[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Obejrzałem się za siebie. W odbitym od przydrożnych zarośli świetle reflektorów
widziałem dobrze twarz korektora. Uśmiechał się głupio.
Ogarnęła mnie wściekłość.
Byłeś u niej, gdy spała! syknąłem z nienawiścią.
Nie. Wiesz przecież. Byłem z tobą w więzieniu Odparł spokojnie. Nie byłem u
niej. Nie miałem tej przyjemności... dorzucił kpiąco.
A jednak cię widziała. Okłamałeś mnie!
Co ty mówisz? zaniepokoiła się Stenia. Do kogo?
Za nami siedzi ten facet, a którym mówiłaś postanowiłem ujawnić, jak się sprawy
mają, i dojść prawdy bez względu na skutki. Spojrzała w lusterko wewnętrzne.
Widzisz kogoś na tylnym siedzeniu? zapytała raczej z troską niż obawą.
Widzę. Ten człowiek szedł ze mną całą drogę i wsiadł, gdy się zatrzymałaś. Jeśli go nie
widzisz i nie słyszysz, co mówi, to tylko dlatego, że jesteś pod działaniem jakiegoś
hipnotyzującego urządzenia. Ja jestem na to uodporniony.
Po co jej to wszystko mówisz? wtrącił z wyrzutem korektor. Myślisz, że ci
uwierzy?
Uwierzy, jeśli mi nie będziesz przeszkadzał.
Ja ci przeszkadzam? spytała Stenia łagodnie. W czym?
To nie było do ciebie. Ten facet ma do mnie pretensje, że ci powiedziałem o jego
istnieniu i twierdzi, że mi nie uwierzysz. Myślę, że to ten sam, którego widziałaś wczoraj w
nocy. To niekoniecznie musiał być sen. A raczej nie w pełni sen.
Mówisz bzdury zdenerwował się korektor.
Jaką mam pewność, że nie próbowałeś dobrać się do niej?
" Nonsens. Nie byłem w tym czasie w Rokitach. Jeśli mnie widziała, to tylko piątego
września w ambulatorium. Nieświadome po-
strzeganie. Te informacje pozostają w podświadomości i mogą pózniej przenikać do marzeń
sennych.
Jak wygląda ten mężczyzna? wpadła mu w słowo Stenia. Popatrzyłem na korektora
i dokładnie opisałem jego twarz, włosy, oczy, ubranie. Zauważyłem, że moja relacja wywiera
na Steni duże wrażenie. Bytem już pewny, że mi uwierzyła. Niestety, myliłem się.
Oboje widzieliśmy gdzieś tego człowieka powiedziała stanowczym tonem.
Rysopis się zgadza. Muszę sobfe koniecznie przypomnieć, gdzie go spotkałam... Bo sen to
tylko reminiscencja.
Nie wierzysz mi, że go widzę. Siedzi tu, za tobą.
Wierzę ci, że go widzisz i słyszysz jego głos odrzekła wymijająco. Nie chcę cię
jednak oszukiwać. Sam mówiłeś, że masz ciągle jakieś zwidy.
Widziałaś go na drodze.
Ale to" też mógł być omam. Jeśli przyjąć, że istnieje telepatia, możemy sobie
wzajemnie przekazywać sugestie. Nie myśl, że traktuję 'twoje relacje jako przejawy choroby
psychicznej. Ale jestem lekarzem i boję się o ciebie. Tak mi nakazuje rozsądek. I to, że cię
kocham. Co prawda, dzieje się z tobą, a właściwie wokół ciebie coś, czego nie rozumiem.
Lecz właśnie dlatego staram się zachować sceptycyzm. Próbuję to jakoś wytłumaczyć i
musisz mi w tym pomóc, a nie poddawać się bezkrytycznie zwidom. Czy masz jakieś
materialne dowody, że ten człowiek istnieje?
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Nie było już. zresztą czasu na dalsze wyjaśnienia.
Zjechaliśmy z szosy na drogę prowadzącą do elektrowni. Stojący przy bramie strażnik opuścił
łańcuch, jakby czekał na nasz przyjazd.
Jak będziemy przejeżdżać przez bramę, nachyl się nisko rozkazał korektor.
Lepiej będzie, jeśli strażnik cię nie zobaczy. .
Niech zobaczy!", pomyślałem przekornie.
Stało się jednak inaczej. Z podjazdu przy głównym wejściu ruszył nagle duży, jasny fiat
kombi i pomknął na sygnale w naszym kierunku. Minęliśmy się niemal w bramie. To była
karetka pogotowia ratunkowego.
Znów wypadek... Chyba w czwartym bloku zauważyła Stenia, dodając gazu.
Muszę się dowiedzieć. Może będę potrzebna... Jest maluch Niewińskiej - stwierdziła
chłodno, zatrzymując wóz na podjezdzie.
Nie pozwól, aby poszła do nastawni powiedział korektor. Pójdę sprawdzić, co się
tam dzieje. Być może już się nie zobaczymy. Gdyby światła zaczęły pulsować, poczekaj, aż
się uspokoją. Potem możecie iść na górę. Będzie po wszystkim.
Stenia otworzyła drzwi i wysiadła. - "
No, na co czekasz? spytała mnie z gestem zniecierpliwienia.
Chwileczkę. Chciałbym, żebyś coś sprawdziła.
Nie rób głupstw usłyszałem za sobą głos korektora. Zaj-. mij ją czymś. Albo sam
otwórz drzwi i wypuść mnie. Nie mam czasu na podprzestrzeniankę!
Steniu! Zamknij wszystkie drzwi na klucz. Chcę, aby ten facet musiał się jakoś przed
tobą ujawnić. To ostatnia szansa. Spojrzała na mnie nieufnie, ale sięgnęła po kluczyki.
Jak ci tak bardzo na tym zależy, to proszę powiedział z niesmakiem korektor i
otworzył drzwi, zanim Stenia zdążyła podejść. Ale widowiska z translokacją
podprzestrzenną nie będzie.
Wysiadł z wozu i zatrzasnął drzwi. Rozszerzone zdziwieniem oczy Steni świadczyły, że
osiągnąłem swój cel.
Jak to zrobiłeś? Nie chciała jeszcze skapitulować, ale nie była już tak pewna swych
podejrzeń.
To nie ja. To ten facet wysiadł. Idzie teraz po schodach. O, teraz otwiera drzwi.
Musiała widzieć, jak drzwi otwarły się same", i to chyba ją przekonało.
Boję się powiedziała szeptem i przytuliła się do mnie. Przybysz z przyszłości
wychylił jeszcze głowę przez uchylone drzwi' i zawołał do mnie:
Pamiętaj, co powiedziałem! Nie idzcie za mną. To może być niebezpieczne. Również
dla niej! ' .
18
Minęło kilka minut, zanim zdołałem jako tako uporządkować kłębiące się chaotycznie w
mojej głowie myśli i zmusić się do ukierunkowanego, logicznego rozumowania. Powinienem
przecież podjąć decyzję: czy pozostać na podjezdzie i czekać zgodnie z poleceniem
korektora na pojawienie się oznak transtajmingu, czy może, nie ufając jego słowom, pójść
[ Pobierz całość w formacie PDF ]