[ Pobierz całość w formacie PDF ]

papierosa. Rourke zauważył nadjeżdżający z przeciwka samochód z napisem  Chicago Police
wokół czerwonej gwiazdy na burcie. Poruszał się na skos przez ulicę, zajeżdżając im drogę.
- W porządku, zostały tylko popioły - szepnęła przydeptując tlące się resztki.
- Natalio, pośpiesz się! Mamy towarzystwo z lewej! Odbił kierownicą w prawo i po
chwili ściągnął ją ostro w lewo. Rozległ się zgrzyt metalu. Prawym błotnikiem uderzył w tył
biało-niebieskiego samochodu policyjnego i dodał gazu. W lusterku zobaczył, jak radiowóz
zawraca. Na dachu pojazdu zaczęło błyskać błękitne światło. Obluzowany tylny zderzak
potoczył się na jezdnię. Rozległy się karabinowe strzały.
- AKM-y! Pochyl się!
Skręcił w lewo, słysząc, jak kule grzechoczą o blachy samochodu. Odbił w prawo.
Wjechał na chodnik. Nie wiedział, dokąd jedzie. Nie było czasu na to, by się zastanawiać nad
wyborem ulic.
- Natalio! Nic ci się nie stało? - krzyknął zmagając się z kierownicą. Przed nimi otwarła
się Eisenhower Expressway. Ford zarzucał na zakrętach. Rourke zobaczył w bocznym lusterku
więcej błyskających świateł.
- Natalio!
- Tak! Nic mi nie jest! Prawie ich mam. Skręcił ostro w lewo, krzycząc:
- Trzymaj się!
Przeciął skrzyżowanie. Po obu stronach ulicy stały opuszczone samochody. Nie było
żadnego ruchu w przeciwnym kierunku. Mogli więc korzystać z obu pasów. Z jakiejś bocznej
ulicy wyskoczył następny wóz policyjny, próbując zajechać im drogę. Ledwo uniknęli
czołowego zderzenia. Natalia zaczęła strzelać ze swoich rewolwerów. Jeden ze ścigających ich
pojazdów stracił przednią szybę i gwałtownie skręcił, rozbijając się o uliczną latarnię. John
zjechał na lewy pas i skręcił w State Street.
- Uważaj na blokadę! - ostrzegła Natalia.
Wjechali na Wabash. Prosto na nich jechały całą szerokością ulicy cztery samochody.
Skręcił w Jackson Boulevard. Była to ulica jednokierunkowa i gdyby to było przed wojną,
Rourke prowadziłby samochód pod prąd.
Znowu nacisnął gaz do dechy. Przejechali przez State Dearborn, kierując się na zachód.
Miasto było wymarłe. Większość latarni była rozbita. Ulice tonęły w ciemnościach.
- Wszystko wyjęłam na tylne siedzenie.
Podała mu jednego z blizniaczych Detonics ów informując:
- Pocisk w komorze. Broń odbezpieczona.
Wsunął pistolet za pas, odrywając guziki od płaszcza. Pojawiła się sfora dzikich psów,
które zaczęły biec za samochodem. Rourke omal nie stracił nad nim kontroli, gdy jeden z nich
skoczył na maskę forda. Pies ujadał przerazliwie. Z pyska leciała mu piana.
- Zastrzel go, na miłość boską, zastrzel go! - krzyknął do Natalii. Opuściła szybę.
Rozległ się huk wystrzału. Głowa zwierzęcia eksplodowała. Na przednią szybę chlusnęła krew
i szara substancja mózgu. Rourke odbił kierownicą w prawo i ciało psa zsunęło się z maski.
Włączył wycieraczki. Tylko ta po stronie kierownicy była dobra. Druga nie miała gumowej
podkładki. Znalazł na desce rozdzielczej włącznik spryskiwacza szyby. Nie działał.
- Cholera - mruknął patrząc na obrzydliwą maz na szybie. Jechało za nimi coraz więcej
radiowozów. Wyjeżdżały z ulic, które mijali, tworząc regularny pościg. Skręcili w prawo. Byli
na Wacker Drive. Minęli budynek opery. Zobaczyli przed sobą blokadę.
- Czy próbowaliście kiedykolwiek przebić się przez podziemną Wacker Drive? -
zapytał.
- Nie. Czasem zapędzaliśmy się tam ścigając miejskie gangi. Znajdowaliśmy wtedy
ludzkie ciała. Bez nóg, rąk, z wyjedzonymi wnętrznościami. Nasi patolodzy twierdzili, że to nie
psy... tylko ludzie! - wyjaśniła Natalia.
Popatrzył na nią i ciężko westchnął.
- Proszę, wyjmij mi cygaro z kieszeni.
Skręcił w lewo. Zawadził o wysoki, betonowy krawężnik. Odbił kierownicą w prawo i
wpadł w poślizg. Zwiatła samochodu skakały po ścianach, kreśląc dziwaczne wzory. Wjechali
w niepokojącą ciemność tunelu.
ROZDZIAA XLIV
Czuł, jak dłonie Natalii szperały mu w kieszeniach na piersiach. - Zapalić?
- Nie - krzyknął odbijając kierownicą w lewo. Bokiem samochodu otarł się o betonowy
słup, stojący na środku drogi. Nagle pojawiła się widmowa, błękitna poświata. Rozległo się
głośne wycie syren. Samochody policyjne kontynuowały pogoń. Towarzyszyło im kilkanaście
motocykli. Dodał gazu. Zwiatła ścigających ich pojazdów rosły w oczach. Natalia wychyliła się
przez okno. W dłoniach trzymała M-16. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl