[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powiedział Aldo, całując ją w rękę. - Niech pani nie da się zwieść jego urokowi.
Poznając go bliżej przekona się pani, że potrafi być wcielonym diabłem. - I puścił do niej
oko.
- Już zdążyłam się zorientować - powiedziała Lucy z uśmiechem, rozbawiona
żartem Alda, i odstawiła kieliszek. - Poznaliśmy się już wcześniej.
- Ach tak, więc może była pani w Weronie? Piękne miasto, prawda?
- Tak, i jestem olśniona architekturą. Arena jest niezwykła, chociaż nie miałam
zbyt dużo czasu na zwiedzanie. To była podróż w interesach.
- Czym się pani zajmuje? - zapytał.
- Wystarczy już tych pytań, Aldo - przerwał Lorenzo. - Lucy na pewno nie chce
mówić o interesach na weselu. - Przedstawił ją, celowo nie podając nazwiska. Im mniej
Aldo wie, tym lepiej. Jego żona Teresa była największą plotkarką w Weronie.
- Ależ nie, nie mam nic przeciwko temu - zaprzeczyła Lucy szybko.
Arogancja, z jaką Lorenzo zabrał głos w jej imieniu, zirytowała ją. Jej ojciec i brat,
chociaż darzyła ich wielką miłością, też mieli ten zwyczaj. To było częściowo powodem,
dla którego postanowiła po śmierci ojca przenieść się do Kornwalii.
- Mam tu w mieście galerię sztuki i rękodzieła. Sama specjalizuję się portretach i
przyjechałam do Werony, żeby przywiezć zrealizowane zamówienie klientce, uroczej
włoskiej damie. Może ją pan zna, to Contessa della Scala. Spotkałam Lorenza właśnie w
holu budynku, w którym ona mieszka - powiedziała, posyłając mu uśmiech słodki jak
sacharyna. Nie zawsze był aż tak niezwyciężony, jak myślał.
R
L
T
Lorenzo zmrużył oczy. W kontekście niedawnych plotek na jego temat, to była
najgorsza rzecz, jaką mogła powiedzieć. Lanzowie wiedzieli, że Olivia Paglia mieszka w
tym samym budynku.
Lucy natychmiast zauważyła ciszę, jaka zapadła, i zaczęła się zastanawiać, czy aby
nie posunęła się za daleko. Lanza powiedział coś po włosku do żony, a ona zmarszczyła
brwi. Patrząc na Lorenza, odpowiedziała równie szybko. Rozmowa między tą trójką
gwałtownie się ożywiła, wsparta gwałtowną gestykulacją. Lucy z trudem wychwytywała
pojedyncze słowa, oczarowana głębokim chrapliwym głosem Lorenza. Aldo powtórzył
kilka razy  Contessa della Scala" i naraz wszystkie oczy zwróciły się na nią.
- Dobrze zna pani Contessę? - spytała Teresa po angielsku.
- Nie mogę powiedzieć, że dobrze, ale spotkałam się z nią parę razy i rozmawiałam
przez telefon. To urocza dama i zachwycająca rozmówczyni.
- Och, taka mądra i bella signorina... - Teresa przeszła na włoski i rozmowa
potoczyła się znowu bez jej udziału.
Ręka Lorenza powoli sztywniała wokół jej kibici. Powiedział im, że spotkali się z
Lucy parę razy i że zna ją od pewnego czasu, co nie było w zasadzie kłamstwem. Ale
teraz musiał odpowiedzieć na tuzin pytań o swoją  przyjaciółkę artystkę" i uświadomił
sobie, że prawie nic nie wie na jej temat.
- Powinnaś mi była powiedzieć, że jesteś artystką, Lucy - szepnął jej do ucha.
Jego ciepły oddech i sposób, w jaki wymówił jej imię, wyprawiały dziwne rzeczy z
ciałem dziewczyny. Kiedy pojawił się James, skorzystała z okazji i wywinęła się z jego
objęć, uciekając tym samym od konieczności odpowiedzi.
- Jak widzę, poznałaś włoską gałąz mojej rodziny, Lucy. Zdaniem mojej żony
nadszedł czas, żebym zatańczył z druhną. - Powiedział  żona" z taką dumą, że Lucy
uśmiechnęła się.
Z ulgą pozwoliła poprowadzić się Jamesowi na parkiet.
- En masse potrafią być trochę męczący i Sam pomyślała, że możesz potrzebować
wsparcia.
Zatańczyła z Jamesem, a potem rzuciła się w wir pląsów i straciła w końcu
rachubę, z iloma mężczyznami tańczyła. Chętnie się zgodziła, kiedy Samantha poprosiła
R
L
T
ją, żeby pomogła jej się przebrać. Zlubna suknia, choć cudowna, doprowadzała ją do
szału. Lucy sama ją w nią wbijała, więc dobrze wiedziała, o co chodzi.
Pół godziny pózniej stanęła z resztą gości na podjezdzie, kiedy Samantha z
Jamesem ruszali swoim cennym, wiekowym, zielonym sportowym jaguarem. Machając
jedną ręką na pożegnanie, drugą ocierała łzy wzruszenia.
- A więc jednak jesteś niepoprawną romantyczką. - Długie ramię Lorenza znowu
oplotło jej kibić. - Proszę. - Wcisnął jej w rękę białą chusteczkę.
- Nie trzeba. - Oparła dłonie o jego tors i odepchnęła się, wyzwalając z uścisku. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl