[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dwa, trzy dni.
- Dlaczego? Grange nic mi nie powie. Za każdym razem
kiedy zadaję mu jakieś pytanie, udaje, że mnie nie słyszy
Podobnie jak ty.
Poklepał ją po kolanie.
- Wszyscy chcemy oszczędzić ci niepotrzebnego bólu.
- A więc sam przyznajesz, że to, co mi się przypomni
będzie bolesne?
- Takie jest życie. Ty i ja już się wcześniej kłóciliśmy.
- Tak? A wydajesz się człowiekiem o pogodnym, przyja
znym usposobieniu - powiedziała niewinnym tonem.
- Ha! - dotarł nieoczekiwany komentarz z korytarza.
Oboje zwrócili się w stronę drzwi, w których stała Nell
- Ona powinna spać - powiedziała, kiwnąwszy głową
w stronÄ™ Tellie.
- Tak, powinna. - J. B. zabrał książkę Tellie i odłożył na
stolik nocny.
- Przynieść ci coś, zanim zaśniesz? - spytała Nell.
- Nie, dziękuję.
J. B. poprawił jej poduszki i pomógł się ułożyć. Naciąg-
99
Skrywana miłość
nął kołdrę, przyjrzał jej się z rozbawieniem i raptownie
musnął wargami jej czoło.
- Nie potrzebujÄ™ utulenia do snu.
- To nie boli - odparł. Minął Nell. - Masz zamiar stać
tutaj całą noc? Ona musi iść spać.
- To ty nie dawałeś jej zasnąć - wymruczała Nell.
- Nieprawda!
Ich sÅ‚owa dobiegaÅ‚y zza zamkniÄ™tych drzwi. Tellie wes­
tchnęła i zamknęła oczy. Co za dziwaczna para.
Rankiem rozpętała się burza z błyskawicami. Grzmoty
aż trzęsły domem. Zaniepokojona Tellie włączyła konsolę
alarmu pogodowego znajdujÄ…cÄ… siÄ™ tuż przy łóżku i wy­
słuchała prognozy. Zapowiadano tornado w południowym
Teksasie. Wstała nieco chwiejnie i wyjrzała przez okno.
Chmury byÅ‚y ciemne, gÄ™ste, rozÅ›wietlane tylko przez bÅ‚y­
skawice.
- OdsuÅ„ siÄ™ natychmiast od okna! - krzyknÄ…Å‚ J. B-, sta­
jÄ…c w drzwiach.
Tellie aż podskoczyła. Odwróciła się, serce waliło jej
jak mÅ‚otem od huku grzmotów i jego nagÅ‚ego krzyku. Za­
mknął za sobą drzwi i zdecydowanie ruszył w jej stronę.
Chwycił ją w ramiona i zaniósł do łóżka.
- Piorun uderza w najwyższy punkt. Nie ma drzew wyż­
szych od domu. Rozumiesz? - spytał.
Przywarła do jego ramion, rozkoszując się ich siłą-
- Rozumiem.
Położył ją na poduszce i oparł ręce koło jej głowy.
- Jak głowa?
- Jeszcze jest. TrochÄ™ pulsuje.
- Nic dziwnego. - Popatrzył jej przeciągle w oczy. Zerk-
100 Diana Palmer
nął na górę od piżamy i zacisnął zęby. Również tam spoj
rzała, ale nic nie dostrzegła.
- Coś nie tak? - spytała.
- Jesteś jeszcze dzieckiem, Tellie - powiedział, bardziej
do siebie niż do niej. Wstał. - Gotowa na śniadanie?
- Dlaczego tak powiedziałeś? - drążyła.
Wsunął ręce w kieszenie i podszedł do okna.
- Uderzy cię piorun - zażartowała.
- Nie uderzy.
Wpatrywała się w jego plecy. Miło było być w jego ra
mionach, kiedy niósł ją do łóżka.
- Nie znosisz burz, prawda?
- Jak większość osób, które je przeżyły.
Odwrócił się ku niej i przyjrzał jej się uważnie.
- O czym myślisz? - spytała.
- Nie pamiętam, żebyś była na więcej niż jednej czy
dwóch randkach, kiedy byłaś w liceum.
Na szczęście pominęła to odniesienie do przeszłości.
- Zawsze byłam nieśmiała. I żaden z nich specjalnie nie
przypadł mi do gustu. Zwłaszcza sportowcy.
- A to dlaczego?
- Musiałeś chyba zauważyć, że nie jestem ani specjalnie
bystra, ani też szczególnie ładna.
- A co to ma wspólnego z randkowaniem?
- W liceum wszystko. Poza tym większość chłop
ców w tym wieku pragnie dziewcząt, które nie są zbyt
pruderyjne. A ja byłam. Przekonałam się o tym, kiedy
wylałam filiżankę gorącej czekolady na dłoń Barry'ego
Cramera, który na imprezie chciał mi ją wsunąć pod
spódnicę.
- Co takiego? - wykrzyknął z płonącym wzrokiem.
Skrywana miłość 101
Jego gniew zdziwił ją. Nigdy nie okazywał specjalnych
emocji zwiÄ…zanych z jej sporadycznymi randkami.
- PowiedziaÅ‚am mu, że hamburger i kino nie upoważ­
niają go do tego rodzaju bonusów.
- Powinnaś była mi powiedzieć. Dałbym mu nauczkę!
- To by się mogło roznieść i już nikt by się ze mną nie
umówił.
PrzysunÄ…Å‚ siÄ™ bliżej łóżka i przyjrzaÅ‚ jej siÄ™ niczym owa­
dowi na szpilce.
- Nie przypuszczam, żebyś go zachęcała, żeby tak zrobił.
- Po co miałabym to robić?
- Tellie, czy ty... nie czujesz niczego do chłopców?
- Czego na przykład?
- Na przykład chęci, żeby ich pocałować, pozwolić, by
ciÄ™ dotykali.
-Nie...
- Nigdy?
- Co cię naszło, J. B.? Mam dopiero siedemnaście lat.
KiedyÅ›, jak bÄ™dÄ™ na tyle dorosÅ‚a, by myÅ›leć o małżeÅ„­
stwie...
ZacisnÄ…Å‚ dÅ‚onie w pięści. Kiedy jÄ… pocaÅ‚owaÅ‚, na wÅ‚as­
nej sofie, od razu uległa, ale była bardziej zaskoczona niż
podniecona. Zaczynał myśleć, że nigdy w życiu nie zdoła
się podniecić, nawet przy nim. To ukłuło jego dumę, ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl