[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dziwię się, że nie sprzedaje ziemi. Słyszałem, że jej ojczym miał już
niezłego kupca.
Napomknienie o Franku Rileyu sprawiło, iż Manny zapragnął
dowiedzieć się o nim czegoś więcej.
- Ten ojczym ma niezły temperament, prawda?
- Nie słyszałem, by był wybuchowy. W ostatnich latach sporo
podróżował. Może się zmienił - powiedział kasjer.
Po zapłaceniu rachunku Manny spędził trochę czasu na rozmowie z
Wittem i swoim szefem z FBI, którzy, na podstawie informacji
dostarczonych przez miejscowego szeryfa, potwierdzili rozpaczliwą
sytuację rancza Cullenów.
Trudno to było zrozumieć. Randi wykazywała przecież bystrość i
życiowy rozsądek, więc jak to się mogło stać? Nie wszystko dało się
wytłumaczyć brakiem szczęścia. Manny nie wierzył w zrządzenia losu, a
tym bardziej w to, że Randi z rozmysłem starała się doprowadzić swą
posiadłość do ruiny.
- Nie wróciłeś tak pózno, jak zapowiadałeś - przy witał go głos żony,
gdy wszedł do ciepłej, pachnącej smakowitym jadłem kuchni.
Kiedy zobaczył, jak z Rickym na ręku Randi dogląda potraw,
wszystkie myśli o przemytnikach i handlarzach dzieci natychmiast
wywietrzały mu z głowy. Jego żona związała dziś włosy do tyłu. Miała na
sobie znoszone dżinsy, bawełnianą bluzeczkę i kuchenny fartuszek. Wy-
glądała tak naturalnie z maluchem w objęciach, jak każda kobieta
czekająca na powrót męża. Manny z pewnym wysiłkiem uświadomił
sobie, iż to tylko fikcja.
101
RS
- Nie był to zbyt udany dzień. Niewiele załatwiłem - powiedział.
- Skończyłeś stawiać ogrodzenie?
Pomyślał, że nie dołoży jej zmartwień opowiadaniem o zniszczeniu
ogrodzenia, więc rzekł tylko:
- Owszem, lecz zajęło mi to więcej czasu, niż przypuszczałem.
Randi włożyła Ricky'ego do kojca.
- Posłuchaj... - zaczął Manny, ona zaś natychmiast obdarzyła go taką
uwagą, że poczuł się najważniejszym człowiekiem na świecie, choć nadal
uważał, iż nie nadaje się na jej życiowego partnera. - Co chciałabyś robić,
gdybyś dłużej nie mogła zajmować się ranczem?
- Och, wiem, że sprawy mojej posiadłości kiepsko wyglądają. -
Westchnęła. - Gdybym miała pieniądze, rzuciłabym pracę w przedszkolu i
skończyła studia, by zostać wykwalifikowaną nauczycielką. Zawsze o tym
marzyłam. Na razie nie mam możliwości.
- Czy suma, którą ojczym oferował ci w zamian za ranczo, nie
wystarczyłaby na spełnienie tego marzenia?
- Pewnie by wystarczyła. - W głosie Randi zabrzmiała irytacja. -
Nigdy nie traktowałam jego propozycji na tyle poważnie, by to sprawdzić.
Wyglądała na tak przygnębioną, że nie mógł znieść tego widoku.
- A jak tobie minął dzień? Odpoczęłaś trochę, gdy mnie nie było w
domu?
Randi roześmiała się i cały smutek zniknął z jej twarzy.
- Nie było tu nazbyt spokojnie - powiedziała. - Hannah przywiozła
mi zapiekankę i zaczęła zadawać mnóstwo pytań. Gdyby Marian nie
pomogła mi się jej pozbyć, pewnie zamęczyłaby mnie na śmierć.
- Czego chciała Marian?
102
RS
- Dokładnie nie wiem. Zaofiarowała się, że wezmie Ricky'ego na
przejażdżkę, a przy okazji coś mi załatwi. Mały był dziś bardzo marudny.
- yle się zachowywał?
- Nie, ale płakał.
Manny podszedł do kojca, lecz nim wyjął dziecko,odwrócił się i tak
czułym spojrzeniem obrzucił Randi, że zaparło jej dech w piersiach.
- Teraz nie wygląda na niezadowolonego - zauważył.
- W aptece powiedzieli, że ząbkuje i dali Marian łagodzący żel do
posmarowania dziąseł. To musiało mu pomóc.
- Zabrała dziecko do apteki, by spytać, co mu dolega? Czemu nie do
lekarza?
- Kupowała tam... coś jeszcze i wzięła z sobą Ricky'ego, żeby go
uspokoić.
Kiedy Manny zajął się dzieckiem, Randi sądziła, że nie wróci już do
tego tematu, lecz się pomyliła.
- Aż się boję spytać, czego potrzebowałaś z apteki.
- No wiesz... Pamiętałeś, by to kupić? Jeśli będzie za dużo, mogę
zwrócić.
- Poprosiłaś, żeby Marian kupiła dla nas prezerwatywy???
- Sądziłam, że możesz o tym zapomnieć, a sama byłam zbyt
zmęczona, by jechać do miasta. Zapomniałeś, prawda?
- Co ja mam z tobą zrobić? - spytał, biorąc się pod boki.
Manny z trudem tłumił śmiech, więc Randi pomyślała, że chyba się
nie złości i można całą sprawę obrócić w żart.
103
RS
- Przecież zamierzasz dotrzymać obietnicy i to wkrótce. Jak tylko
zjesz, a ja nakarmię Ricky'ego, idziemy na górę i zamieniasz mnie w
prawdziwą kobietę - oznajmiła.
Widziała, że przygryzł wargę, by powstrzymać śmiech ukryty pod
powierzchowną dezaprobatą.
Podczas kolacji Manny pomyślał, iż pojawiło się między nimi zbyt
duże napięcie, więc, choć zamierzał dotrzymać obietnicy danej Randi,
zrealizowanie jej dzisiejszej nocy wydało mu się niemożliwe. Nie wiedział
tylko, jak jej o tym powiedzieć. Uznał, że jeśli spróbuje wyręczyć ją w
pewnych zajęciach, to może łatwiej przyjmie jego decyzję.
- Pozwól, iż nakarmię Ricky'ego i położę go spać, a ty idz na górę i
wez prysznic. Nie spiesz się, odpocznij.
Randi zawahała się przez moment.
- Dobrze, jeśli nie masz nic przeciwko temu. Ciepła kąpiel dobrze mi
zrobi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]