[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie ruszaj się. Proszę.
W tej chwili dotarło do mnie, że on się nigdy nie poddaje.
Podejrzewałam też, że nigdy nie przegrywa. Był taki
niewzruszony. Przyglądało nam się parę osób. Nie chciałam robić
scen. Przełknęłam ślinę i skinęłam głową.
Skupił się znów na drzazdze. Miał duże dłonie i długie
szczupłe palce. Byłam zaskoczona, że potrafi chwycić drzazgę i ją
wyjąć. Maleńka kropelka krwi pokazała mi się na dłoni. Patrzyłam
w zdumieniu, jak unosi moją dłoń i koniuszkiem języka zlizuje
krew.
Zrobiło mi się gorąco, podkurczyłam palce u nóg. Byłam
pewna, że już nigdy się nie rozprostują.
Zapach krwi zamruczał nisko, wpatrując się we mnie.
Sprawił, że krople potu wystąpiły mi na czoło. Musiałam jak
najszybciej zdjąć sweter, bo bałam się, że się ugotuję.
Najsilniejszy. Teraz zawsze cię znajdę, bez względu na to, dokąd
pójdziesz.
Kim ty jesteś? Wampirem? Wyszarpnęłam dłoń. Serce
mało nie wyskoczyło mi z piersi. To o to chodzi? To dlatego nie
mogę wyczuć twoich emocji? Dlaczego uważasz, że Kosiarz dla
ciebie nie jest grozny?
Nie bądz śmieszna. Wampiry i Zmiennokształtni nie zadają
się ze sobą.
To nie jest odpowiedz. To było pytanie, tak czy nie?
Zmrużył oczy i westchnął niecierpliwie.
Nie. Nie jestem wampirem.
To kim jesteś?
Zerknął w bok. Ludzie, którzy nam się przyglądali, skupili się
znowu na grze. Ponownie wbił we mnie wzrok.
Zmiennokształtnym.
Innym niż wszyscy, których znam.
A ilu znasz? Mam na myśli tych spoza Wilczego Szańca. Są
różne klany, różne plemiona. Może potrafisz wyczuwać emocje
tylko tych, którzy pochodzą z Wilczego Szańca.
Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się nad jego słowami.
Dlaczego miejsce pochodzenia miałoby stanowić jakąś
różnicę?
Nie wiem. Może coś jest w wodzie.
Okej, to nie ma żadnego sensu. Przebywałam ze
Zmiennokształtnymi, którzy nie pochodzili z Wilczego Szańca.
Rozmawialiśmy cicho, żeby nikt inny nas nie słyszał. Kiedy
wyjechałam na wakacje z rodzicami, byli tacy, których nie znałam.
A jednak wyczuwałam ich emocje. Tylko z tobą jest inaczej. W
tobie jest coś innego.
Po raz pierwszy, odkąd się pojawił, sprawiał wrażenie
zakłopotanego. Uciekł wzrokiem.
Zmieniamy stawkę. Jeżeli przegrasz, zrobisz mi rano
śniadanie.
Dlaczego zmienił temat? Czyżbym czegoś dotknęła? Na sali
zrobiło się tłoczniej i wiedziałam, że rozmowa na poważniejsze
tematy nie wchodziła w rachubę. Tak łatwo jednak nie
odpuszczałam.
A jeżeli wygram? spytałam.
Ja zrobię śniadanie tobie.
O szóstej muszę być w pracy.
Nie ma sprawy.
Prawdę mówiąc, jest. Nie ma wolnego stołu.
Puścił do mnie oko, a ja pożałowałam, że tak prosty gest
sprawił, że zmiękły mi kolana, i chwycił kij. Przyglądałam się, jak
powoli mierzy wzrokiem salę, a pózniej podchodzi do stołu na
samym jej końcu. Chłopcy, którzy przy nim grali, zaczynają się
czuć nieswojo, chociaż Daniel nic nie robi. Nie grozi im, nie
odzywa się do nich. Jego bliskość, spokój i uważny wzrok
wystarczają. Przerywają grę i odchodzą.
Pełna podziwu podeszłam i przyłączyłam się do niego, kiedy
zaczął rozstawiać kule.
To samo zrobiłeś wcześniej, kiedy przyszedłeś do baru. Jak
to robisz? spytałam.
Istnieją ulegli Statyczni, podobnie jak wilki. Trzeba ich
tylko rozpoznać.
A ty jesteś alfą.
Jak wszyscy Strażnicy Nocy odpowiedział cicho.
To było naprawdę złośliwe.
Wystarczyło tylko, żeby bronili swojego terytorium.
Wzruszył obojętnie ramionami. Nie miałem zamiaru się z nimi
bić. Cofnął się. Zaczynasz.
Chyba nie mogłam tak naprawdę winić go za to, że zdobył
dla nas stół. Nie był agresywny, stał po prostu bez ruchu. Nadawał
się na przywódcę stada.
Jednak Strażnicy Nocy mieli już przywódcę Lucasa Wilde'a.
Ale Daniel się nie mylił wszyscy Strażnicy Nocy mają tendencje
do dominacji. Nie wycofują się z walki. Ale uznają i szanują
wyznaczonego przywódcę. Zawsze wydawało mi się, że potrzeba
dużego zaufania do cudzych umiejętności, żeby nie czuć strachu,
wykonując rozkazy. Musiałam przyznać, że Daniel dołączył do
naszej grupy i wmieszał się w nią, nie wywołując konfliktów.
Starsi musieli mu ufać, skoro wysłali go, żeby mnie znalazł.
Uderzyłam w kulę i przyglądałam się, jak się toczy po stole,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]