[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dodała szybko: Miękka jak jedwab.
Mo\e jutro popływamy razem? zaproponował.
Jej wyobraznia zaczęła intensywnie pracować. Jacinta wypiła więc
duszkiem herbatę i szybko go po\egnała.
Rozdział 5
Pół godziny pózniej Jacinta le\ała ponownie w łó\ku, ale nie mogła
zasnąć, przywołując w pamięci słowa Paula.
On nie jest dla ciebie, powiedziała sobie stanowczo i odwróciła się na
bok, próbując znalezć chłodniejsze miejsce w pościeli. Absolutnie nie
dla ciebie.
Rankiem, kiedy usiadła i przeczytała to, co napisała poprzedniego
dnia, uświadomiła sobie, \e bohater utworu zaczyna coraz bardziej
przypominać Paula McAlpine a.
Zacisnęła zęby i skorygowała zachowanie bohatera stosownie do
pierwotnego wizerunku. Gdyby pozwoliła, aby Paul przeniknął jej
dzieło, postacie wymknęłyby się zupełnie spod kontroli i nie pasowałyby
do wymyślonej wspólnie z matką fabuły.
A jej bohater nie musiał posiadać cech Paula.
No dobrze, mo\e posiadać trochę jego cech, pomyślała, odrywając
wzrok od ekranu i spoglądając na zroszony trawnik. Na krzaku
wylądował cię\ko miodojad i zaczął po\ywiać się nektarem z
pająkowatych kwiatów o \ółtaworó\owym kolorze. Istotnie, były pewne
podobieństwa miedzy Paulem a Mage em. Obaj przewodzili ludziom,
obaj posiadali autorytet zbudowany na śmiałości i sukcesie. Tyle \e
Mage był bardziej srogi i miał paskudną wadę, którą musiał
przezwycię\yć. Kochał zazdrośnie i bezgranicznie.
Daleko mu było do łagodnej pewności siebie Paula, pomyślała
Jacinta z grymasem na ustach.
Choć jeśli Gerard miał rację jeśli Paul kochał Aurę tak bardzo, \e
nie był w stanic pokochać \adnej innej, oznaczało to, \e drzemią w nim
namiętności nie pasujące zupełnie do człowieka, jakiego znała.
Zastanawiała się, jakim cudem ta nieznana, tajemnicza kobieta mogła
tak całkowicie zawładnąć sercem Paula. I kim\e ona była, \eby porzucać
go w taki sposób.
Zaczęła w niej wzbierać coraz większa tęsknota. Chcąc uwolnić się
od tego uczucia, wybrała się na spacer po pla\y. Stawiała długie kroki i
usiłowała myśleć o kolejnym dniu pracy.
Zawróciła pod skarpą i szła w gęstym cieniu drzew, gdy spostrzegła
wysoką sylwetkę Paula na pla\y. Przystanęła i napawała oczy jego
wspaniale umięśnionym torsem kontrastującym z czarnymi
kąpielówkami. Podziwiała gibkość i wdzięk, z jakim kroczył po piasku.
Niczym bóg w pozłocie słońca, pomyślała, pierwotne uosobienie piękna,
siły i władzy.
Niemal w tej\e chwili odwrócił głowę i przystanął. Trwało to ledwie
sekundę. Pomachał jej ręką i odwrócił się ku morzu. Z bijącym sercem
Jacinta tak\e pomachała mu i uciekła przez ogród w stronę domu.
Nie idziesz popływać? spytała Fran, podnosząc głowę znad
grządki. Paul właśnie poszedł się kąpać.
A ty nie pływasz? Jacinta schyliła się i zerwała kwiat
ogórecznika, niebieski jak oczy Paula.
Nie mam czasu rzuciła Fran krótko.
Jacinta wyprostowała się.
Zobaczymy się pózniej.
Czuła wcią\ silne pulsowanie w \yłach i dygotanie całego ciała.
Zamykając za sobą drzwi pokoju, powiedziała na głos:
W porządku, zrób to i zaakceptuj to, co robisz. I \adnych urojeń!
Wło\ywszy strój bikini, zawahała się i wciągnęła koszulkę z krótkim
rękawem. Nie zamierzała jej zdejmować nawet w wodzie.
Gdy znalazła się na pla\y, on pływał wytrwale kilkaset metrów od
brzegu. Poczuła ulgę, ale jednocześnie była zawiedziona. śwawo weszła
do wody i popłynęła jak najdalej od miejsca, gdzie połyskiwała głowa
Paula.
Gdy wyczerpana wreszcie wyszła z wody, chwytała łapczywie
powietrze. Dr\ącą dłonią ściągnęła gumowy czepek i odrzuciła włosy do
tyłu. Paul te\ wychodził ju\ na ląd.
Powoli podniosła ręcznik, owinęła go wokół talii, po czym pokonała
schody skarpy i przemierzyła trawnik.
Wibrujące pogwizdywanie ostrzegło ją, \e ktoś nadchodzi od strony
bramy. Ujrzała Deana wyłaniającego się zza rogu domu.
Gdy skończył zawadiacko pogwizdywać i podszedł bli\ej, spojrzał na
nią z pewnym zatroskaniem.
Kiepsko wyglądasz ocenił. Jesteś taka blada.
Uśmiechnęła się sztucznie.
Cały dzień siedziałam przy komputerze, więc \eby nie zdrętwieć,
pływałam bez opamiętania.
Dean uśmiechnął się szerzej do kogoś za jej plecami.
Tobie te\ pływanie dobrze zrobiło.
Mam taką nadzieję rzekł Paul. Pływał znacznie dłu\ej od niej, ale
nie wydawał się zmęczony.
Gdy Jacinta odwróciła się, poczuła na ramieniu jego dłoń. śar
przeniknął przez mokrą koszulkę i zburzył jego spokój wewnętrzny.
Zaskoczona rozchyliła usta i spojrzała mu w twarz.
Jednakie jego zimne, nieprzeniknione oczy spoczywały na Deanie.
Chciałeś się ze mną widzieć? spytał, zdejmując dłoń z ramienia
Jacinty.
Tak odparł Dean dziwnie oficjalnym tonem. Musimy omówić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]