do diabła?
zastanawiał się. Dlaczego po pół roku miejscowi wciąż się
nim interesują?
- Chodzcie, musicie to zobaczyć... - Słowa zamarły na
ustach Leah.
- Leah! - Judd popatrzył na nią, napawając się każdym
szczegółem wyglądu kobiety, którą opuścił przed pół rokiem.
Jej ciemne włosy, niestarannie zebrane w kok, już się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]