[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się do rozpuku.
- Nie powinnam tego robić - zawstydziła się Hetty.
- Zupełnie ją rozbudzę.
Kiedy układała Sunny w łóżeczku, Jaks w milczeniu napawał się tym widokiem. Kobieta i dziecko
jak na obrazach starych mistrzów.
- Musimy zastanowić się nad jakimś autem dla ciebie
- oświadczył.
Hetty zgasiła światło i oboje na palcach wyszli z pokoju. Drzwi zostawili tylko lekko uchylone.
- Nie, nawet o tym nie myśl - powiedziała Hetty natychmiast.
- Co, nie masz prawa jazdy?
- Oczywiście, że mam. Jeżdżę od trzynastego roku życia, tyle że nie w obcym mieście, gdzie jest
taki duży ruch i nie wiem, jak się poruszać. Zresztą na ten czas, jaki tu spędzę, nie warto niczego
wynajmować.
Jaks wcale nie chciał niczego wynajmować, pragnął jej kupić samochód. Coś małego i zwrotnego,
ale bezpiecznego. Publiczne środki lokomocji wykluczył od razu. Za dużo czekania w deszczu i
zimnie.
- Kupię ci plan miasta. Lina przejedzie się z tobą parę razy, pokaże, gdzie jest najbliższe centrum
handlowe i tym podobne.
- Dzięki, ale nie chcę auta - odparła.
Jaks zakończył dyskusję. Nie dlatego, że zrezygnował. Postanowił wrócić do tematu za kilka dni.
- Jeden z domów, które obejrzymy jutro, stoi niedaleko przystani, gdzie trzymam moją łódz.
Pomyślałem sobie, że zostawimy go na koniec i przedstawię was Lizzie-Lindzie".
- Chętnie! Pewien mój przyjaciel ma zwykłą pychów-kę, którą wozi ze sobą nad różne rzeki. Ciągle
mnie zaprasza, żebym wybrała się z nim na ryby, ale nigdy nie mam czasu.
Mówiła to z wyraznym smutkiem. Jakby bardzo chciała się gdzieś wybrać, może nie tylko na ryby.
Ciekawe, kim jest ten facet. Ale jego łódz i tak nie dorasta do pięt jego Lizzie-Lindzie".
- Lizzie" jeszcze nie jest zwodowana, trzeba w nią włożyć mnóstwo pracy, ale kiedy już ją skończę,
będzie z niej prawdziwe cudo. Ma prawie dwadzieścia metrów długości i pięciometrowy żagiel.
Hetty uśmiechała się pobłażliwie. Czyżby traktowała go jak smarkacza, który chwali się na
podwórku, że jego łódka, czy inna zabawka, jest najlepsza i największa?
- Napijesz się kawy przed wyjściem?
- Nie, dzięki.
Nie miał ochoty ani na kawę, ani na rozmowę. Pragnął ją przytulić i całować, aż oboje zapomną o
bożym świecie. Pózniej wziąłby ją do łóżka i kochał się z nią. Najpierw szybko i gwałtownie, potem
powoli i czule. A kiedy oboje będą już zmęczeni, chciał po prostu spać w jej ramionach.
Ratunku! Człowiek tonie!
Jaks wziął płaszcz i podszedł do drzwi.
Hetty w milczeniu patrzyła, jak odchodzi.
Wtedy nagle się odwrócił.
Pokój był niewielki. Wystarczyło pięć kroków i Jaks stał już przed nią, czuł jej ciepło i zapach.
Rzucił płaszcz na podłogę, wziął ją w ramiona i zanurzył twarz w jej włosy.
- Nie pytaj mnie, co się dzieje, bo sam nie wiem -szepnął jej do ucha. - Wiem tylko, że jeśli zaraz cię
nie pocałuję, cały świat się zawali. Chyba nie chcesz być za to odpowiedzialna - dodał z uśmiechem.
Hetty pokręciła głową i spojrzała na niego. Ich oczy się spotkały.
Nagle w głowie słyszał ostrzegawczy głos: Nie żądaj więcej, niż może ci dać.
Jego wargi dotknęły jej ust. Trwało to zaledwie pięć sekund. Potem zaczął ją całować mocniej, coraz
mocniej.
Nie odrywając się od Hetty, próbował rozpiąć jej bluzkę. Było to zbyt trudne, więc zrezygnował i
tylko przez cienki materiał pieścił jej piersi.
- Pójdziemy do sypialni... - Jego głos był ledwo słyszalny.
- Obudzimy małą.
- Może położymy koc na podłodze? - Nie wyobrażał sobie, by jej jedwabiste ciało miało ocierać się
o przetartego, fałszywego persa.
- Kanapa w sypialni jest rozkładana...
Jakoś udało im się ją otworzyć. Jaks miał nadzieję, że się pod nimi nie załamie. Gdyby nawet tak się
stało, chyba żadne z nich by tego nie zauważyło.
- Zdejmij swoją... Nie, ja spróbuję. Nadzy, upadli na łóżko.
Jako kobieta była cicha, skromna i rozsądna. Jako kochanka chętna i odrobinę bezwstydna. Potem
zasnęli. Nawet nie wiedzieli, na jak długo. Obudził ich cichy płacz dobiegający z sąsiedniego
pokoju.
- Ojej, zupełnie zapomniałam...
- Ja to zrobię - mruknął zaspany Jaks.
- Co?
- To co trzeba.
- Dobrze, potem ja zajmę się Sunny, a ty się ubierzesz. Jeśli masz ochotę, wez też prysznic, ale
potem idz.
Jaks zamrugał powiekami, usiadł i przeczesał palcami włosy. Nie chciał odchodzić. Nie wiedział,
czy starczy mu sił, by dotrzeć do łazienki. A co dopiero zejść na dół.
- Mógłbym zostać.
- Wolałabym, żebyś tego nie robił.
Czyżby już zaczynała żałować? Kiedy kochali się poprzednim razem, to on chciał uciec. Trzymał się
z daleka od niej przez dwa dni, bo nie był gotów rozmawiać o tym, co zaszło, a kobiety lubią drążyć
ten temat w nieskończoność.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]