[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kiedy to przez krótki okres Niemcy okupowali mój kraj.
- Feldmarszałek Rommel?
- Podbiły nas oddziały Afrikakorps, choć Rommel nigdy u nas się nie
zjawił.
- Czytałam o jego kampanii w Afryce Północnej. Czy spowodowała
wiele zniszczeń w Aboul Sari?
- Nie, ale nasi ludzie zadali wiele strat jego oddziałom.
- Sabotaż, partyzantka, zamachy?
- A także nasze wojsko. Hitlerowcy wprawdzie zajęli stolicę i kilka
innych miejscowości, ale nasza niewielka armia nie złożyła broni.
Rommel liczył na to, że Aboul Sari będzie bezpiecznym zapleczem dla
jego korpusu, ale stało się inaczej, cały czas tu wrzało - powiedział z
dumą. - Dlatego, w obliczu zmieniającej się sytuacji na froncie, uznał, że
gra nie jest warta świeczki i wycofał swoje wojsko.
67
RS
- Opowiedz mi o swoim kraju. Co jest główną gałęzią przemysłu? Ilu
ludzi tu żyje? Jak to możliwe, że twoja rodzina tak biegle posługuje się
angielskim? Czy to drugi język w Aboul Sari?
- Chodziłem do szkół w Anglii od siódmego roku życia, podobnie
jak mój ojciec. Natomiast dziadek kształcił się we Francji.
- Wyjechałeś z domu jako siedmioletnie dziecko? Nie mogę w to
uwierzyć. Byłeś przecież tylko o dwa lata starszy niż Mo. Chyba nie
zamierzasz postąpić z nim tak samo?
- Tutaj to normalne.
- Mo jest bardzo mały i potrzebuje rodziny, szczególnie że stracił
mamę. Jestem pewna, że macie tu jakieś szkoły.
- Oczywiście, że mamy, ale w mojej rodzinie panuje zwyczaj, że
chłopcy pobierają nauki za granicą.
- A dziewczynki zostają w domu? -Tak.
- Typowo seksistowskie praktyki - rozezlona mruknęła pod nosem.
Uśmiechnął się, ale na wszelki wypadek nic nie odpowiedział.
Skarciła się w myślach, że wtrąca się w nie swoje sprawy. A jednak
bardzo jej było żal małego Mo. Przyszła jej do głowy wariacka myśl, że
Raszid mógłby wysłać syna do szkoły w Kalifornii. Wtedy by go
odwiedzała, a na weekendy zabierała do siebie.
Och, co za głupota! Powinna przestać myśleć w ten sposób. Jest tu
tylko gościem i nie ma co liczyć na dłuższą znajomość. Skończy się jej
urlop i wraca do San Francisco. Rozdział z Raszidem zostanie zamknięty.
- Ta część autostrady biegnie wzdłuż starego szlaku karawan. Kupcy
podróżowali tędy z Hiszpanii do Afryki Północnej i następnie na wschód.
Najpierw była tu tylko oaza, gdzie zatrzymywano się na wypoczynek, z
68
RS
czasem jednak, z uwagi na strategiczne położenie, powstało miasto Alidan,
obecnie nasza stolica.
Z trudem koncentrowała się na tym, co mówił Raszid. Myśl o Mo nie
dawała jej spokoju.
Poranek upłynął im na zwiedzaniu. Raszid okazał się wspaniałym
przewodnikiem. Centrum miasta nie odbiegało specjalnie od tego, co znała
z Zachodu. Zatłoczone ulice, wiecznie spieszący się ludzie, tak samo jak w
San Francisco.
Kiedy jednak wyjechali za miasto i dotarli na skraj pustyni, krajobraz
zmienił się diametralnie. Zniknęły jakiekolwiek oznaki życia, wszędzie
wznosiły się piaszczyste wydmy. A niemal za plecami znajdowało się
kipiące energią, nowoczesne miasto.
- Dla was woda to prawdziwy skarb - powiedziała.
- Bez niej nie ma cudu życia.
Przed nimi piętrzyły się ruiny jakiegoś potężnego obiektu
wojskowego.
- Tu odbyła się ostatnia bitwa. Zginęło siedemdziesięciu trzech
moich rodaków, jednak ta ofiara nie poszła na marne. Niemcy ponieśli
znacznie większe straty, co ostatecznie przekonało Rommla, by wycofać
się z Aboul Sari. Montgomery coraz mocniej go naciskał, więc taki
zapalny punkt na tyłach był mu coraz bardziej nie na rękę.
Bridget poczuła się nieswojo w tym ponurym miejscu.
- Masz ochotę na lunch? - spytał.
Zamrugała nerwowo, pochłonięta myślami. Kiwnęła głową na zgodę.
- Pewnie niedługo piasek doszczętnie przykryje to miejsce -
zauważyła smutno, po czym spojrzała na niego i uśmiechnęła się. -
69
RS
Dziękuję, że mnie zabrałeś na tę wycieczkę. Bardzo się cieszę, że mogę
poznać twój kraj. Jak na razie najbardziej podobały mi się ogrody
miejskie.
- Cieszę się. - Odwzajemnił uśmiech. - Niedaleko stąd jest mała
kawiarenka, gdzie można również coś zjeść. Gdybyś miała siłę, to stamtąd
[ Pobierz całość w formacie PDF ]