[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cem oświeconej czemu grano p o p i e r w s z y r a z na operę przerobionego Macbetha...
to kazuistyczne tylko dziejów teatru filiacje wytłumaczyć by (nie najzupełniej na próżno)
może i potrafiły.
Pamiętam że przez ciche, bez pieśni i mandorlinów, i rozmów zazwyczaj raznych, ulice
może i nie ja jeden dlatego się udałem d o t e a t r u, a b y p u b l i c z n o ś ć
w i d z i e ć...
Chwila otworzenia kortyny wedle codziennego programu gdy nadeszła, znaczna liczba
widzów w przysionku teatru nie najjaśniej oświeconym i po kawiarniach bliskich, g d z i e
n i k t d z i e n n i k a z e s t o ł u n i e p o d e j m o w a ł, nieporządnie przechadzała się...
Po niejakim czasie weszła garstka, a połowa jej wyszła i weszła znów muzyka rozpoczęła
uwerturę... W wyższych lożach, tu, owdzie, parę osób niestrojnych albo niespodziewanie
strojnych dam parę pokazało się. Niektórzy wychylali się i oglądali naokoło, jakoby afektu-
jąc, iż widzieć chcą oblicze i liczbę publiczności; nareszcie za rozwinięciem opery sformo-
wała się pewna całość gości używających teatru z nawyknienia, jak gdy o pewnej dobie hi-
gienicznie kto nawykł w wiadomym kierunku bez celu przechadzać się...
W miarę jednak, jak opera przez treść swą w dramę i tragedię przechodzić z czasem za-
czynała, pusta loża ministra Rossi, nie oświecona jako inne (iż familijna była), ciemnopurpu-
rowe, aksamitne wnętrze swoje ku światłu, jak wielka rana, odmykając, uprzedziła wrażeniem
magiczną oną Shakespeare owskiej tragedii chwilę, kiedy cień zasztyletowanego Banka na
pustym krześle przy uczcie teatralnej zasiadać ma... I poczęło się grać pomiędzy publiczno-
ścią a sceną to, co Shakespeare w Hamlecie obmyślił był, aby zagrać tragedię na dworze, sce-
nę na scenie dając... i kto wtedy publiczność a scenę widzieć tam przyszedł był, to w czasie,
kiedy aktor Banka cień przedstawiający wynika z trapy swej, ranę czerwoną pokazując, znaj-
dował się sam pomiędzy teatru pełnią a pustką loży ministra, jako Hamlet u nóg Ofelii... i nie
dowierzał sobie sam, że widzem przytomnym jest, albo: i tu, i tam Shakespeare a tylko akto-
rów grających widząc, baczył, azali sam jeden Shakespeare chyba widzem prywatnym gdzie
nie stoi...
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Takich to c i s z akordy straszne są samą głębokością sądnych kombinacyj swych, przy-
toczyłem zaś on powyższy zarys na to, aby Białe kwiaty stosowny sobie miały cień, l u b
o n i c t u s i ę n i e p i s z e, c o b y n i e b y ł o u s z c z k n i ę t e, ż e t a k p o w
i e m, z n i w n a t u r y r z e c z y, i jeżeli mniejsza jest cokolwiek nieobecność stylu, jaką
użyłem w Czarnych kwiatach, to o tyle tylko, o ile jest wcale niemożebnym uniknąć sztuki,
owszem, o ile ta w tej sferze sprawuje prawdę przedstawienia.
Błogosławiony i szczęśliwy pisarz, który prawdziwej patetyczności bezbarwne słowa zna
i strzeże p i s a r z i c z ł o w i e k k a ż d y! lubo często te nieledwo wcale od nas zale-
żeć nie zdają się.
A są tym piękniejsze, z tego je stanowiska ceniąc, im mniej jako idea i myśl zawierające
w sobie im nijaksze...
49
Często: że je określać trudno, zapominane są i mało baczono... zaiste nie kryję, że
uprzytomnianie ich sztuką pisania bacznej bardzo pilności wymaga...
Mniemam wszakże, że byłoby zarówno pięknie, jak, z d a j e m i s i ę, k o n i e c z n i e
p r a w i e, aby sztuka polska, pod tym względem p i e r w s z ą się w europejskiej dzisiejszej
literaturze jawiąc, słupy swe żelazne zakopywała stanowczo i wyraznie. Nowego budynku
estetyki niebezpieczna jest systematami, najbezpieczniejsza prostotliwą parabolą, z życia bez-
stronnie przyjętą uczuciem, utwierdzać... A zaś ś w i a d o m o ś ć p a r a b o l i sama przez
się coraz dalsze pokaże kresy, braki, dobytki...
Pamiętam kilka słów zaszłych mi w drogę tu i owdzie, które najdobitniej uprzytomnieć
mogą ogólny zarys moralny i estetyczny tych notatek. A przytacza się je (jako każdy dobrej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]