[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wygląda na przyjemnego chłopaka z ożywieniem stwierdził Max, opowiadając
Shannie o poznanym znajomym Autumn. Jaką dokładnie dziedziną on... ?
Zaczyna się loteria przerwała mu Autumn. Tato, gdzie masz te dodatkowe bilety?
Max podał jej plik biletów, które sprzedawano w trakcie balu. Pani Williamson,
przewodnicząca komitetu organizacyjnego, przedstawiła zasadę gry. Każde miejsce przy
dziesięcioosobowych stołach miało swój numer. Miranda, jej asystentka, wyciągnie kartkę ze
szczęśliwą liczbą.
Trzy oznajmiła, przeczytawszy podaną jej karteczkę. Osoby, których miejsca mają
ten numer... zawiesiła głos, by wzmocnić efekt mogą zabrać do domu ten uroczy słodki
bukiet zdobiący ich stół.
Na sali rozległ się pomruk zadowolenia.
Oczywiście zachęcamy do poczęstowania swoich współtowarzyszy zaśmiała się pani
Williamson. Te wspaniałe bukiety zostały ufundowane przez pana Brada Barnetta,
właściciela firmy Barnett Marketing, i panią Autumn Sanderford, właścicielkę firmy Sweet
Sensations. Mogę prosić o powstanie? poprosiła ofiarodawców. Z uwagi na cel naszego
balu, czyli promowanie organizacji Heart Association, pani Sanderford postarała się, by te
ciasteczka miały minimalną zawartość tłuszczu i ani odrobiny cholesterolu.
Max odsunął jej krzesło; Autumn podniosła się automatycznie. Spojrzała na Brada.
Bardziej czuła, niż widziała uniesione brwi ojca. Brad skłonił się w jej stronę, bardzo
oficjalnie. Z ulgą opadła na krzesło.
Głośne oklaski zagłuszyły pytanie Maxa, musiała pochylić się ku niemu.
Jest doradcą marketingowym? Zatrudniłaś konsultanta? Nieznacznie skinęła głową, ale
Maxowi to wystarczyło.
To był impuls. Oblizała usta. Bałam się, że zaczniesz mówić, że mnie na to nie
stać... i miałbyś rację... ale już było za pózno, bo...
I jego działania odniosły jakiś skutek? przerwał. Wzruszyła ramionami.
Za wcześnie, żeby można było coś powiedzieć. Wreszcie odważyła się popatrzeć mu
w oczy, ale ku jej zdumieniu, wcale nie dostrzegła w nich potępienia. Może tylko trochę
urazy, że nie zwróciła się do niego po radę. Dopiero zaczęliśmy. Wskazała ręką na stół.
To jego inicjatywa. Ale lada moment będą gotowe kolorowe prospekty, właśnie się drukują.
To projekt tej broszurki był wtedy w kopercie dodała i uśmiechnęła się. Będą robić
wrażenie, zobaczysz, tato.
Chętnie obejrzę odrzekł.
Shanna wyjęła jej z ręki plik biletów.
Chyba chcecie wiedzieć, czy coś wygraliśmy? wyjaśniła, bo pani Williamson i
Miranda ciągle wywoływały wylosowane numery, jednocześnie prezentując kolejnych
sponsorów.
Autumn popatrzyła na profil ojca. Siedział z ponurą miną. Potem tęsknie zerknęła na
Brada. Miał minę zupełnie taką samą jak Max.
Czyhał na nią, kiedy wracała z łazienki. Nadal był zachmurzony, ale zmusił się do
niewyraznego uśmiechu.
Powinnaś mnie była uprzedzić powiedział chłodno. Zmarszczyła brwi.
%7łe nie chcesz dzielić się sukcesem. Zdumiała się jeszcze bardziej.
Gdybyś zastrzegła to wcześniej, pozostałbym w cieniu. Jako sponsora podano by tylko
Sweet Sensations. Mnie nie potrzeba rozgłosu.
Nie rozumiem.
Nie przedstawiłaś mnie jako swojego konsultanta. To mnie zdziwiło, ale wszystko
zrozumiałem, gdy pani Williamson nas wywołała i zobaczyłem twoją zawiedzioną minę.
Wybuchnęła śmiechem. To tylko pogorszyło jego nastrój.
Chodzi ci o to, że nie przedstawiłam cię w ten sposób tacie? On nic nie wie, że cię
zatrudniłam. Nie chciałam... Bałam się, że to mu się nie spodoba próbowała wyjaśnić, ale
chyba daremnie. Chociaż niemal czuła, jak analizuje jej słowa.
A więc to tak. Nie jest dla ciebie ważne, czy sama jesteś szczęśliwa. Byle tylko on był z
ciebie zadowolony.
Czy to coś złego?
Owszem, jeśli w ten sposób unieszczęśliwiasz siebie albo kogoś innego.
Nie jestem nieszczęśliwa.
Jeszcze nie.
Martwisz się o siebie? zapytała z niedowierzaniem. Jesteś zazdrosny o mojego ojca?
Jak sto diabłów! powiedział przez zaciśnięte zęby.
Przecież to bez sensu.
Wiem potwierdził.
Nie wiedziała, czy ma się śmiać, czy płakać. Nie zdążyła.
Myślałem, że moim przeciwnikiem jest twój niedowarzony pomysł...
Co takiego? oburzyła się. Uważasz, że moja firma jest... Zacisnęła pięści.
Mówię o pomyśle, nie firmie. O twoich planach na przyszłość. Gdzie się podział twój
zapał?
No nie, tylko nie to!
Teraz jesteś wściekła i iskry sypią się z tych orzechowych oczu, a twarz... Urwał i
przeciągnął palcami po włosach. Jesteś pełna entuzjazmu, kiedy mówisz o swoich
bukietach. Oczy ci błyszczą, energia cię rozpiera. Wiem od Elaine, że całe popołudnia
eksperymentowałaś w kuchni, nie dając jej niczego dotknąć. Chcesz tworzyć. Więc dlaczego
z takim uporem próbujesz zatrzeć tę stronę twojej natury?
Otworzyła usta, żeby powiedzieć coś na swoją obronę.
Gdy tylko pytam cię o twoje plany na przyszłość, monotonnym głosem powtarzasz to
samo, jak wyuczoną lekcję. Jakby to ciebie wcale nie obchodziło. Na kim chcesz zrobić
wrażenie? Na ojcu? Milczał, po chwili dodał łagodniej: Wstydziłaś się powiedzieć, że
mnie zatrudniłaś. Dlaczego?
Już ci powiedziałam. Myślałam, że tego nie pochwali.
A na tym najbardziej ci zależy?
Tak. Nie. Nie wiem jęknęła.
Wziął ją za rękę i pociągnął przez słabo oświetlony korytarz do niewielkiej alkowy pełnej
roślin w doniczkach. Staną] w cieniu i wziął ją w ramiona.
Jak możesz mi to robić? wymamrotał, ujmując w obie dłonie jej twarz.
Ale co? wydusiła, a on musnął jej usta.
Przekonywać, że wreszcie znalazłem dziewczynę, jakiej szukałem, a potem okazuje się,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]