[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zamy li si przez chwil .
- Zastanawia em si nad tym, co si wydarzy o dzi w nocy w twoim pokoju. My lisz, e móg by to by Stefan? Jest przecie do mnie podobny.
- Ksi yc wieci bardzo s abo. Poza tym ten cz owiek mia wysoko postawiony ko nierz peleryny i nie mog am zobaczy dok adnie jego sylwetki.
Jednak nie, zjawa, któr widzia am, by a bardzo wysoka, a Stefan jest prawie o g ow ni szy od ciebie. I w jaki sposób si tam dosta ? A jak znikn ?
- Chyba si domy lam... S ysza em kiedy histori I pokojach dla s by...
- Andrej - przerwa a mu nie mia o. - Jest jeszcze co , o czym nie zd am ci powiedzie .
- Czy to jakie kolejne odkrycia z mojego nocnego ycia?
- Nie, co zupe nie innego. To dotyczy Svetli. Widzia am j ju przedtem. By a piel gniark w szpitalu w Cannes.
Przez moment patrzy na ni z niedowierzaniem, po czym wybuchn miechem.
- Svetla jako piel gniarka? Nie, no wiesz, wszystko, ale nie to! Jej nie obchodz cierpienia innych. O Bo e, teraz ju rozumiem. A tak j ubóstwia em!
Traktowa em jak anio a!
- To chyba jedyna dziewczyna, z jak mia bli szy kontakt. W dodatku bardzo pi kna.
- Naprawd ? Jako ju nie dostrzegam jej urody. Widz tylko twoj . Ale s dz , e masz racj . W swoim yciu nie spotka em zbyt wielu dziewcz t.
Ale e pracowa a w szpitalu? To niewiarygodne, musia si pomyli .
- By mo e - odpar a Marie - Louise spokojnie.
- Nie boisz si mnie mimo tych wszystkich tajemniczych wydarze ? - spyta cicho.
- Nie, Andrej. Nawet dzi w nocy, kiedy dozna am szoku, w ciwie si nie ba am. Nie krzycza am, nie straci am przytomno ci, nie wypad am z
pokoju i nie obudzi am ca ego domu. Nawet gdyby si okaza o, e to by ty, nie potrafi abym odej od ciebie. Poniewa jest w tobie, tak jak i w
wampirach, co bardzo erotycznego.
- We mnie te ? - zdumia si . - Czy naprawd mnie pragniesz?
- Skandynawskie dziewcz ta s bardzo wyzwolone, lecz mimo to nie odwa si odpowiedzie wprost na twoje pytanie.
- Pragn ci , Malou.
ysz c to mocniej przytuli a si do niego. Czu a za pach i ciep o jego skóry. Wiedzia a, e chcia aby przy nim zosta . Do ko ca ycia, je eli on si
zgodzi. Tak bardzo si ba a, e go straci. Marie - Louise nauczy a si ju , jak miliony kobiet i m czyzn przed ni , e mi nie-sie z sob nie tylko
spokój i poczucie bezpiecze stwa, lecz równie wieczny strach. To cena, jak trzeba p aci za to, by móc kogo kocha g boko, z ca ej duszy.
Nie próbowa jej ju poca owa . Tak jakby najpierw chcia si do ko ca oczy ci z podejrze , e jest wampirem.
Podejrzenia groteskowe, ale poszlaki pojawia y si jedna za drug .
- Czy oni przypadkiem nie zacz li si niepokoi , co si z tob sta o? - spyta a Marie - Louise.
- Tak, z pewno ci . Chcia bym jednak najpierw obejrze twój pokój. Mam pewn teori .
- Ale nie dostaniemy si tam niezauwa eni.
- A jednak spróbujemy. Pojedziemy wind - za artowa .
Posz a za nim w gór szybu. Posuwali si powoli i bezszelestnie. Kiedy dotarli do poziomu kuchni, zamarli na chwil przera eni pot nym
uderzeniem w cian i krzykiem kucharki:
- Znowu grasuj tu myszy!
Siedzieli tak d sz chwil , wstrzymuj c oddech, zanim odwa yli si i dalej.
Andrej zatrzyma si przy jadalni i wyjrza przez szpar . Bez s owa ruszy dalej.
Marie - Louise zatrzyma a si tak e. Ujrza a cztery osoby jedz ce obiad przy stole.
Hrabina wygl da a na zak opotan . Strapiona twarz, która kiedy musia a by bardzo pi kna, zdradza a niepokój.
- Co si sta o z moj pani do towarzystwa? Mam teraz pokojówk , wiesz, Svetlo?
- Chyba znowu posz a do miasta - mrukn hrabia.
- Tak, rzeczywi cie ta dziewczyna na wiele sobie po-zwala - doda Stefan.
- Prosi am j , eby posz a z samego rana - odezwa a si hrabina. - A co zrobimy z Andrejem? Mówi am, e powinni my wezwa lekarza. A je li on
doniesie, e zataili my zgon?
- Tak, mo e nam przysporzy k opotu - zauwa jej m .
Svetla, zadowolona z siebie, zanosi a si perlistym miechem.
- Andrej jest jedynym, który mnie rozumie - skar a si hrabina. - Ciesz si , e yje.
Stefan wydawa si jednak wyra nie zdenerwowany. Przeprosi i wyszed do holu. Marie - Louise ledzi a go wzrokiem, kiedy po cichu podszed do
szafy i obejrzawszy si , czy nikt nie widzi, wyj z niej ukryt przez hrabin butelk pernodu. Poci gn pot ny yk i odstawi trunek na miejsce.
Nast pnie wróci do jadalni.
Andrej da znak Marie - Louise, eby si nie zatrzymywa a, i weszli na wysoko ostatniego pi tra.
Sprawdzi , czy droga jest wolna, i wyczo ga si . Po chwili poda r dziewczynie i pomóg jej wydosta si z szybu.
Po cichu przemkn li po schodach prowadz cych na poddasze.
- Tu jest mój pokój - powiedzia a i wesz a do rodki Natychmiast zorientowa a si , e kto grzeba w jej rzeczach.
- Kaseta - odezwa si Andrej. - Kaseta Jana.
- Albo twoja. Zrozumieli chyba, e sobie pomagamy. Kto inny móg by wrzuci drewno do trumny?
- My , e do niedawna jeszcze tego nie wiedzieli.
Marie - Louise pokaza a, w którym miejscu ujrza a przera aj posta . Andrej po si na ku, eby spojrze na pokój z odpowiedniej
perspektywy, i po chwili wsta .
- Znam histori o pewnym m odym cz owieku z tego domu, który zakocha si w s cej. Zbudowa tajemne wej cie, eby móc j w nocy odwiedza .
By mo e ona zajmowa a ten w nie pokój.
Marie - Louise, która zawsze chwyta a wszystko w lot, albo prawie zawsze, zawo a:
- W takim razie owe drzwi mog znajdowa si tylko w szafie!
- W nie.
Tylna cianka ust pi a pod naciskiem r ki, ale co blokowa o j z drugiej strony.
Przeszli do pomieszczenia obok. Wygl da o na nie zamieszkane, wykorzystywano je tylko jako schowek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl