[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wywołanie strachu. Musiałem nauczyć się z tym żyć, inaczej bym oszalał.
Wstrząsnęła się.
 To zupełnie inny świat od naszego, prawda? Ale ciągle cię straszy.
 Nie lituj się nade mną, Clem  rzekł szorstko.
 Ja się nie lituję  odparła.  Ale jeśli mam cię poznać, muszę wiedzieć,
jak to się na tobie odbiło.
Cofnęła się. Josh westchnął głęboko.
 Chcesz mnie poznać?
Znowu przygryzła wargę. Cichym głosem odpowiedziała:
 Chcę się z tobą kochać. Kiedyś.
Wiedział, że było to gigantyczne ustępstwo z jej strony. Powiedział łagodnie:
 Twoje życie jest ustabilizowane, Clem: dom, praca, przyjaciele. Nawet twoi
amanci. Tylko ja stanowię jakieś ryzyko  prawda?
 Jak się raz coś zrobi, nie można się już cofnąć  odparła.
 Może nie będziesz chciała.
 Może.  Ale nie wyglądała na przekonaną.
Powiedział lekkim tonem:
 Daj mi pół godziny, żebym skończył tę ścianę i wziął prysznic, a potem
zamówimy pizzę na obiad. Mogą ją przywiezć, jeśli do nich zadzwonisz.
 Dobrze. To dobry pomysł  zabrała swój płaszcz i wybiegła z pokoju.
Josh umoczył wałek w farbie i wrócił do pracy. Jego nowa strategia dawała
nadspodziewane rezultaty.
Skończył jadalnię następnego ranka. Po kolacji Clem wywoskowała podłogę, a
Josh umył okna. Na koniec razem ustawili meble.
Dyskutowali właśnie, gdzie postawić kredens, gdy zadzwonił dzwonek u drzwi.
Clem zrobiła zdziwioną minę.
 Douglas? Duncan? Brad?  rzekł Josh.  Mogę mówić dalej.
 Nie ma potrzeby  odrzekła Clem, przybierając skromną minę, i poszła
otworzyć.
Dwie minuty pózniej wprowadziła do jadalni Sharon i Jamesa.
Twarz Jamesa, zwykle przyobleczona w flegmatyczny uśmiech, emanowała
szczęściem i nasyceniem seksualnym, co Josh jako mężczyzna łatwo rozpoznał.
Sharon promieniała. Uścisnęła Josha ze swobodą i rzekła:
 Przyszliśmy ci podziękować, Josh, ponieważ to ty nas pogodziłeś.
James ujął jego rękę w miażdżący uścisk.
 Dziękuję, chłopie  rzekł. I zwrócił się do Clem:
 Chyba powinienem cię przeprosić za to, że nigdy nie powiedziałem ci o
Sharon. Sądziłem, że to już minęło, więc nie warto o tym wspominać.
 W porządku  rzekła Clem całując go w policzek, a potem uściskała
Sharon.  Cieszę się, że oboje jesteście tacy szczęśliwi. Taką okazję trzeba uczcić.
Wypili za pomyślność ich wszystkich, potem za jadalnię i nadejście wiosny, a
na koniec Sharon powiedziała:
 Chcielibyśmy zaprosić was gdzieś na kolację. Jesteście wolni w sobotę?
Clem się zmieszała.
 Firma Paula urządza w sobotę bankiet dla dyrektorów i prosił, abym z nim
poszła. Możecie iść beze mnie.
 Nie ma mowy  rzekł James.  Następna sobota?
Clem spojrzała na Josha. Wiedział, co myśli. To już była randka.
 Dobrze  powiedziała po chwili.
Josh uniósł kieliszek do góry.
 Za ryzyko  rzekł  bez którego życie nie ma smaku.
W sobotę Josh spędził wieczór u Pete a i Mindy. Oglądali razem film  Moon
struck . Gdy wrócił, Clem jeszcze nie było. Przyszła po północy. Josh nie spał.
Postanowił, że w piątek zarezerwuje w hoteliku za miastem apartament,
wyposażony w podwójne łoże i z dostępem do basenu z biczami podwodnymi.
Napełni pokój różami, przygotuje szampana na lodzie, ogień na kominku i poezję. I
jeśli nie przekona Clem, żeby tam przyszła do niego, to nie jest mężczyzną.
Lepiej będzie, jeśli się znajdą na neutralnym terenie. Bez telefonów, bez kotów
i wizyt jej facetów.
Po raz dziesiąty odwrócił poduszkę i zamknął oczy. Zbliżała się trzecia. Prawie
zasypiał, gdy usłyszał dzwięk tłuczonego szkła. Otworzył oczy, nie wiedząc
jeszcze, czy mu się nie śni. Wtedy usłyszał dalsze odgłosy, coś jakby skrobanie
drewna o drewno, a potem niezbyt głośny łoskot.
Bardzo cicho wstał z łóżka. Naciągnął dżinsy i boso wyszedł do holu. Usłyszał
ostry krzyk Clem, nagle urwany. Coś rąbnęło o podłogę, znowu zabrzmiał krzyk i
stłumione przekleństwo. Josh zbiegł po trzy stopnie na raz. Drzwi sypialni stały
otworem. Aóżko było puste, lampa rozbita, a na dywanie dwie walczące postacie.
Clem, kopiąca, drapiąca, w rozdartej seledynowej koszuli, a na niej mężczyzna.
Josh ujrzał odblask światła na ostrzu noża. Uderzył jak błyskawica. Znał kilka
wrednych ciosów, których nauczył się w miejscach tak odległych jak Port Moresby
i Kair. Użył wszystkich.
Dwie minuty pózniej napastnik leżał bezwładnie na plecach, krwawiąc obficie z
nosa. Nie było dla Josha zaskoczeniem, że napastnikiem był Brad.
Josh wyciągnął sznur ze szlafroka Clem i związał Bradowi ręce na plecach.
Potem ukląkł na dywanie koło Clem i objął ją ramionami. Sam także krwawił. Miał
płytką ranę na ramieniu.
 Nic ci nie zrobił?  spytał niespokojnie.
Potrząsnęła głową, wtulając się w jego piersi. Drżała, oddychała szybko i
spazmatycznie.
Kołysał ją uspokajająco, gładząc po plecach.
 Już dobrze, Clem. Musiał wejść przez okno, słyszałem brzęk wybitej szyby.
Zaraz wezwę policję.
 Spałam i nagle on był już na mnie  wymamrotała. Wstrząsnęła się, a ręce
zacisnęła konwulsyjnie wokół talii Josha.
 Zakrył mi usta ręką, więc go ugryzłam. I wtedy spadł na podłogę.
 Razem z lampą  rzekł Josh.
 Próbowałam go nią uderzyć. Wszystko stało się tak szybko... A potem
zobaczyłam, że ma nóż. Przeraziłam się... Dzięki Bogu, że usłyszałeś, Josh.
Brad poruszył się, przekręcił na bok i otworzył oczy. Zaklął i zaczął szarpać
sznur krępujący mu ręce. Clem odsunęła się nerwowo.
 Idz do kuchni i wezwij policję  powiedział Josh.  Ja tu z nim zostanę.
 Josh, on cię zranił...
 To tylko zadrapanie. Idz, Clem.
W jego głosie zabrzmiała nuta, której dotąd nie słyszała. Poszła od razu. W
chwilę pózniej Josh usłyszał, że mówi do telefonu.
Brad klnąc próbował podciągnąć się i oprzeć o łóżko. Josh czuł narastającą,
morderczą furię. Był pewien, że dopóki będzie żył, nie zapomni przerażonego,
urwanego krzyku Clem.
Kiedy przyszła policja, Clem była już umyta i uczesana, choć wciąż bardzo
blada.
Opowiedziała przebieg zdarzenia opanowanym głosem i pokazała kuchnię,
gdzie walało się potłuczone szkło. Przez wybitą szybę wiało zimno.
Josh dodał swoją część zeznania, Clem podpisała protokół i Brada
wyprowadzono do policyjnego samochodu.
 Może zrobiłabyś trochę gorącej czekolady?  zapytał Josh zamykając
drzwi.  To chyba najlepsze lekarstwo na takie nocne przygody.
Clem słabym głosem powiedziała:
 Najpierw bym chciała, żebyś mnie przytulił.
Jak przestraszone dziecko wsunęła się w jego ramiona. Trzymał ją w ciasnym
uścisku i dopiero po chwili zorientował się, że ona płacze. %7łe jej łzy ciekną mu po
szyi, spływając na piersi.
 Ciągle myślałam o twoich przyjaciołach  mówiła, tłumiąc szlochanie 
tych, którzy zginęli. Dziś w nocy zobaczyłam, jak szybko to się może stać. Gdy
ujrzałam nóż Brada, myślałam, że zaraz umrę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl