[ Pobierz całość w formacie PDF ]
demony&
Na podłodze niczego nie było.
Obłęd i szaleństwo! Wiking potrząsnął z
ubolewaniem głową. To wszystko przez twoją celtycką
wrażliwość. Widujesz duchy, Cormac?
Tak? zapytanego najwyrazniej zdenerwował ton
pytania. A kto widział trolla na Helgolandzie i
podniósł na nogi cały obóz krzykami? A kto trzymał
wszystkich na nogach do świtu, każąc podsycać ogień, aż
ludzie zaczęli zasypiać na stojąco, bo zdawało mu się, że
demony krążą wokół obozu? Może to byłem ja?
Wódz sapnął niewyraznie i gniewnie spojrzał na
stojących za nim. Był to dość skuteczny sposób, aby
odebrać im ochotę do cynicznych uśmieszków.
Spójrz! Cormacowi tymczasem wrócił spokój i zajął
Strona 137
Howard Robert E - Conan. Tygrysy morza.txt
się badaniem podłogi Widniała na niej smuga krwi.
Wulfhere wystarczyło jedno spojrzenie, aby wyprostować
się i czujnie rozejrzeć wokół. Reszta instynktownie
zrobiła to samo. Zapadła pełna napięcia cisza.
Za mną! rzucił półgłosem Cormac i cały oddział
ruszył korytarzem depcząc mu po piętach.
Nie zauważyli, jak dotąd, żadnych śladów bocznych
odnóg między złowrogimi kolumnami. Przed nimi lekko
pojaśniało i po chwili weszli do obszernej, okrągłej
komnaty, w stropie której znajdowały się otwory
wpuszczające słabnące już światło zachodzącego słońca. W
tym świetle dostrzegli dalsze kolumny stojące w
regularnych odstępach i mogli wreszcie przyjrzeć się
wieńczącym je ozdobom. Cormac zaklął, a Wulfhere splunął
z obrzydzeniem: figury przedstawiały ludzi, ale
najbardziej nawet zdegenerowany i perwersyjny zboczeniec
nie byłby w stanie wymyślić tak obrzydliwych deformacji,
jakie utrwaliło w tych kamieniach jakieś indywiduum.
Gdzieniegdzie to, co mogli dostrzec, wykraczało poza
możliwości rozumu i przyrody. Takie oszpecenia były po
prostu niemożliwe, Cormac poczuł, że włosy na głowie
stają mu dęba. To, co go otaczało, wywierało na niego
jakiś niesamowity wpływ: powoli, ale nieubłaganie
przyciągało go&
* * *
Oprócz drzwi, przez które weszli, w sali było jeszcze
czworo innych, nie tyle drzwi, ile kamiennych, ostro
sklepionych otworów, które nie posiadały żadnego
zamknięcia. Nigdzie natomiast nie było niczego, co
przypominałoby ołtarz, chociaż z grubsza. Cormac ruszył
ku środkowi sali i zatrzymał się tuż pod padającymi z
góry promieniami światła. Rozejrzał się wokół, po czym
spojrzał na posadzkę cała była pokryta siecią linii
zbiegających się w centrum pomieszczenia, które tworzyły
jedną figurę: ośmiokąt, na którym właśnie stał&
W chwili, gdy sobie to uświadomił, płyta bezszelestnie
usunęła się spod jego nóg i poczuł, że zapada się w
jakieś mroczne podziemie.
Tylko nadzwyczajna sprawność i szybkość uratowały go.
Najbliżej stał Thorfin Jarlsbane i jego to właśnie pas
starał się Cormac uchwycić. Starał się, gdyż palce
chybiły celu i zacisnęły się na pochwie Thorfinowego
miecza. Ten ostatni instynktownie zostawił nogi i przez
długą jak wieczność chwilę, życie Cormaca zależało od
pewności jego chwytu i wytrzymałości rzemienia przy
pochwie. W następnej sekundzie Thorfin załapał jego rękę,
Strona 138
Howard Robert E - Conan. Tygrysy morza.txt
a wrzeszczący na alarm Wulfhere rzucił się z pomocą.
Razem wyciągnęli go z mrocznego otworu i posadzili na
kamiennej posadzce. Uratowany skwitował całe wydarzenie
niemym grymasem i zerknął w dół.
Na krew Thora! wykrzyknął Wulfhere bardziej
wstrząśnięty od Cormaca. To był moment i& Na Thora,
wciąż ściskasz swój miecz!
Puszczę go dopiero wtedy, gdy będę martwy. Zamierzam
zabrać go ze sobą nawet do piekła, lecz to pózniej, teraz
chcę spojrzeć co jest tam, gdzie omal się nie znalazłem.
Tu może być więcej pułapek Wiking był niezbyt
uszczęśliwiony tym pomysłem.
Zciany są wyraznie widoczne poinformował go
Cormac.
Ale dna nie jestem w stanie dojrzeć& Co za smród
bije z dołu!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]