[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wychudłą twarz z woskową skórą tak naciągniętą na kościach, że zdawało się, że ją przebiją. Jej
niegdyś lśniące oczy zmętniały od morfiny, a ciało pod białą kołdrą było wiotkie i kruche jak u
wróbelka.
Usiłowała skupić wzrok na nich obojgu, gdy weszli do sypialni, i zmarszczyła brwi, jakby
przeszukiwała szwankującą pamięć. Po chwili jednak na jej wargach pojawił się cień uśmiechu, kiedy
spojrzała na Lexi. Spróbowała unieść dłoń z pościeli w geście powitania.
Lexi podeszła prosto do niej. Chciała uściskać ją mocno, lecz pomna na jej kruchość ujęła dłoń,
a potem nachyliła się i ucałowała obydwa zapadnięte policzki.
- Ghiaghia - wyszeptała. - To ja, Alexi.
L R
T
- Alexi. - Sofia spróbowała się unieść. Lexi rzuciła spojrzenie na pielęgniarkę, która skinęła
głową, i we dwie pomogły starej kobiecie przesunąć się nieco wyżej i oprzeć o stertę poduszek. -
Cieszę się, że cię widzę.
- A ja się cieszę, że widzę ciebie. Och, ghiaghia... - Głos Lexi lekko się załamał. - Tak... tak mi
przykro, że jesteś chora.
Sofia spojrzała Lexi w oczy i na jej twarzy pojawił się cień rozbawienia zmieszanego ze
smutkiem.
- To czeka nas wszystkich - rzekła łagodnie.
- Tak. - Wciąż trzymając dłoń starej kobiety, Lexi usiadła na krześle obok łóżka. - Może coś ci
przynieść? Co mogę dla ciebie zrobić?
Sofia przez chwilę milczała, a potem rozległ się chrapliwy odgłos, gdy wciągnęła powietrze w
płuca.
- Kochaj mojego wnuka - powiedziała na wydechu. - Tak jak on kocha ciebie.
Lexi poczuła lęk. Przybyła tutaj, ponieważ Xenon ją o to poprosił, i teraz widziała dlaczego.
Sofia wyraziła to, co ją dręczyło, a nie ma słów potężniejszych niż wypowiedziane na łożu śmierci.
Ale Lexi wiedziała też, że nie może jej okłamać, nawet w takim momencie. Najdziwniejsze
było to, że wcale nie chciała kłamać. To, co zamierzała powiedzieć, płynęło prosto z jej serca. Była
rada, że Xenon stoi w drugim końcu pokoju i nie może usłyszeć ich cichej rozmowy, gdy nachyliła się
niżej i wyszeptała:
- Kocham Xenona nad życie. Proszę, nie wątp o tym.
Przez chwilę panowała cisza i Lexi zastanawiała się, czy Sofia w ogóle ją usłyszała, czy może
usnęła. Ale stara kobieta ścisnęła jej rękę z nieoczekiwaną siłą i Lexi zobaczyła na jej twarzy uśmiech.
Sofia zaczęła oddychać płytko i teraz rzeczywiście zapadła w sen. Lexi nie odeszła od jej łóżka.
Siedziała długo w milczeniu. Rozmyślała o Sofii jako młodej żonie, a potem matce. O tym, jak szybko
przemija życie. Ledwie zauważyła, że Xenon podszedł i położył dłoń na jej ramieniu.
- Chodz - rzekł łagodnie i pomógł jej wstać.
Zajął jej miejsce przy łóżku, pochylił się i czule pocałował babkę w czoło. Lexi ogarnął
okropny bolesny smutek.
Kiedy wyszli na dwór, blask słońca wydał jej się niemal zbyt jasny, a piękno tego dnia
stanowiło dojmujący kontrast ze sceną, której przed chwilą była świadkiem. Znieruchomiała, nie
wiedząc, co teraz zrobić, i gdy Xenon stanął za nią i ją objął, nie miała siły się sprzeciwić. Oparła się o
niego, chłonąc jego siłę.
Nie wiedziała, jak długo tak stali, ale kiedy chciała się wyswobodzić, obrócił ją ku sobie i
powiedział ze wzruszeniem:
- Dziękuję ci.
L R
T
- Cieszę się, że ją zobaczyłam. To niezwykła kobieta - odrzekła.
Ale pomyślała też, że Xenon ujawnił teraz prawdziwe uczucie. I zaczęła narastać w niej uraza,
ponieważ nigdy nie okazał emocji po śmierci ich dziecka.
Zdała sobie jednak sprawę, że nie może wciąż obwiniać go o to, jaki jest. Zapewne radził sobie
z tamtą tragedią tak, jak potrafił, podobnie jak ona. Tyle tylko, że nie udało im się czynić tego
wspólnie.
- Lex - powiedział - wyglądasz, jakby przydało ci się trochę słońca. Może wybierzemy się na
wycieczkę wokół wyspy. Mógłbym wziąć motocykl.
Popatrzyła na niego podejrzliwie.
- Chyba nie jezdzisz nadal tym starym gruchotem?
- Nie, mam nową maszynę. Lśniącą czernią i chromem i o wiele wygodniejszą niż poprzednia.
- Dzięki za propozycję, ale raczej nie.
- Och, daj spokój - rzucił. - Zawsze lubiłaś jezdzić na tylnym siodełku.
Dostrzegła w jego oczach niebezpieczny błysk. Powiedziała sobie, że powinna raczej przebrać
się w kostium kąpielowy, wziąć jakąś książkę i poczytać nad basenem. Ale potem pomyślała o Sofii, o
wyspie, za którą tak tęskniła, i o tym pięknym dniu, jaki może się już nie zdarzyć.
- Dobrze - zgodziła się.
L R
T
ROZDZIAA SMY
Lexi od dawną nie siedziała na tylnym siodełku motocykla. Ostatni raz tuż przed zajściem w
ciążę, zanim wszyscy zaczęli traktować ją, jakby była z porcelany, a ona sama zrozumiała, jak wiele
znaczy dla niej dziecko, które w sobie nosi.
Teraz włożyła kask i usiadła za Xenonem.
- Dokąd chcesz jechać? - rzucił przez ramię.
- Ty zdecyduj. Zrób mi niespodziankę.
- Dobrze - rzekł, po czym kopnięciem zapalił motocykl i przejechali z rykiem silnika przez
elektronicznie otwieraną bramę.
Zjeżdżali drogą ze wzgórza, wzbijając za sobą kłęby pyłu, i Lexi ogarnęło upajające poczucie
wolności. Spostrzegła, że Xenon ominął nadmorską szosę, i pomyślała, że może chce ją zabrać do
słynnego Akropolu w Lindos z widokiem na Zatokę Zwiętego Pawła, uważanego za jeden z
najpiękniejszych zabytków Grecji. Ale to byłaby niezbyt miła niespodzianka, ponieważ właśnie tam
niegdyś się jej oświadczył. Poczuła ulgę, gdy skierował się w głąb wyspy, przez położoną na zboczu
wzgórza małą osadę Laerma, a potem wjechał na szosę Profila.
Nowy motocykl miał potężny silnik, ale Xenon widocznie pamiętał, że bała się szybkiej jazdy,
bo jechał ze stosunkowo umiarkowaną prędkością, dzięki czemu mogła podziwiać zachwycające
pejzaże wyspy, którą starożytni Grecy opisywali jako piękniejszą niż słońce".
Siedząc za Xenonem, musiała obejmować go w pasie i przywierać do niego. Nie była pewna,
czy ją to cieszy, czy niepokoi.
Po przebyciu mniej więcej trzydziestu kilometrów zatrzymał motocykl na pylistej drodze w
pobliżu klasztoru Moni Thari. Odwrócił głowę do Lexi i zapytał:
- Chcesz tam wejść?
Zwiedziła już kiedyś ten klasztor, podobnie zresztą jak większość interesujących miejsc na
wyspie, ale odpowiedziała:
- Chętnie.
Zaparkował przy klasztorze i weszli do środka. Wewnątrz grubych murów panował chłód, a
rozbrzmiewająca echami cisza napełniła Lexi osobliwym uczuciem spokoju.
Gdy przystanęli, by przyjrzeć się zachwycającym freskom, zdała sobie sprawę, że jej wzrok
równie mocno przyciąga osoba Xenona obok niej - z kaskiem pod pachą i włosami potarganymi przez
wiatr. Zobaczyła, że dwie piękne młode Szwedki też wpatrują się w niego z podziwem. Zawsze budził
w kobietach podziw i pożądanie.
L R
T
W powrotnej drodze do Laermy zatrzymali się na drinka w małej wiosce. Usiedli na zewnątrz
niewielkiej restauracji w cieniu drzew cętkowanym plamami słońca. Właściciel wyszedł ich powitać i
z entuzjazmem uścisnął Xenonowi dłoń niczym staremu przyjacielowi. I chyba rzeczywiście się
przyjaznili, gdyż Xenon przedstawił go Lexi jako Petrosa. Właściciel podał im mocną kawę, wodę i
talerz słonych oliwek, a potem zniknął wewnątrz restauracji. Po chwili wrócił, trzymając niewielką
plastikową torebkę, którą wręczył Xenonowi. Wymienili kilka słów po grecku.
Kiedy oboje wracali do motocykla, Lexi zagadnęła:
- Co Petros ci powiedział?
- Spytał, czy to coś ważnego - wyjaśnił Xenon.
Przyspieszyła, by dorównać jego długim krokom.
- A ty odpowiedziałeś, że tak?
Uśmiechnął się.
- Doskonale, Lex. Twój grecki jest coraz lepszy. Znasz już słowo tak".
- Bardzo zabawne. Czy to miało związek z tą plastikową torebką?
- Owszem.
- Co w niej jest?
Poklepał się po tylnej kieszeni dżinsów.
- Błona fotograficzna.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]