[ Pobierz całość w formacie PDF ]

innych miłośników natury; rozłożył gruby koc na ławie
stojÄ…cej obok paleniska.
Aagodne wzniesienie, na które się wdrapali, było nie-
widoczne z domu Maggie. Kto by pomyślał, że tak
blisko głównej drogi znajdują się prawdziwe uroczyska.
Za wiatą otwierał się głęboki jar. W dole pluskał stru-
mień, a zbocza pokrywała gruba warstwa białego pu-
chu. Księżycowa poświata wydobywała z mroku gór-
skie wierzchołki.
- Tu jest całkiem jak w niebie - westchnął Andy.
- Zwięte słowa! Zachwyciło mnie to miejsce i dla-
tego postanowiłam zbudować w pobliżu dom. Na
szczęście z autostrady nie widać gór, więc nie grozi nam
S
R
inwazja turystów. I niech tak zostanie. Ojej! zapomnia-
łam kieliszków!
- Trudno. Będziemy pić z butelki - odparł pogodnie
Gautier. Maggie uśmiechnęła się do niego.
- W jabłeczniku niewiele jest alkoholu, ale w zimo-
wy wieczór przyda się coś na rozgrzewkę.
Andy nie czuł chłodu.
- CoÅ› ci powiem, moja kidnaperko. Chyba ciÄ™ nie
doceniłem, twierdząc, że brak ci przestępczej żyłki. Co-
fam to. Perfekcyjnie zaplanowałaś dzisiejsze porwanie.
Koronkowa robota! Nie mam najmniejszych zastrzeżeń.
Jest nadzieja, że skończysz za kratkami.
- Pochlebiasz mi, drogi szeryfie, ale czeka ciÄ™ kolej-
na atrakcja. Zaraz będziemy jedli. Ziemniaki już docho-
dzą. Nie wstawaj. Miałeś ciężki dzień. Sama wszystko
przygotujÄ™.
Andy lubił, gdy go rozpieszczano. Zdawał sobie
sprawę, że Maggie dziś nie próżnowała: zakupy z sio-
strą, o których mu wspomniała, gdy umawiali się tele-
fonicznie na tÄ™ narciarskÄ… wyprawÄ™, no i przygotowanie
kolacji, którą za chwilę mieli spałaszować. Oprócz tego
spędziła zapewne kilka godzin przed komputerem. Na-
kryła do stołu i usiadła na kocu. Oboje rzucili się na
jedzenie żarłocznie jak głodne wilki.
Gdy zaspokoili pierwszy głód, zaczęli rozmawiać
o życiu serdecznie i szczerze. Maggie opowiedziała
Gautierowi o swoich obawach dotyczÄ…cych Colina.
- Wiem, o co chodzi temu chłopakowi - stwierdził
Andy w zadumie. - Nie może się pogodzić ze stratą
ojca.
S
R
Maggie smutno pokiwała głową.
- Joanna pogrążyła się w żałobie i zapomniała o ca-
łym świecie. Kocha synów nad życie, ale zabrakło jej
sił, by uporać się z wielką tragedią. Nie radzi sobie
z codziennymi trudnościami. Każdy drobiazg wytrąca
ją z równowagi.
Andy milczał przez kilka minut. Starannie umył
w śniegu naczynia przyniesione z domu Maggie.
- Widziałem Joannę tylko raz, a mianowicie tego
dnia, kiedy umówiliśmy się, by kupić auto. Sprawiała
wrażenie osoby stanowczej i zdecydowanej. Przygląda-
ła się z uwagą mężczyznie, który zamierzał poderwać
jej młodszą siostrę. W pewnej chwili gotów byłem na-
wet przedstawić jej referencje i karty kredytowe, by
udowodnić, że zasługuję na zaufanie.
Umilkli na chwilę, zajęci upychaniem rzeczy w ple-
caku.
Andy dorzucił do ogniska kilka szczap i mruknął czule:
- Chodz do mnie.
- Po co? - spytała Maggie przekornie. Objął ją
i mocno przytulił.
- Musisz się poświęcić i spędzić kilka chwil w ra-
mionach porwanego. Trzeba dbać o stan psychiczny te-
go nieszczęśnika. Chcesz go przecież zwrócić światu
w dobrej kondycji.
- Dowiodłam, że potrafię mijać się z prawem. Nie
rozumiem, szeryfie, czemu nadal podejrzewasz mnie
o dobre intencje. Co mnie obchodzi stan ducha porwa-
nego? Jestem zimna i nieczuła.
- Raczej trochę zmarznięta i ociężała po sutej kola-
cji. Ale to stan przejściowy. Wiem, jak cię rozruszać.
S
R
Ze zdumieniem pomyślał, że mimo grubej warstwy
zimowych ciuchów ten uścisk dał im obojgu poczucie
prawdziwej bliskości. Kiedy Maggie się do niego przy-
tuliła, Andy miał wrażenie, że odnalazł wreszcie swoją
przysłowiową drugą połowę. Popatrzył w cudowne zie-
lone oczy, w których igrały diabelskie iskierki. Maggie
spojrzała na niego z czułością. Nie mógł się oprzeć po-
kusie i pocałował ją namiętnie. Sama się o to prosiła.
Zarzuciła mu ramiona na szyję i skwapliwie oddała
pocałunek.
S
R
ROZDZIAA SZÓSTY
Maggie uprzedzała wprawdzie, że Andy odkryje
wnet mroczną stronę jej charakteru i przekona się, że
jego nowa znajoma nie jest Å‚agodnÄ… i z gruntu szlachet-
ną kobietą, za którą uchodziła w jego oczach, ale nagły
wybuch namiętności całkiem go zaskoczył. Gdy oplotła
ramionami jego szyję i zachłannie pocałowała, uznał od
razu, że nie można sprzeciwiać się damie.
W towarzystwie innej kobiety zaczÄ…Å‚by pewriie my-
śleć o konsekwencjach, ale tu i teraz machnął na nie
ręką. Nie przyszło mu wcześniej do głowy, że zimowa
wyprawa tak ich zbliży. Wszystko się mogło zdarzyć,
a on zapomniał o środkach ostrożności. Mimo to gotów
był pocałować Maggie - nawet dziesięć razy, jeśli bę-
dzie tego chciała.
Dotknął ustami rozchylonych warg, które przed
chwilą były zimne jak lód; teraz bił od nich żar. Gautier
podniósł głowę. Na ustach wilgotnych od jego pocałun-
ków pojawił się zmysłowy uśmiech. Maggie kusicielka,
którą dopiero poznawał, bez skrupułów rzucała na niego
uroki. Andy był zachwycony i niecierpliwie czekał, aż
dziewczyna ujawni kolejnÄ… tajemnicÄ™.
Ona zaś czekała niecierpliwie na kolejną pieszczotę.
Nie mógł jej rozczarować. Pochylił głowę i delikatnie
S
R
przygryzł chętne wargi. Poczuła zmysłowe dotknięcie
ciepłego języka. Przymknęła oczy, rozmarzone i pocie-
mniałe z rozkoszy. Przylgnęła do niego jeszcze moc-
niej, jakby się obawiała, że Andy zniknie, a ona zostanie
sama w zaśnieżonym lesie.
Gautier nie miał zamiaru opuścić Maggie. Ułożył ją
ostrożnie na szerokiej ławie przykrytej wełnianym ko-
cem. Wsunął się między rozsunięte uda i pocałował
dziewczynę jeszcze zachłanniej. Nie dbał już, jak się
zakończy ta wyprawa. Sytuacja wymknęła się spod kon-
troli. Przemknęło mu przez myśl, że nie będzie im ła-
two, zważywszy, ile warstw zimowych ciuchów mają
na sobie. Tylko twarze i dłonie były odkryte, ale to nie
ostudziło ich żądzy.
Maggie sama była sobie winna. Ustawicznie go pro-
wokowała. Ledwie nad sobą panował. Wkrótce zupeł-
nie straci głowę. Wszystko mu się w niej podobało:
poczucie niezależności, pogoda ducha, szczerość i ucz-
ciwość. Na szczęście miała także wady. Podziwiał ją za
głębokie przywiązanie do siostry i jej synów, ale, jego
zdaniem, posunęła się za daleko, próbując rozwiązywać
za nich wszelkie trudności życiowe. Okazywała chorob-
liwą niecierpliwość, ilekroć musiała wykonywać czyn-
ności, których nie lubiła. Tak było z kupowaniem sa-
mochodu. Robiła dziesiątki uników, by się od tego wy-
kręcić. Czasami podejmowała niepotrzebne ryzyko. To
przesada, by kobieta chodziła samotnie w wysokie góry.
Co chciała w ten sposób udowodnić? Z drugiej strony
te drobne ułomności charakteru ginęły wobec bezmiaru
zalet. Andy był przekonany, że Maggie jest wspaniałą
S
R
kobietą, a do pełni szczęścia brakuje jej tylko odpo-
wiedniego mężczyzny.
Był poważnie zaniepokojony, bo najwyrazniej nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl