[ Pobierz całość w formacie PDF ]
moim idealnym mężczyzną.
Cofnął się, szeroko otwierając oczy.
- A nie uznaliśmy przed chwilą, że nie podobamy się sobie?
- Tak, zaraz przed tym, jak mnie pocałowałeś.
- Chciałem tylko coś ci udowodnić, więc to się nie liczy! - Był
wystraszony nie na żarty.
- Nie bądz głupi! Przecież nie ciągnę cię do ołtarza. Będziemy tylko
udawać, aż wreszcie znajdę mojego amore.
- Chwileczkę, mamy udawać... Dopóki co?!
- Ze też wcześniej na to nie wpadłam! - Omal nie zrobiła kroku do
RS
27
przodu, ale w porę przypomniała sobie o kontuzji.
Podobało jej się, jak jego ramiona automatycznie wysunęły się, by ją
podtrzymać. - To potrwa najwyżej kilka dni. Wystarczy, że będziesz blisko
mnie. W końcu poznaliśmy się na rynku, przy fontannie, o zachodzie
słońca. - Zlustrowała go spojrzeniem.
- Może nawet nikt nie zauważy, że jesteś Szkotem?
- Mało prawdopodobne - warknął, lecz Marisa, niczym nie zrażona,
ciągnęła dalej:
- Ufarbujesz włosy na czarno.
- Co?! Nawet o tym nie myśl... zresztą w ogóle wybij sobie z głowy,
abym miał udawać twojego...
- A chcesz, żebym się znowu rozpłakała?
- Grasz nieuczciwie. Wiesz o tym?
- Nie, to nieprawda. Jesteś mi to winien. Sam mówiłeś, że to wszystko
twoja wina.
- A ty cynicznie żerujesz na moim sumieniu. - Zrobił ponurą minę.
- Zrobisz, jak zechcesz, ale ja cię tak bardzo proszę - powiedziała z
powagą. - Pomóż mi, bo inaczej stanę się pośmiewiskiem dla całej rodziny i
dla miasteczka... pomóż mi zachować godność.
- A co z moją godnością?
- Przez parę dni nie będzie ci potrzebna. - Machnęła ręką.
- Przejrzymy zdjęcia i zobaczymy, kto był na rynku, a na razie będziemy
udawać, że zakochaliśmy się w sobie do szaleństwa.
- Jak wygląda ktoś zakochany do szaleństwa?
- Nie wiesz?
- Z radością wyznaję, że nie wiem.
- No wiesz! Przez cały czas będziesz na mnie patrzył z czułym
pożądaniem, będziesz się do mnie przytulał w słodki, romantyczny sposób,
a w sposobnej chwili będziesz usiłował skraść mi całusa, no i będziesz mi
mówił dużo ślicznych komplementów. To nic trudnego.
- Rany boskie, toż to ma być aktorstwo godne Oscara! Rzuciła mu
uśmieszek.
- A jak mnie całowałeś, to też było aktorstwo? Prychnął wściekle i
wyjrzał na zewnątrz. Wciąż lało jak z cebra.
- Próbowałem tylko coś udowodnić.
- A co?
RS
28
- Ze ja... Ze ty... No, to już nieważne.
- Nawet nie pamiętasz!
- A ty postradałaś zmysły, jeśli myślisz, że się zgodzę! Za bardzo się
przejmujesz tym, co myśli twoja rodzina. Dziewczyno, mamy nowe
tysiąclecie! Powiedz im, że tradycje zostały unieważnione w 2000 roku, a ty
jesteś samodzielną kobietą i nie możesz żyć wedle ich marzeń. Nie możesz
tkwić przez całe życie w jednym miejscu, usiłując ich uszczęśliwić.
Powiedz, że chcesz poznać świat... - Zamrugał powiekami, po czym dodał: -
Oraz że sama sobie znajdziesz partnera.
- Nic nie rozumiesz! - Chwyciła Barriego za koszulę. -Moja rodzina
naprawdę żyje tradycjami. Dziesięć lat temu rodzice i dziadkowie pojechali
do Włoch na pogrzeb. Zmierć mojego wujecznego dziadka była smutna, ale
śmierć starych obyczajów, rozpad rodzinnych więzów okazały się jeszcze
gorsze. Gdybyś widział ich smutek, zrozumiałbyś. Ja i tak złamałam już
wiele reguł i jeśli nie chcę zranić serca moim najbliższym, muszę
podtrzymać tradycję.
- A ta praca, o której wspominałaś?
- Pragnę zostać kierowniczką działu sprzedaży w rodzinnej firmie. Dotąd
na tym stanowisku pracowali tylko mężczyzni.
- Czy to nie przejaw dyskryminacji?
- I co? Wytoczę proces własnemu ojcu? Jest, jaki jest. Przyrzekł, że jeśli
w końcu postąpię zgodnie z tradycją, da mi tę pracę.
- Aatwo mu było to obiecać, bo pewnie uważa, że jak zwykle znów ci się
nie uda. Tak było?
- Nieważne.
- A więc robisz to dla stanowiska? Teraz sprawa zaczyna nabierać sensu.
- Uśmiechnął się triumfalnie.
- Nie robię tego tylko dla kariery. - Zacisnęła dłoń w pięść i zaczęła nią
bębnić w jego pierś. - Zapomnij o pracy! Miłość i tradycja to dla mnie
wszystko! Nie możesz uwierzyć, że chcę mieć udział w tym romantycznym
przeznaczeniu mojej rodziny?
- Nie. Uważam, że usiłujesz dopasować się do cudzych marzeń.
Czy to aż tak widać? pomyślała ze smutkiem, ale się nie poddawała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]