[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- %7łe niby mnie samej jest wszystko jedno, tak?
- Przestań. - Ujął ją za ramiona, zmrużył oczy. - Niezależnie od tego, ile by to cię
miało kosztować, zrobiłabyś to dla niego.
- Jest moim bratem. Nie ma takiej rzeczy, której bym dla niego nie zrobiła. -
Kilkakrotnie odetchnęła głęboko i zwróciła mu chusteczkę. - Ale nie zrobię tego za darmo.
Kiedy się odwróciła, żeby odejść, stoczył ze sobą krótką walkę. Pragnienie
przeważyło nad dumą.
- Wez wolny wieczór, Darcy.
Zadrżała, ale zmusiła się do tego, by spojrzeć nań szyderczo.
- Zobaczymy.
Gdy weszła do domu, oparła się plecami o drzwi, zamknęła oczy. Było w nim coś, co
przyprawiało ją o słabość. Dziwne uczucie w zestawieniu z jego podniecającymi
propozycjami i obietnicami.
Miała ochotę tańczyć, choć drżały jej kolana.
I nie umiała znalezć klucza do swojego serca.
Otworzyła oczy, uśmiechnęła się. Z podniesionych głosów dochodzących z kuchni
wywnioskowała bez trudu, że jej rodzina także jeszcze nie znalazła klucza.
Idąc tam, zatrzymała się na chwilę przy drzwiach salonu i popatrzyła na stary
fortepian. Muzyka, na równi z pubem stanowiła część jej życia. Od zawsze. Ale muzyka była
zawsze zabawą, czymś, co daje przyjemność, nie pieniądze. Jedno z jej najwcześniejszych
wspomnień związane było z tym fortepianem, kiedy siedziała przy nim na kolanach matki, a
wokół rozbrzmiewała muzyka i śmiech.
Miała dobry, mocny głos. Wiedziała o tym. Ale żeby opierać na nim swoje nadzieje i
korzystać przy tym z pomocy Trevora Magee...
Rozsądniej będzie nie wiązać z tym żadnych konkretnych oczekiwań. W ten sposób
uniknie rozczarowania.
Wróciła w samą porę, by usłyszeć pełne oburzenia słowa Brenny.
- Kartofel ma więcej rozumu niż ty, Shawn. Człowiek ofiarowuje ci życiową szansę, a
ty się zamartwiasz i rozdrabniasz to na kawałki.
- Bo chodzi o całe moje życie, nie rozumiesz tego?
- Sądzę, że mam jednak prawo wyrazić swoją opinię.
- To jest moja muzyka i nawet ty nie wybijesz mi jej z głowy.
- Zgodziłeś się pokazać mu jeszcze jedną melodię - wtrącił Aidan, przyjmując na
siebie rolę rozjemcy. - Przekonajmy się najpierw, co z tego wyniknie. Zaś co do reszty,
musimy się jeszcze temu przyjrzeć pod wszystkimi możliwymi kątami. - Podniósł wzrok. -
Jeszcze nie usłyszeliśmy, co o tym sądzi Darcy.
- Jeśli tylko będzie miała okazję wystąpić w świetle jupiterów i zgarnąć forsę -
powiedział Shawn - z góry wiadomo, co myśli.
Darcy uśmiechnęła się kwaśno.
- Ponieważ nie jestem idiotką, jak niektórzy przy tym stole, nie zgłaszam żadnych
zastrzeżeń. Ale... - Zamilkła, a Shawn aż zmrużył oczy. - Myślę jednak, że dla kogoś takiego
jak Magee sporadyczne interesy nie wchodzą w grę. A nie jestem pewna, czy jesteśmy gotowi
na to, co on naprawdę zamierza.
- Zależy mu na muzyce Shawna i na tym, żebyście ją we troje zaśpiewali. - Brenna
uniosła ręce do góry. - To chyba trzyma się kupy.
- No więc jesteśmy tu we troje - powiedział spokojnie Aidan, patrząc po kolei na ich
twarze. - Każde z nas ma inne potrzeby. Moje życie koncentruje się wokół Jude, dziecka,
pubu, tego domu. I nie zamierzam tego zmienić. Shawn ma nowy dom i nowe życie, które
budują z Brenna, a także pub i muzykę. Ale muzyką zajmuje się wtedy, gdy ma na to czas i
nastrój, i robi to po swojemu. Czy mam rację?
- Masz.
- A Darcy? Myślę, że chodzi tu przede wszystkim o ciebie. I pewnie dobrze czułabyś
się w tej roli.
- Nie zastanawiałam się nad tym. Dotąd muzyka była naszą prywatną sprawą, czymś,
czym dzieliliśmy się z rodziną i z przyjaciółmi. Rozumiem, co ma na myśli Brenna, mówiąc,
że połączenie pubu z teatrem jest ze wszech miar sensowne. Z pewnością nie przyniesiemy
wstydu naszemu nazwisku. Ale Trevor Magee jest sprytny. I dlatego my musimy być jeszcze
sprytniejsi. Musimy dokładnie wiedzieć, w co wchodzimy. Aidan pokiwał głową, po czym
zwrócił się do żony.
- Jude Frances, jeszcze ty nie wypowiedziałaś swojego zdania. Masz jakieś pomysły?
- Parę. - Założyła ręce na brzuchu. - Po pierwsze, pomówmy o stronie praktycznej. Nie
znam się zupełnie na reklamie i na urządzaniu widowisk, ale sądzę, że scenariusz, który w
ogólnych zarysach przedstawił Trevor, jest prosty i sensowny. I że wszyscy na tym
skorzystamy.
- To prawda - przyznał Aidan. - Ale jeśli przeniesiemy naszą muzykę do teatru, co
nam zostanie w pubie?
- To, co było - tradycja i bardziej kameralne występy. Jeśli wystąpicie na scenie i
nagracie płytę, ludzie będą się wami jeszcze bardziej interesować. Każdy, kto przyjdzie na
piwo, chętnie posłucha waszych piosenek. Zwłaszcza turyści.
- No, no, masz cholerną fantazję - powiedziała półgłosem Darcy.
- Wystarczy posiedzieć w pubie, poobserwować was, żeby się przekonać, jaka jest tu
miła atmosfera. Trevor to dostrzegł. Dobrze wie, że pub zrobi mu dobrą reklamę. Poza tym...
uważam, Aidanie, że to nie zmieni niczego, co uważasz za treść swojego życia.
Pocałował ją w rękę.
- Czyż Jude nie jest cudowna? Czy widzieliście kiedyś drugą taką jak ona?
Jude mówiła dalej.
- Shawn. Masz wielki talent, który ukrywasz przed innymi. To dlatego Brenna tak się
niecierpliwi i złości.
- Trudna sprawa z tym moim mężem. - Brenna ugryzła kawałek biszkoptu i spojrzała
na Shawna.
- Sądzę - ciągnęła Jude - że gdybyście wystąpili razem i nagrali ten występ, byłby to
idealny sposób zaprezentowania twojej muzyki. Ufasz im, a oni ciebie rozumieją. Czy nie
byłoby ci łatwiej zrobić pierwszy krok razem z nimi?
- Kiedy tu wcale nie chodzi o mnie.
- Och, odpowiedz lepiej na pytanie - warknęła Darcy. - Ty tchórzliwy bałwanie.
- Oczywiście, że byłoby łatwiej, ale...
- I pozwól teraz Jude dokończyć. Ponieważ, jak sądzę, za chwilę przejdzie do mnie, a
ja uwielbiam być ośrodkiem zainteresowania.
- I nie boisz się widowni. - Jude podniosła filiżankę herbaty i wypiła łyk. Nie mogła
dłużej usiedzieć w jednym miejscu. Zaczynał ją boleć krzyż. - Aktorstwo jest twoją drugą
naturą. Będziesz zachwycona sceną, światłami, oklaskami.
- Nasza Darcy jest bardzo próżną kobietą - stwierdził Shawn.
- Nic na to nie poradzę, że jestem najbardziej udana w rodzinie.
- Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek spotkała cię jakaś poważna przykrość?
- Największą przykrością jest to, że muszę patrzeć na ciebie.
Zanim rodzeństwo zdążyło skoczyć sobie do gardła, Aidan podniósł palec do góry.
- Pozwólcie Jude skończyć.
- Już prawie skończyłam. - Zadziwiające, jak szybko zdążyła się dostosować do rytmu
życia tej rodziny. - Mam wrażenie, że będziesz się dobrze czuła na scenie, występując przed
publicznością. Poza tym gotowa jesteś zrobić wszystko dla swych braci.
- Zrobię to, żeby sobie sprawić radość.
- W pewnym stopniu - zgodziła się Jude. - Zrobisz to dla Aidana, zaś Aidan dla pubu.
Zrobisz to dla Shawna, a Shawn dla muzyki. A na samym końcu zrobisz to dla siebie. Dla
zabawy.
- A czy zabawa nie jest ważnym elementem? - Darcy wstała, chcąc podejść do pieca,
ale Aidan złapał ją za rękę.
- Powiedz mi, czego tak naprawdę pragniesz, Darcy.
- Chciałabym mieć szansę. Pokiwał głową.
- Zastanówmy się przez kilka dni. Potem jeszcze raz pogadam z Magee i postaram się
dowiedzieć, jaką niespodziankę kryje w rękawie.
9
[ Pobierz całość w formacie PDF ]