[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zaczerwieniła się.
- Dobrze wiesz, dlaczego...
- Tak, tak, bo nie mogłaś przeboleć tego, że pięć lat temu cię
odtrąciłem.
- A niech cię... - obruszyła się w pierwszej chwili, bo odebrała to jako
drwinę. Zaraz jednak się zreflektowała. Chase niejako instynktownie
ukrywał prawdziwe emocje, taki po prostu był, lecz teraz nie była pewna,
czy wyobraznia nie płata jej figla, ale miała wrażenie, że w jego głosie
pojawiła się nuta smutku. Nie wyrzutów sumienia, że kiedyś zachował się
143
RS
zle, tylko właśnie smutku, a może nostalgii za czymś, co kiedyś utracił i co
już nigdy nie wróci.
- No dobra, muszę lecieć do roboty. Do Barnwell ruszymy jutro przed
południem. Niczego nie potrzebujesz?
- Nie, wszystko już spakowałam. Zostały mi tylko twoje ubrania...
- Sam się tym zajmę -przerwał jej ostro. - A teraz wybacz, ale muszę
iść.
- Już niedaleko.
Były to pierwsze słowa, które Chase wypowiedział, odkąd pół godziny
temu zjechali z autostrady. Prowadził tak gładko, bez żadnych nerwowych
przyśpieszeń czy hamowań, że Somer niemal zasnęła w fotelu. Teraz
wyprostowała się, wyjrzała przez okno na piękny zielony krajobraz. Po obu
stronach wąskiej, krętej drogi ciągnęły się pola, tu i ówdzie rósł nieduży
lasek, a nieco dalej wznosiły się łagodnie falujące wzgórza.
- Widzisz? O, tam. To Barnwell. - Zatrzymał wóz na szczycie
niewielkiego wzniesienia.
Somer zobaczyła w dole skupisko domków. To była wioska. Na jej
obrzeżach znajdowało kilka większych posiadłości. Patrząc tam, gdzie
Chase wskazywał, ujrzała ogromną budowlę.
Spodziewała się ponurego wiktoriańskiego domu, a zobaczyła
wspaniały stary budynek o beżowych ścianach porośniętych bluszczem i
żółtymi różami.
- Jest przepiękny - powiedziała z zachwytem.
- Tak. Uwielbiam to miejsce. Może dlatego, że to jedyny prawdziwy
dom, który mieliśmy z Heleną w dzieciństwie.
Azy ścisnęły ją za gardło. Oczami wyobrazni zobaczyła małego
chłopca, który tęskni za rodzicami i któremu Barnwell kojarzy się z
144
RS
poczuciem bezpieczeństwa. To zrozumiałe, pomyślała, że nie chciał, by po
śmierci wuja dom przeszedł w obce ręce.
Zaraz jednak otrząsnęła się z tych lirycznych myśli. Przestań szukać
dla niego usprawiedliwień, skarciła się w duchu.
I znów opanowała ją liryka.
- Moglibyśmy tam wstąpić? Chociaż na chwilkę...
Oboje wydawali się zdumieni jej nieoczekiwaną prośbą. Wcześniej
zakładali, że pojadą prosto do Heleny. Ale... po prostu wstrząsnął nią wyraz
melancholii w oczach Chase'a, kiedy patrzył na ukochany dom.
Bez słowa przekręcił kluczyk w stacyjce. Wkrótce minęli otwartą
bramę i podjazdem biegnącym pomiędzy dwoma rzędami bujnych
rododendronów zajechali pod same drzwi.
- O rany - szepnęła Somer, rozglądając się wkoło. - Jak tu spokojnie.
- Ten spokój pryska, jak tylko pojawia się Helena ze swoją czeredą -
mruknął pod nosem Chase. - Chociaż podejrzewam, że jako dzieci byliśmy
równie hałaśliwi. Wuj był starszym człowiekiem, właściwie to wuj naszego
ojca, więc tym bardziej mnie dziwi, że chciało mu się nami zajmować.
Dawniej pracował w szkole. Uczniowie go uwielbiali, bo nie był zwykłym
nauczycielem. Dawni wychowankowie opowiadali o jego
niekonwencjonalnych lekcjach. Niby nie miało to nic wspólnego z normalną
nauką, a uczniowie wciąż uczyli się czegoś nowego.
Zaskoczyło Somer, że z głosu Chase'a przebija tak ogromna miłość do
wuja. Gdzie się podziała złość, żal, pretensje? Jeszcze niedawno wściekał
się, że wuj obwarował spadek niedorzecznymi warunkami...
- To dzięki niemu zająłem się fotografią - kontynuował Chase. - Wuj
miał bzika na tym punkcie. Mimo że w owym czasie nasi rodzice żyli,
Helena i ja spędzaliśmy w Barnwell wszystkie ferie. Wuj... to wielki
145
RS
zaszczyt znać takiego człowieka. Staruszek wzbogacił moje życie, a poza
tym... - urwał.
- Myślałam, że go nienawidzisz - powiedziała cicho Somer. - Za to, że
się wtrącał, że żądał od ciebie spełnienia pewnych warunków, zanim bę-
dziesz mógł otrzymać spadek...
Wzruszył ramionami. Stał zwrócony do niej tyłem, więc nie widziała
jego twarzy.
- Był już bardzo sędziwy, kiedy umarł, a ludziom czasem na starość
odbija. Chcesz wejść do środka?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]