[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zobaczyłaś mnie wtedy pokrytego krostami. Pamiętasz? Byliśmy jeszcze dziećmi.
- To nie jest to samo "ojej", Matthew - zapewniła, przesuwając palcami po jego nie ogolonych
policzkach. - To "ojej" znaczy, że jesteś najpiękniejszym mężczyzną, jakiego w życiu widziałam.
Twarz Matthew rozjaśnił szeroki uśmiech.
- Panno Livvy - powiedział, niosąc ją w stronę łóżka - próbujesz ze mną flirtować.
- Mhmm - zamruczała, opierając głowę na jego piersi.
Była zgubiona. Czuła dotyk języka Matthew przesuwającego się po jej szyi. Ręce błądziły po
wewnętrznej stronie jej ud. Matthew pokrył pocałunkamijej napięte piersi. Jęknęła i kurczowo
ścisnęła jego ramię.
- Matthew - szepnęła ponaglając, by posiadł ją.
- Jeszcze nie. Zbyt długo czekałem na tę chwilę.
Za pomocą języka i palców wprowadzał ją w stan coraz większej ekstazy. Miałjak:ąś magiczną siłę.
Jego palce delikatnie gładziły jej płaski brzuch, przesuwały się coraz niżej. Wreszcie powolnym
ruchem zdjÄ…Å‚ Livvy majtki.
Livvy czuła, że za chwilę zemdleje od nadmiaru pożądania.
- Należymy do siebie - szepnął. - Jesteś moja. Zawsze byłaś moja.
- A ty zawsze byłeś mój.
Jednocześnie osiągnęli rozkosz, i ciszę przerwał ich krzyk. Do snu ukołysały kochanków
uderzajÄ…ce o szyby krople deszczu.
ROZDZIAA SIÓDMY
Deszcz przestał padać dopiero wczesnym rankiem. Livvy odwróciła głowę i spojrzała na śpiącego
obok niej mężczyznę.
"Był niestrudzonym, pełnym inwencji kochankiem" - pomyślała
Sądziła; że tak ogromnym uczuciem potrafi darzyć tylko samoloty.
Delikatnie wysunęła się z silnych ramion Matthew i wstała z łóżka. Szybko pozbierała swoje
rzeczy. Zeszła do kuchni i zrobiła herbatę, którą wreszcie udało jej się odnalezć. Usiadła przy stole.
Usłyszała skrzypnięcie deski w podłodze i podniosła wzrok. W drzwiach stał Matthew.
Obserwował ją. Zaczerwieniła się, widząc żal w jego zielonych oczach.
- Liv - rzekł cicho.
Wstała i włożyła filiżankę do zlewu ..
- Wstałeś już? Jak myślisz, co zrobimy dzisiaj na obiad? Hamburgery?
- ,,Nie chciałam sprawić ci bólu - pomyślała - Być może nie powinnam była się z tobą kochać". -
Możemy też przygotować pizzę.
- Znalazłem to na podłodze - powiedział, pokazując jej filiżankę.
- Chcesz herbaty? - zapytała. - Wreszcie ją odnalazłam.
- Chcę, żebyśmy usiedli i porozmawiali - odparł poważnym tonem.
- Nie, Matthew, nie nalegaj.
- Czego ty chcesz, Livvy? Udawać, że nic się nie stało? że poszliśmy tylko do łóżka?
- Przestań, Matthew!
- Pomyślałaś o tym, co ja mam teraz ze sobą zrobić? Czy twoim zdaniem mężczyzna, który kochał
się z tobą, nie ma nawet prawa zapytać, o co ci chodzi?! - Jego twarz pociemniała z gniewu. -
Ciągle myślisz o Willu? - zapytał po chwili już spokojniej.
Zakłuło ją to boleśnie. Może to ona ponosi winę za swoje niezupełnie idealne małżeństwo? Nie
zawsze wszystko układało się dobrze. Może byłoby inaczej, gdyby tylko chciała się o to postarać,
gdyby pozwoliła Willowi poznać się lepiej. zawsze coś przed nim ukrywała.
A jednak Will powiedział Matthew, że był z nią bardzo szczęśliwy.
- Cholera, Liv, przepraszam! - Objął ją mocno. Nie chciałem zrobić ci przykrości.
Zamknęła oczy.
- Kiedy byliśmy jeszcze bardzo małymi dziećmi, myślałam, że mam dwa imiona: Cholera i Liv -
powiedziaÅ‚a miÄ™kko, przytulajÄ…c twarz do jego·piersi.
- Tak, pamiÄ™tam. Zawsze wyzywaÅ‚em ciÄ™ w ten sposób: "Cholera, Liv, nie możesz biec trochÄ™ szyb­
ciej? Cholera, Liv, gdzie się znowu schowałaś?"
- Pewnego dnia twój ojciec usłyszał, jak się do mnie odnosisz - przypomniała.
- Zwrócił mi wtedy uwagę. Oberwałem też kilka solidnych klapsów. Czuję je do dzisiaj.
- Było mi wtedy tak przykro z tego powodu, że płakałam przez cztery godziny.
- zawsze płakałaś z mojego powodu. Każdy mój siniak bolał cię o wiele bardziej niż mnie -
westchnął ciężko. - Dlaczego nie chcesz wreszcie pozwolić, żebym to ja martwił się o ciebie? Nie
chcę, żebyś już więcej płakała.
- A ja nie chcę, żebyś się o mnie troszczył. Nie chcę niczyjej pomocy.
- W porzÄ…dku, Liv.
Uwolnił ją z objęcia. Gdy usłyszała, że odszedł, otworzyła oczy. Czuła, że żadne z nich nie
zrezygno'wało. Ona zawsze była uparta i nie zależna, zawsze wiedziała, czego' chce. Od
niepamiętnych czasów to było właśnie przyczyną kłótni z Matthew.
,,Przestań traktować mnie jak małą dziewczynkę" - często żądała, gdy byli jeszcze dziećmi.
Słysząc te słowa, przybierał zwykle zdziwioną minę, potem śmiaJ: się głośno i czochrał jej włosy.
Czasami czuła się jak ta dawna, mała dziewczynka, zakłopotana i rozzłoszczona.
Czwartego lipca miała okazję przekonać się, jak wygląda prawdziwe piwne party.
W piątkową noc cała ulica, na której mieszkał Matthew, rozbrzmiewała przeróżnymi melodiami
niemieckich piosenek.
Matthew przedstawiÅ‚ jej braci Buehlerów - Calvina i Jana - noszÄ…cych identyczne, tyrolskie kapelu­
sze. Mieszkali niedaleko, tylko cztery domy dalej. Byli emerytowanymi pracownikami browaru.
Podążał za nimi dziwny zespół muzyków grających na akordeonach i fletach. Zpiewali właśnie
niemiecką przyśpiewkę zatytułowaną,,Ein Prosit". Livvy wydawało się, że musieli wlać w siebe
ogromne ilości piwa.
Na drzewach wisiały wielokolorowe świąteczne lampki. Niemal wszyscy mieszkańcy miasta
wystawili przed domy małe stoliczki i składane krzesełka.
Pops i Harold usadowili się przed domem Matthew. Towarzyszyła im siedemdziesięciopięcioletnia
przysadzista kobieta, która ku zdziwienia Livvy piła piwo razem z nimi. Miała zaczerwienione
policzki; mówiła miłym, niskim głosem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl