[ Pobierz całość w formacie PDF ]

strzał przeszył nocną ciszę.
Tym razem śmiech dobiegał zza moich pleców. Odwróciłam się w mgnieniu
oka i wystrzeliłam ponownie  rozległ się brzęk tłuczonego szkła. Cisza, która
nastąpiła, była równie drwiąca jak śmiech Kagana. Przerażona amatorka
przeciwko zawodowemu mordercy? Zaczęłam cofać się w kierunku wyjścia.
Wpadłam wprost na niego. Ręka odmówiła mi posłuszeństwa, nie mogłam
pociągnąć za spust.
Zcisnął mnie od tyłu.
 Czy liczyłaś pociski, jak przystało na grzeczną dziewczynkę?  naigrawał
się do mego ucha.
Trzy. Wliczając Barta, wystrzeliłam trzy razy.
 Ile zostało, Karen?  Jego dłoń ścisnęła moją. Dwa? Trzy? Nie byłam
pewna. Nie pamiętałam!
Wykonaliśmy jeszcze dwa strzały, Kagan i ja.  Stuknięcie , jakie nastąpiło
po nich zdradziło mi, że nie muszę już liczyć.
Powiedziałam mu, że może mnie puścić. Zapalił z powrotem światło.
Uśmiechnął się od ucha do ucha.
 Nigdy ci nie ufałem, ponieważ wyczuwałem, komu podczas ostatecznej
rozgrywki będę musiał stawić czoło. Godnemu przeciwnikowi.
Wątpliwy dowód uznania. Ale przynajmniej powstrzymał mnie przed
załamaniem. Przed krzykiem wniebogłosy powstrzymywało mnie sąsiedztwo, a
raczej jego brak. Wiedziałam tylko, że muszę kontynuować rozmowę, jak długo
się da, dopóki czegoś nie wymyślę.
 Kagan, człowiek z duszą rewolucjonisty wycedziłam, odkładając
bezużyteczną broń.  Co Jamie miał na myśli?
Wydawało się, że postawione pytanie zaskoczyło go, choć tylko trochę,
jakby słyszał je już wcześniej, lecz nigdy nic próbował na nie odpowiedzieć.
 Myślę o sobie  odezwał się w końcu  jako o zawodowym żołnierzu.
 Najemnik? Spełniasz wszystkie wymogi. Przyłączyć się do Sprawy,
wkraść się w łaski przywódcy, pracować niezmordowanie i stać się
niezbędnym. Ale każdy najemnik ma swoją cenę, Kagan. Jaka jest twoja? Do
czego dążysz? Jeżeli odrzucimy rzeczy oczywiste, pieniądze i wizerunek
twardziela, co nam pozostanie? Czego oczekujesz od życia?  naprawdę
chciałam się dowiedzieć.
Udało mi się przynajmniej jedno  przestał się uśmiechać. Wzruszył
ramionami.
 Podobnie jak ty lubię zwierzęta.
 Ty nie jesteś miłośnikiem zwierząt  oświadczyłam pewna siebie.  Dobre
samopoczucie w ich towarzystwie to nie to samo. Zastanawia mnie mężczyzna
bez przyjaciół, domu, kobiety  żadnych związków. Czy taki człowiek uważa
ludzi za jakieś zagrożenie? Czy w ogóle czerpie przyjemność z walki o
Sprawę? Stowarzyszenie Anonimowych Ofiar przepełnione było szlachetnymi
celami i dobrymi intencjami. Widziałeś, jak zarazliwe bywało poczucie
sprawiedliwości Jamiego. Kagan, czy obchodziło cię to chociaż odrobinę? Czy
dbasz o cokolwiek, choćby trochę, teraz gdy wszystkie rzeczy, do których
powstania się przyczyniłeś, za chwilę diabli wezmą i...
 Obchodzi mnie walka, ty idiotko! Ja naprawdę jestem rewolucjonistą.
 Dowolnej rewolucji?
 Tak długo jak sieje ona ferment.  Jego oczy rozszerzyły się, gdy sam
rozważał swoją wypowiedz.  I działa przeciwko ustalonemu porządkowi 
dodał, głęboko zamyślony, jak człowiek, który odkrywa własną osobowość.
 A jeśli rewolucja odniesie sukces?  naciskałam czując, że jestem bliska
dokonania odkrycia.
 Masz na myśli, że Stowarzyszenie Anonimowych Ofiar stanie się legalne i
zadomowi się w Nowym Porządku?  Wzruszył ramionami.  Jak długo trzeba
będzie czekać, zanim wszystko przemieni się w gorycz?
 Zanim co przemieni się w gorycz? Co próbujesz powiedzieć?
 Słuchaj, żadna rewolucja nigdy nie odnosi sukcesu, przynajmniej nie na
długo. Zawsze pojawia się coś nowego, przeciwko czemu można się buntować.
Właśnie tam działają ludzie podobni do mnie. Przybywamy na miejsce,
organizujemy opór.
 Buntujesz się... dla samego buntu?
Mierzyliśmy się wzrokiem. Pomyślałam o człowieku, któremu brakuje
anteny, by dostroić się do innych ludzi, nie licząc wykorzystywania ich do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl