[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Kiedy się o niego przypadkiem oparł, to wyginęły dinozaury!!! -
wycedził wściekły anioł.
- Eee, wielkie mi rzeczy. I tak nikt ich nie lubił - diabeł machnął
lekceważąco ręką.
- Spowodowałeś wielkie wymarcie dinozaurów? - zapytałam głuchym
głosem.
- Przypadkiem - wzruszył ramionami.
- Tak samo przypadkiem jak przypadkiem doprowadziłeś do ostatniej
epoki lodowcowej? - prychnęłam. - Wez ty się natychmiast odsuń od tego
przycisku!
Azazel ze śmiechem uniósł obie ręce, jakbym celowała do niego z
pistoletu, i wycofał się w stronę drzwi. Mimo to nadal zerkał tęsknie w stronę
czerwonego przycisku z trupią czaszką.
- Widzę, że jesteś pod wrażeniem moich dokonań.
- Och tak, wielce mnie zaskoczyłeś tym, że przez ciebie wyginęły
dinozaury. Nigdy bym się tego po tobie nie spodziewała.
Diabeł zmarszczył brwi, nie do końca rozumiejąc moją uwagę.
- To była ironia? - upewnił się.
- Może skończymy już wycieczkę? - zapytałam Beletha. -Niepokoję się o
losy świata, kiedy on tu stoi.
- Dla ciebie wszystko, moja piękna - lekko skłonił głowę i podał mi
szarmancko ramię.
Przyjęłam je i ruszyliśmy do drzwi, oczywiście uprzednio
podziękowawszy Zafkielowi za gościnę. Ariel mruknął na pożegnanie coś
niezrozumiałego i zagrał nam skomplikowaną solówkę na harfę.
Tak naprawdę troska o planetę nie była przyczyną mojego szybkiego
wyjścia z Obserwatorium.
Po prostu nie chciałam już słuchać kolejnego wywodu anioła. Rozumiem,
że to kochał i pasjonowały go te wszystkie guziki. Jednak ja nie zapałałam do
nich tak gorącym uczuciem.
Wyszliśmy na zalaną słońcem ulicę. Po spędzeniu dobrych dwóch godzin
w zacienionym, odrobinę mrocznym pomieszczeniu wszystko jeszcze bardziej
raziło.
Azazel podążał za nami ze skwaszoną miną, nadal zerkając tęsknie na
Anielskie Centrum Dowodzenia, w którym tym razem nie wciśnięto guzika
wielkiego kataklizmu.
O przepraszam, guzika WIELKIEEEGO KATAKLIZMU.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]