[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uspokoić, ponieważ pytanie mogło z pewnością wzburzyć ją na nowo. I
rzeczywiście, Piękna tak gwałtownie wystartowała spod ręki Menolly, że jej
pazury zraniły dziewczynę.
- Smok spadający z nieba! - wyrzuciła z siebie Menolly. - Przecież smoki
nie spadają z nieba.
- Podrapała cię, dziecko.
- Och, to nic, Mistrzu Robintonie, ale nie sądzę, aby dało się coś jeszcze z
niej wydobyć.
Piękna uczepiła się kominka świergocząc z irytacją. Jej oczy lśniły
gniewnym odcieniem pomarańczy.
- Jeśli wydarzyło się coś w Weyrze Benden, Mistrzu Robintonie -
zauważyła Silvina suchym tonem - nie będą zbytnio zwlekać z wezwaniem ciebie.
Silvina podniosła głos, aby nie dać się zagłuszyć podnieconemu
ćwierkaniu jaszczurek reagujących na zrzędzenie Pięknej.
- Nie powinniśmy dłużej męczyć tych stworzeń. A ja przyniosę ci zioła,
bo w ogóle nie zaśniesz tej nocy, sądząc po wyrazie twych oczu.
- Nie chciałam wywołać zamieszania.
Silvina prychnęła zdesperowana, ucinając próbę przeprosin z jej strony.
Gdy gospodyni otworzyła drzwi, Menolly zauważyła, że harfiarze nadal snuli się
po korytarzu. Słyszała, jak Silvina beszta ich i każe wracać do łóżek.
- Najdziwniejsze w tym wszystkim, Menolly - odezwał się Mistrz Harfiarz
marszcząc w zamyśleniu czoło - jest to, że smok także zareagował. Nigdy nie
widziałem, żeby smok, poza okresem rui, leciał bez jezdzca. Nie dziwiłbym się
wcale - Robinton uśmiechnął się z wysiłkiem - gdyby wkrótce zjawił się tutaj
T ledon domagając się od ciebie wyjaśnień w sprawie zniknięcia jego smoka.
Obraz jezdzca proszącego ją o wyjaśnienie czegokolwiek był tak
absurdalny, że Menolly zdobyła się na słaby uśmiech.
- Jak twoja ręka? Dużo grałaś, jak słyszałem. - Harfiarz obrócił jej lewą
dłoń do góry. - Blizna jest zbyt czerwona. Za bardzo forsowałaś rękę. Spiesz się
powoli, dziewczyno. Czy to boli?
- Nie bardzo. Mistrz Oldive dał mi maść.
- A stopy?
- Dopóki nie muszę za długo stać albo chodzić za daleko...
- Szkoda, że jaszczurki ogniste nie mogą połączyć się, aby służyć ci siłą
jednego małego smoka.
- Panie?
- Tak?
- Sądzę, że powinnam ci to powiedzieć. Jaszczurki ogniste potrafią
przenosić przedmioty. Któregoś dnia przyniosły mi flet... aby oszczędzić mi
chodzenia - dodała pospiesznie. - Zabrały go z mojego pokoju, a potem zrzuciły
w moje ręce!
- O, to bardzo interesujące. Nie zdawałem sobie sprawy, że przejawiają
taką inicjatywę. Wiesz, Brekke, Mirrim i F'nor wysyłają swoje jaszczurki z
wiadomościami zatkniętymi za obrożę. - Robinton uśmiechnął się rozbawiony. -
Jakkolwiek gady nie są zbyt dobre, jeśli chodzi o szybkie dostarczanie
wiadomości na miejsce przeznaczenia.
- Sądzę, że trzeba się upewnić, czy wiedzą, jak pilna jest sprawa.
- Jak na przykład twoje pojawienie się u mistrza Jerinta z fletem?
- Nie chciałam się spóznić, a nie mogę chodzić szybko.
- Przyjmijmy to zatem za przyczynę, Menolly - rzekł łagodnie Robinton.
Jego oczy patrzyły ze zrozumieniem, gdy zdumiona Menolly zerkała z dołu na
jego twarz. Zaczerwieniła się. Mistrz pogłaskał jej dłoń.
- Domyślam się niektórych spraw, Menolly, gdyż znam reakcje ludzi. Nie
bądz taka zamknięta w sobie, dziewczyno. I mów mi o wszystkich niezwykłych
rzeczach, jakich dokonują twoje jaszczurki. To dużo ważniejsze niż przyczyna,
dla której to robią. Nie wiemy zbyt wiele o tych małych krewniakach smoków, a
żywię przeświadczenie, że będą nam ogromnie przydatne.
- Czy mały biały smok czuje się dobrze?
- Czy i w moich myślach czytasz, Menolly? Mały Ruth doszedł do siebie -
odparł Harfiarz z wahaniem. Mówił poważnym głosem, który przeczył temu
zapewnieniu. - Nie trap się Jaxomem i Ruthem. Prawie wszyscy w Pernie i tak to
robią. - Ułożył jej dłoń na futrze i poklepał po raz ostatni.
Wróciła Silvina i podała jej kubek. Stała przy niej, dopóki dziewczyna nie
wypiła środka nasennego, krzywiąc się trochę z powodu jego gorzkiego smaku.
- Tak, wiem, specjalnie przyrządziłam taki mocny. Potrzebujesz snu.
Mistrzu Robintonie, na dole czeka na ciebie posłaniec z Weyru. Powiedział, że
sprawa jest pilna. Aż tchu mu brak!
- Wyśpij się, Menolly - powiedział Harfiarz, szybko wychodząc z pokoju.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]