[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uczynił, że zasłużył na takie potępienie. Aby nie niepokoić swoich
czytelników, Adomnan zapewnia, że biskupi i opaci zareagowali
przesadnie, że wina Kolumbana była „trywialna i łatwa do wybaczenia”.
Następnie dla równowagi pisze, że proces ekskomuniki omawiany w
Telltown i tak nie spełniłby przyjętych standardów kościelnych.
Adomnan wydaje się bardzo bronić Kolumbana i tak jest w istocie.
Kolumban był członkiem jego rodziny i chociaż nigdy się nie spotkali
(Kolumban zmarł prawie trzydzieści lat przed narodzeniem Adomnana), to
pokrewieństwo w Irlandii może mieć, jak widzimy, potężne znaczenie.
Kolumban posłuszny synodowi przygotował się do opuszczenia
ojczyzny. Dwunastu mnichów, wszyscy związani z nim pokrewieństwem,
wyruszyło razem z przyszłym świętym. Prawdopodobnie wypłynęli z
zatoki Derry, gdzie Kolumban założył klasztor. Skierowali swoją małą
łódź na północ, aż przybili do szkockiej wyspy łona, położonej niedaleko
od większej wyspy Muli. Nie było to przyjazne miejsce - płaskie, skaliste,
z ziemią zbyt słabą pod uprawę - ale dla wczesnoirlandzkich mnichów,
znoszących rygory wygnania w surowym otoczeniu, życie tu było nie
tylko chwalebnym aktem pokuty; było heroizmem. Mnisi nazwali to
wygnanie „białym męczeństwem”, w odróżnieniu od bardziej znanej
formy „czerwonego męczeństwa”, w którym chrześcijanin przelewa swoją
krew dla Chrystusa. Dla Irlandczyków w tamtych czasach opuszczenie
ojczyzny, zerwanie więzi z rodziną było tak ogromnym poświęceniem, iż
byli przekonani, że Bóg z całą pewnością powinien to dostrzec i zesłać na
wygnańców deszcz błogosławieństw. Dla Kolumbana banicja ta była tak
bolesna, że zbudował swoją celę po tej stronie wyspy, z której nie mógł
dojrzeć na horyzoncie wybrzeży Irlandii.
Kiedy Kolumban i jego współbracia zaczęli budować dla siebie
klasztor na łonie, przyszła wiadomość od Conalla, króla szkockiej
prowincji Dalraida. Nadawał on Kolumba-nowi i pozostałym mnichom
bezterminowe prawo własności wyspy (nawiasem mówiąc, król Conall był
także spokrewniony z Kolumbanem).
Niektórzy ze Szkotów byli chrześcijanami, tak więc przez pierwsze
dwa lata Kolumban i jego towarzysze skupili swoją uwagę na budowaniu
Kościoła na zachodnim krańcu Szkocji. W tym czasie Kolumban
przygotowywał się też do misji wśród Piktów, odwiecznych mieszkańców
Szkocji, którzy nadal byli poganami, podążającymi za druidami i
wyznającymi kult licznych bóstw i duchów świata przyrody.
Zanim Kolumban rozpoczął swoją misję, zwrócił się do Irlandii o
pomoc. Wówczas przybyli dwaj wybitni mnisi, św. Canice (czyli Kenneth)
i św. Comgall, by dołączyć do niego na łonie. Zdecydowali się zacząć od
złożenia wizyty królowi Piktów, Brude’owi z Inverness. Król jednak nie
chciał widzieć misjonarzy i nakazał, by bramy jego warowni były dla nich
zaryglowane. Jednak kiedy Kolumban podniósł prawą rękę i uczynił znak
krzyża, niewidzialna dłoń odsunęła rygle i pchnęła masywne bramy.
Pod wrażeniem cudu Brude wydał trzem Irlandczykom zezwolenie
na nauczanie w swoim królestwie. W późniejszych wiekach szkoccy
królowie twierdzili, że Kolumban nawrócił wszystkich Piktów. Adomnan
mówi nam, że Kolumban przeszedł Szkocję ze wschodu na zachód dwu-
lub trzykrotnie i głosił ewangelię w Skye, Kintyre oraz wzdłuż jeziora
Loch Ness, gdzie mało miejsce interesujące zdarzenie.
Kolumban właśnie natknął się na pogrzeb. Żałobnicy powiedzieli
mu, że zmarły pływał w jeziorze, kiedy morski potwór zaatakował go i
zabił. Kiedy opowiadali tę historię,
on obserwował innego mężczyznę pływającego w jeziorze. Jak na
zawołanie, potwór wynurzył się z wody i rzucił na lekkomyślnego
pływaka. Kolumban uczynił znak krzyża, a następnie rozkazał bestii nie
czynić człowiekowi krzywdy i powrócić w głębiny jeziora. Ku zdumieniu
wszystkich znajdujących się na brzegu, potwór usłuchał. Historia
Adomnana jest pierwszą pisemną wzmianką o potworze z Loch Ness.
W późniejszych latach życia Kolumban był już zbyt słaby, by
udawać się w podróże misyjne. Wiódł spokojne życie na łonie jako
łagodny, dobrotliwy opat, spędzający czas na pisaniu poezji i kopiowaniu
ksiąg dla bibliotek. Przepisywał właśnie Księgę Psalmów, gdy doszedł do
wersu: „Szukającym Pana żadnego dobra nie zabraknie” [Ps 34 (33), 11].
Odkładając pióro rzekł: „Tutaj muszę się zatrzymać; resztę niech
dokończy Baithin”. Baithin był mnichem, którego Kolumban wyznaczył
na swego następcę. Oczywiście był też jednym z jego kuzynów.
Pewnej nocy, gdy mnisi weszli do ciemnego kościoła, by odprawić
jutrznię, zobaczyli, że Kolumban upadł przed ołtarzem. Nie mógł mówić,
lecz próbował pobłogosławić swoich współbraci. Był to jego ostatni gest
za życia. „Cały kościół - mówi Adomnan - rozbrzmiewał głośnym
zawodzeniem”.
Św. OLGA,
MASOWA MORDERCZYNI
Żyła około 879 -969;
wspomnienie 11 lipca
Pierwszej ruskiej rodziny królewskiej nie tworzyli Słowianie, lecz
Wikingowie. Ruryk (830-879), pierwszy książę Nowogrodu, był tylko
jednym z wielu skandynawskich wojowników, poszukiwaczy przygód czy
handlowców, którzy przemierzali Wołgę i Dniepr w poszukiwaniu okazji
do grabieży bądź też, jeśli byli w dobrych nastrojach, w poszukiwaniu
dobrych futer i niewolników.
W czasach Ruryka rozległe tereny dzisiejszej Rosji zamieszkiwały
liczne plemiona. Nie było cara ani żadnej centralnej politycznej władzy,
nie było też zbyt wielu miast - Nowogród był jednym z wyjątków. Nie ma
wielu wiarygodnych źródeł z tych czasów, więc nie do końca wiadomo,
jak to się stało, że Ruryk został księciem Nowogrodu. Jedna z wersji
podaje, że mieszkańcy Nowogrodu zatrudnili armię Wikingów, by ci
przepędzili wrogie plemię Pieczyngów. Ci ostatni byli przerażającymi
wojownikami, lecz Wikingowie poradzili sobie z nimi. Po rozproszeniu
ich powrócili do Nowogrodu, bo spodziewali się, że zostaną tam powitani
jako bohaterowie. Jednakże stało się inaczej - mieszkańcy Nowogrodu i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]