[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Porównanie tego potomka Czarnych Mocy do czegokolwiek istniejącego na ziemi nie wydawało się
możliwe.
W jeden organizm połączyły się trzy. Trzy istoty zlały się w jedną, w jedną trójjedyną istotę o
imieniu Amin.
Spazmy targały żołądkiem Orlandara. Mistrz wymiotował, ale nie czuł ulgi. Poczuł, że coś zaczyna go
dławić w gardle i ciężko mu oddychać. Zgęstniały magiczny eter, przecinany energetycznymi
ładunkami ogromnej mocy dręczył wrażliwego na przejawy innego bytu człowieka. Przed oczami
Orlandara wisiała zasłona w kolorze krwi, w uszach słychać było doprowadzający do szaleństwa
huk. Nagle huk ucichł i wyraznie zabrzmiało wypowiedziane starczym głosem:  .. .imię jego -
Nicość".
 Amin" - ogniste litery zapłonęły przed oczami duszy Mistrza. Czyjąś wolą słowo zostało
przekręcone i płonęło teraz  Nima".
Jak młotek rozbija orzech, tak ból rozkuł mózg Orlandara na dwie części. Umysł Mistrza nie był w
stanie przyjąć napływającej wizji i stojącego za nią domysłu.
Ta strona z księgi  Ghramar", podręcznej księgi wszystkich magów, gdzie jest mowa o końcu świata.
Nauczyciel czytał mu ten foliał jeszcze w dzieciństwie. On sam nieraz czytał i tę stronę, i całą księgę.
W pamięci pojawiły się wersy:  .. .i wypełznie z nor czyste Zło. Dziecię Władcy Ciemności. A imię
jego - Nicość..."
 Nima" w jednym z zapomnianych hyboryjskich języków, w których spisano wszystkie księgi
proroctw, oznacza właśnie nicość.
- Nima - wymówiły wargi Orlandara. - Wypełzło z nor. Dziecię Ciemności jest tu. Wiem to. Więc
przez całe życie na niego czekałem! Właśnie na Niego! Wierzyłem w przyjście Dziecięcia
Ciemności! Służyłem Dziecięciu Ciemności!
Orlandar zawył, rwąc na sobie odzienie. Jego mózg pokonało ostatnie odkrycie, była to ostatnia
kropla do przepełnionej czary bólu,
-179-
rozczarowania i poczucia winy nie do odkupienia. Jego mózg zamienił się w ognisko.
Mistrz podbiegł do wewnętrznej krawędzi muru, przechylił się przez balustradę i skoczył. Rozbił się
na kamieniach na brzegu fosy opasującej miasto.
Minolia, teraz już jedyna przedstawicielka Zakonu Dnia Ostatniego, krzyknęła i zapłakała,
zasłaniając twarz rękami.
Aj -Berek niczego nie widział i nie słyszał. Był daleko stąd i czuł, że już niedługo wszystko się
rozstrzygnie.
Drugimi Oczami Conan oglądał zbliżającą się do niego istotę. Czegoś tak parszywego nie widział
nawet na rysunkach, którymi od góry do dołu pokryte były ściany posępnej świątyni jakichś
nieznanych bogów w pewnym porzuconym, niszczejącym starożytnym mieście, pełnym cieni i różnego
plugastwa. A rękę tamtych, dawno zmarłych artystów, prowadził chyba sam ciemny Zwiat Demonów.
Cymmerianin widział teraz wnętrze nadchodzącej istoty, aż do najmniejszego organu. Poznał
Turańczyka, swojego przeciwnika z areny, tułowiem zrośniętego z tworem, jednym z tych, które do
niedawna zaludniały Vagaran. Dwie głowy, ludzka i nieludzka (z trąbą i kościaną naroślą na głowie)
wieńczyły dwuczłonowy tułów, w którym przeplatały się organy ludzi i nieludzi. Jedna ręka i noga
były bezwłose, druga para - pokryte gęstą sierścią; obie ręce ściskały brązowe siekiery. To potworne
stworzenie, dwa razy wyższe od człowieka, posuwało się na jeszcze jednej parze masywnych nóg,
kończących się kopytami, a z jego beczkowatej piersi sterczał trzeci płód szaleństwa demonów:
głowa na długiej, wijącej się szyi, pokrytej łuską i brodawkami, głowa składająca się niemal
wyłącznie z paszczy, wypuszczającej zielonkawy dym, ozdobiona niewyobrażalnie pokręconymi
rogami. Wydawało się, że pokrywająca wszystko wokół masa-skóra omija poruszający się Koszmar,
jednocześnie jednak łącząc się z jego organami za pomocą tysięcy rurek, naczyń i naczynek, którymi
płynęła purpurowa ciecz, dostarczana do organów monstrum. Naczynia towarzyszyły zbliżającemu
się potworowi, nie tamując mu jednak ruchów.
 Otóż to! - olśniło Cymmerianina. - To jest jego słabe miejsce. To gówno, w którym pływa,
dokarmia go jakimś innym gównem. Właśnie te rurki trzeba będzie poprzecinać. No tak, nie ma co [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl