[ Pobierz całość w formacie PDF ]

W środę po szkole Aria jechała na rowerze za Seanem, który z łatwością wjeżdżał na
wzgórze.
 No dalej!  zachęcał ją.
- Aatwo ci powiedzieć!  odparła Aria, pedałując na starym rowerze Elli, który zabrała,
wyprowadzając się z domu.  Ja nie biegam co rano dwanaście kilometrów!
Ku zdumieniu Arii Sean po szkole oświadczył, że nie idzie na trening piłki nożnej,
ponieważ chce z nią spędzić trochę czasu. To wiele znaczyło, bo choć mieszkała z nim
tylko jeden dzień, już wiedziała, że Sean stawia piłkę nad wszystko, tak jak jej brat nie
widział świata poza lacrosse. Co rano Sean biegał, trenował zwody i strzelanie karnych do
bramki ustawionej koło domu. Dopiero potem szedł do szkoły.
Aria z trudem wjeżdżała pod górę. Z radością zobaczyła, że droga prowadzi teraz w dół.
Był wspaniały dzień, więc postanowili wyruszyć na rowerach na tereny leżące na
zachód od Rosewood. Przejeżdżali obok wielu farm, mijając dziewicze lasy.
U stóp wzgórza minęli płot z kutego żelaza z ozdobną furtką. Aria przystanęła.
- Czekaj. Zupełnie zapomniałam o tym miejscu.
Zatrzymała się przy wejściu na cmentarz Zwiętego Bazylego, który był najstarszym i
najstraszniejszym miejscem w Rosewood. Rozciągał się na pobliskich wzgórzach.
Niektóre nagrobki pochodziły z osiemnastego wieku. Zanim Aria zaprzyjazniła się z Ali,
przeszła okres fascynacji gotykiem i zajmowało ją wszystko, co dotyczyło śmierci.
Uwielbiała Tima Burtona, Halloween i Nine Inch Nails. W cieniu cmentarnych dębów
mogła się do woli smucić i odgrywać ofiarę losu.
Sean zatrzymał się obok niej. Aria spojrzała na niego.
 Możemy wejść na chwilę?
- Na pewno tego chcesz? - Wyglądał na zaniepokojonego.
 Kiedyś uwielbiałam tu przyjeżdżać.
 No dobra.
Sean niechętnie przypiął oba rowery do kraty i ruszył za nią. Przeszli wzdłuż pierwszego
rzędu nagrobków. Aria odczytywała nazwiska, których nie zapomniała po kilku latach.
EDITH JOHNSTON, 1807-1856, AGNES, 1820-1821, SARAH WHITTIER, na której
grobie widniał cytat z Miltona:  Zmierć to złoty klucz, który otwiera pałac wieczności".
Aria przypomniała też sobie, że za wzgórzem są groby psa o imieniu Puff, kota o imieniu
Rover i papugi Lily.
- Uwielbiam groby - powiedziała Aria, kiedy mijali wielki grobowiec z posągiem anioła. -
Przypominają mi o Sercu oskarżycielem.
 O c z y m? Aria uniosła brwi.
 Nie wiesz? Czytałeś to chyba? To opowiadanie Edgara Allana Poe. Trup pogrzebany
pod podłogą? Narrator nadal słyszy bicie jego serca.
-Nie.
Aria chwyciła się pod boki. Jak to możliwe, że Sean tego nie czytał?
 Jak wrócimy, pożyczę ci tę książkę.
 Dobra  zgodził się Sean i zmienił temat.  Jak ci się spało zeszłej nocy?
 Zwietnie  skłamała.
Owszem, jej pokój był piękny, ale w ogóle nie mogła w nim zasnąć. Dom Seana był taki...
idealny. Kołdra zdawała się zbyt puchata, materac za miękki, a pokój za cichy. Za ładnie tu
pachniało i było za czysto.
Poza tym nękały ją myśli o podglądaczu, który patrzył przez okno jej pokoju, i o
wiadomości od A., że zabójca Ali jest gdzieś blisko. Aria przez kilka godzin przewracała
się z boku na bok, bojąc się, że w każdej chwili zabójca Ali może stanąć przy jej łóżku.
 Dziś rano twoja macocha przywołała mnie do porządku  powiedziała Aria, mijając
piękną japońską wiśnię.  Nie posłałam łóżka. Kazała mi wrócić na górę i to zrobić -
zaśmiała się. - Moja mama od lat mnie tak nie upomina.
Kiedy spojrzała na Seana, nie śmiał się razem z nią.
 Moja macocha bardzo się stara, żeby w domu było czysto. Prawie codziennie
przyjeżdżają do nas wycieczki oglądające zabytkowe domy w Rosewood.
Aria zamarła. Chciała powiedzieć, że Towarzystwo Historyczne chciało i jej dom włączyć
do planu wycieczek. Zaprojektował go jakiś protegowany Franka Lloyda Wrighta.
Westchnęła tylko.
 Przepraszam. Chodzi o to, że... mama nawet do mnie nie zadzwoniła, od kiedy
zostawiłam jej wiadomość, że przeprowadzam się do ciebie. Czuję się taka... opuszczona.
Sean pogłaskał ją po ramieniu.
 Wiem, wiem.
Aria przez chwilę zbierała myśli.
 Właśnie o to chodzi - szepnęła - że nie masz o tym zielonego pojęcia.
Sean miał idealną rodzinę. Pan Ackard zrobił im rano gofry, a pani Ackard spakowała dla
każdego kanapki do szkoły, dla Arii też. Nawet pies Ackardów Skoczek miał nienaganne
maniery.
 Więc mi wyjaśnij  powiedział Sean. Aria westchnęła.
 To nie takie proste.
Minęli pokurczone, pogięte drzewo. Nagle Aria spuściła wzrok... i stanęła jak wryta. Stała
przed nowym grobem. Wprawdzie nie wykopano go jeszcze do końca, ale na ziemi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl