[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Irokez uniósł pięść z wyprostowanym kciukiem na znak, że dobrze mu
idzie, więc wróciła do swojego nowego zadania. Wydech, raz, dwa, trzy...
 Ustawię nogę  powiedziała.  Przy takim złamaniu nie mamy szansy
zatrzymać krwawienia.  Bez chwili wahania jednym stanowczym ruchem
ułożyła nogę dziewczynki w prawidłowej pozycji.
Max nadal robił swoje. Wydech, raz, dwa, trzy... Wydech, raz, dwa,
trzy...
103
R
L
T
Klatka piersiowa dziewczynki drgnęła. Potem drugi raz już bez
wspomagania.
 Boże, spraw...  wyszeptała Maggie.
Dziecko oddychało. Krwawienie spowolniało, ale nie z powodu zgonu.
 Karetka.  Dopiero gdy Maggie to powiedziała, Max usłyszał ryk
syreny przebijający się przez szum natężonego ruchu ulicznego. Nadchodzi
pomoc.
Plazma, kroplówki dla matki i dla dziecka. Jeśli uda się im przekazać
Grace ratownikom, zanim jej serce znowu się zatrzyma, mała ma szansę na
przeżycie.
W końcu ratownicy dotarli na miejsce wypadku. Czterech specjalistów
wzięło się do pracy. Kroplówki, maski tlenowe, środki uśmierzające,
stabilizacja, nosze. Krótkie konkretne pytania. Kto brał udział w wypadku? Kto
go spowodował? Czy ta krew na ziemi to krew Maggie? Maxa? Irokeza?
Dziecko w wózku... Czy dokonano identyfikacji?
 Ja ich znam  odezwała się Mary, która teraz trzymała niemowlę na
rękach.  Jak chcecie, pojadę z wami do szpitala i będę się zajmować małym,
aż ktoś po niego przyjedzie. Podam wam ich dane.
 A pani?  Ratownik zwrócił się do Maggie.  Potrzebna pani pomoc?
 N nie  odparła, ale nie wyglądała przekonująco. Ciężarna w
zaawansowanej ciąży, umazana krwią, mocno poruszona.
 Ja się nią zajmę  oświadczył Max, obejmując ją w pasie i przyciągając
do siebie.
 Dziwnie się czuję.  Irokez nagle się zachwiał, po czym osunął się
prosto w ręce ratownika.
 To bohater  wyjąkała Maggie, gdy nosze z Irokezem wsuwano do
karetki.
104
R
L
T
 No to mamy dodatkowego pasażera  mruknął kwaśno ratownik. 
Dobrze, że zdążyliśmy. W całym mieście są przerwy w dostawie prądu i na
ulicach panuje totalny chaos. Mimo to udało się wam uratować dwa istnienia
ludzkie.
Karetka odjechała. Potem policjanci spisywali zeznania świadków i
zbierali odłamki szkła do badań kryminalistycznych, a służby oczyszczania
miasta zmyły krew z asfaltu. Kilka minut pózniej po wypadku nie został żaden
ślad. Zapanował spokój.
Tylko Maggie wyglądała nieswojo.
 Hm, ustaliliśmy, że prysznic to slaby pomysł  zauważył Max, a ona
podniosła na niego wzrok. Dopiero wtedy się zorientował, że nie wygląda
lepiej od niej.
 Wątpię, czy wpuszczą nas do domu  odparła niepewnym głosem.
 Powinnaś była pojechać tą karetką.
 Dlaczego? Nic mi nie jest.  Pokręciła głową.  Ten zboczeniec...
 Nie myśl o tym. Chodzmy doprowadzić się do porządku.
 Potrafisz przekonać mojego portiera, żeby nas wpuścił?
 Stanę na głowie, żebyśmy mogli się umyć  obiecał ponurym tonem. 
Ale, Maggie, spisaliśmy się na medal.
 Tak, to prawda  odparła, po czym wybuchnęła płaczem.
Szlochała przez całą drogę aż do drzwi mieszkania, nawet wtedy, gdy
Max wyjaśniał zaskoczonemu portierowi, co się stało. W holu panował
półmrok.
 W tym tygodniu już kilka razy wyłączali światło  mówił mężczyzna,
prowadząc ich na schody.  To dlatego nie było tam sygnalizacji.
105
R
L
T
Nie miała siły go słuchać. Co się z nią dzieje? Przecież wielokrotnie
dyżurowała na oddziale ratunkowym. Dlaczego tym razem ledwie trzyma się
na nogach?
Gdyby nie to, że Max ją podtrzymywał, usiadłaby na ziemi i do rana by
się nie ruszyła.
Przestała w końcu płakać, ale odrętwienie emocjonalne nie ustępowało.
Nie protestowała, gdy Max wprowadził ją do łazienki i postawił pod
prysznicem. Gdy odkręcił kran, a ona bezsilnie oparła się o ścianę, zaklął pod
nosem, zdjął buty i stanął wraz z nią w strumieniach ciepłej wody. Najpierw
spływała z nich woda czerwona, potem różowa, a na koniec bezbarwna.
Max miał na sobie tylko spodnie, a ona sarong. Może już był czysty, ale
jej się wydawało, że nadal jest zakrwawiony. Uch! Odrzuciła go jednym
ruchem, a wówczas woda ponownie zabarwiła się na czerwono.
Góra od bikini też była brudna, więc zsunęła ramiączka, a Max po chwili
wahania pomógł jej ją rozpiąć, a ponieważ cały czas drżała, mocno ją przytulił.
Co ona wyprawia?! No to co? Nie ma siły się tym przejmować, więc
pozwoli mu się przytulić.
Potrzebuje takiego kontaktu. Potrzebuje Maxa.
I czegoś jeszcze. Chciałaby być dla niego piękna, pomyślała jak przez
mgłę, mimo że to takie naiwne, głupie marzenie.
 Maggie...  wyszeptał.
 P przepraszam.  Nie potrafiła zapanować nad drżeniem głosu ani nad
tym, co chodzi jej po głowie.  Przepraszam. Ja... To chyba przez ten dziewiąty
miesiąc. Przez hormony. Ja nie... To, co mi tu aplikujesz, chyba niewiele ma
wspólnego z medycyną.
 Staram się wczuć w rolę twojego lekarza prowadzącego.
No nie.
106
R
L
T
 Nie wychodzi ci to najlepiej.
Stali w strumieniach ciepłej wody, w półmroku, bo do łazienki docierało
tylko światło wpadające przez okno w sypialni. W ramionach Maxa poczuła się
jak w przytulnej, bezpiecznej jaskini. Tak blisko...
Bliżej niż z Williamem?
Nie potrafiła odpowiedzieć. Do tej pory, ilekroć myślała o Williamie,
ogarniał ją smutek. Teraz, gdy została brutalnie wypchnięta poza swoją strefę
bezpieczeństwa w ramiona nowego mężczyzny jej życia, William stawał się
wspomnieniem, którego nie można zdradzić, duchem, który pozostanie
wyłącznie obserwatorem.
Wraz z tym odkryciem przyszła świadomość, dokąd prowadzi ją serce.
Zamurowało ją. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl