[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ograniczać do płaszczyzny fizycznej. Nigdy nie słyszała, aby wpływał na psychikę.
Taki stan nie mieścił się w granicach normalności. Z pewnością nie.
W końcu jednak eksperci utrzymywali z całą stanowczością, że energia psychiczna
dziewczyny nie jest całkowicie typowa.
Nick zbliżył usta do jej warg. Pod wpływem nacisku zębów mężczyzny Gardenia uznała,
że z analizą tych zjawisk na płaszczyznie metapsychicznej będzie musiała zaczekać.
Podniecenie i oszołomienie nie pozwoliło jej przeprowadzać tak ezoterycznych
rozważań.
Będzie cudownie - szepnął ochrypłym głosem, a jego ręka powędrowała do piersi
Gardenii. - Cudownie...
Nick!
Kątem oka dziewczyna dostrzegła, że po wewnętrznej stronie szyby auta zbiera się para.
Część jej mózgu myślała nadal wystarczająco jasno, by nie móc się nadziwić własnym
reakcjom na tę eksplozję napięcia. Ze smutkiem zdała sobie sprawę z tego, że nie
67
rozpoznała ulotnego charakteru atmosfery panującej w aucie, dopóki Nick nie wziął jej w
ramiona.
Najwyrazniej on domyślał się wszystkiego od samego początku.
Gardenia miała jednak wspaniałe usprawiedliwienie opóznienia w percepcji sytuacji - po
prostu nigdy czegoś podobnego nie doświadczyła.
Zapadając się głębiej w uścisk Nicka, wyczuwała wyraznie jego erekcję. Był duży. Może
nawet nienaturalnie ogromny i bardzo intrygujący.
Położyła mu rękę na udzie wyczuwając jego kształt przez napięty materiał spodni. Jęk
mężczyzny zabrzmiał zachęcająco. Pogłaskała go po karku. Mogłaby przysiąc, że jęk
przeszedł w głuchy pomruk.
Chastain przesunął ręką po kręgosłupie Gardenii i zacisnął palec wokół jej biodra. W tej
samej chwili wstrząsnął nią zarówno metafizyczny, jak i czysto fizyczny dreszcz. To nie
miało prawa się zdarzyć.
Niemożliwe - mruknęła z ustami na jego szyi.
Bzdura. Mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe. Nie robiłem tego wprawdzie na
przednim siedzeniu, odkąd skończyłem osiemnaście lat, ale chyba jeszcze coś
pamiętam.
Nie o to mi chodziło. - Drgnęła, gdyż po kolejnej fali podniecenia świadomość psychiczna
znów dała o sobie znać. - Tutaj się dzieje coś dziwnego.
To wszystko przez tę deskę rozdzielczą. Chodzmy na tylne siedzenie.
Domyśliła się, że Chastain mówi o seksie. A więc podczas gdy ona zastanawiała się nad
tym, czy przypadkiem nie doznała halucynacji erotycznych, Nick proponował, aby przyjęli
wygodniejszą pozycję.
W nagłym przypływie paniki zginęła pokazna część wcześniejszego entuzjazmu.
Otworzyła oczy i położyła mu ręce na piersiach.
- Zaczekaj. - Oddychała z trudem. - Musimy przestać. I to natychmiast.
Nick zamarł. Wolno uniósł głowę i popatrzył na Gardenię.
- Dlaczego?
Zadziwiająca prostota tego pytania zaskoczyła ją. Dziewczyna nie potrafiła wytłumaczyć
przedziwnej natury swych odczuć.
No więc...
Chyba nie zapomniałaś o szczepionce antykoncepcyjnej?
Oczywiście, że nic - wybuchnęła, nieco zażenowana tym pragmatycznym pytaniem.
Wykrzywił usta.
Ja również zawsze o tym pamiętam. Jesteśmy więc zabezpieczeni. - Znowu opuścił
głowę.
Nie o to chodzi. Usiłuję ci tylko powiedzieć, że sprawy zaszły za daleko. Pozwoliłam ci na
pocałunek. I to wszystko. Przecież prawie się nie znamy. A przelotne przygody nie są w
moim stylu.
Uniósł głowę i patrzył na nią przez dłuższą chwilę tak intensywnie, że Gardenia niemal
przestała oddychać. Mogłaby przysiąc, że we wnętrzu auta znów odezwała się jakaś
energia. Tym razem nie był to jednak radosny szept silnego pociągu seksualnego, lecz
niepokojący pomruk czegoś groznego.
68
- A jaki jest twój styl? - spytał Nick, wymawiając wyraznie każde słowo.
Gardenia pojęła, że znalazła się w naprawdę niebezpiecznej sytuacji. Została zupełnie
sama w pustym parku z mężczyzną znanym powszechnie z fatalnej reputacji. W uszach
zadzwoniły jej słowa cioci Willy, która twierdziła, że Chastain jest niewiele lepszy od
gangstera.
- Nawet nie próbuj mnie zastraszyć. Spotkałam się z tobą, bo chciałam ci pomóc
odzyskać dziennik. Wyrządziłam ci ogromną przysługę. Przypuszczam, że nie lubisz
nikomu niczego zawdzięczać, ale musisz się z tym pogodzić. Jesteś mi coś winien. A ja
już wycofuję się z gry.
Zastygł i znów przywdział nieprzenikniony wyraz twarzy.
- Czego żądasz?
- Chcę, żebyś się zachowywał jak dżentelmen.
W jego oczach błysnęło rozbawienie.
- Masz rację. Wiele ci zawdzięczam. I zamierzam spłacić dług.
W jaki sposób? - spytała niespokojnie. Owinął sobie na palcu pasmo jej włosów.
Zjesz ze mną kolację?
Kolację? - Z trudem porządkowała myśli. - Kiedy?
Jutro wieczorem. - Zerknął na zegarek. - No, właściwie to dzisiaj.
Umówiłam się z klientem na ogniskowanie.
A jutro?
Więc pytałeś poważnie? Nadal nie odrywał od niej oczu.
Jak najbardziej.
Przecież już nie potrzebujesz mojej pomocy. Udało ci się zdobyć to, co chciałeś.
Zapomnij o dzienniku. Zjesz ze mną kolację?
Nie musisz się rewanżować. Cofam to, co mówiłam o długu wdzięczności.
W porządku. Nic ci się nie należy. Ale czy zjesz ze mną kolację?
Zawahała się.
To chyba nie jest dobry pomysł. Brukowce przestały się nami interesować. Jeśli znów
pokażemy się razem w miejscu publicznym, będzie sensacja.
Nic mnie te szmatławce nie obchodzą. - Przesunął kciukiem po jej dolnej wardze.
Ten dotyk przyprawił ją o lekkie drżenie. Przełknęła ślinę i zaczerpnęła głęboko
powietrza. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl