[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Sir George wyglądał na zdumionego.
 Nie, oczywiście, \e nie.
 Jest pan pewien?
 Całkowicie. Hattie powiedziałaby mi. Była tak zaskoczona i zdenerwowana, kiedy
dostała jego list dziś rano. To ją zbiło z nóg. Całe rano le\ała w łó\ku z bólem głowy.
 Co powiedziała panu w cztery oczy o wizycie kuzyna? Dlaczego tak bardzo bała się
spotkania z nim?
Sir George wydawał się zakłopotany.
 Naprawdę nie mam pojęcia. Powtarzała tylko, \e to podły człowiek. Zły. I chciałaby,
\eby on tu nie przyje\d\ał. Powiedziała, \e robił złe rzeczy.
 Robił złe rzeczy? Kiedy?
 Och, dawno temu. Przypuszczam, \e ten Etienne de Sousa był czarną owcą w rodzinie i
Hattie utkwiły w pamięci jakieś szczegóły z jego ekscesów, choć nie rozumiała ich za bardzo.
I w rezultacie stał on się dla niej czymś w rodzaju potwora. Ten dziecinny strach w niej
pozostał. Moja \ona jest czasami dziecinna. Są rzeczy, które lubi, i takie, których nienawidzi,
ale nie potrafi wyjaśnić tych upodobań i uprzedzeń.
 I nie powiedziała panu nic konkretnego, Sir George, jest pan pewien?
Sir George strapił się.
 Wolałbym nie powtarzać panu, co& co mówiła.
 Więc jednak coś powiedziała?
 No dobrze, niech się pan dowie. Powiedziała, słyszałem to kilkakrotnie:  On zabija
ludzi .
ROZDZIAA DZIESITY
I
 Zabija ludzi  powtórzył inspektor Bland,
 Nie sądzę, by powinien brać pan to zbyt serio. Powtarzała, \e on  zabija ludzi , ale nie
umiała powiedzieć, kogo zabił, kiedy i dlaczego. Osobiście myślę, \e to strzępy jakichś
dziwacznych, dziecinnych wspomnień, ślady konfliktów rodzinnych, coś w tym rodzaju.
 Powiedział pan, Sir George, \e nie umiała podać \adnych konkretów. Nie umiała, a
mo\e nie chciała?
 Nie sądzę&  urwał.  Nie wiem. Zrobił mi pan trochę zamętu w głowie. Jak mówię,
nie traktuję tego powa\nie. Mo\e po prostu ten kuzyn za bardzo jej dokuczał, gdy była małą
dziewczynką. Trudno to panu wytłumaczyć, bo pan mojej \ony nie zna. Jestem jej oddany,
ale połowy tego, co mówi, w ogóle nie słucham, bo nie ma w tym sensu. W ka\dym razie de
Sousa nie mo\e mieć ze sprawą nic wspólnego. Nie mówcie mi, \e facet przybija tu jachtem i
idzie prosto przez las do szopy, by zabić w niej tę nieszczęsną harcerkę. Dlaczego miałby to
robić?
 Nie sugeruję, \e coś w tym rodzaju się zdarzyło  tłumaczył inspektor Bland  ale
musi pan sobie uświadomić, Sir George, i\ pole poszukiwań mordercy Marleny Tucker jest
bardziej ograniczone, ni\ mogło się to początkowo wydawać.
 Ograniczone!  Sir George spojrzał zdumiony.  Ma pan do wyboru wszystkich
uczestników tego diabelskiego festynu. Dwieście albo trzysta osób! Ka\da z nich mogła to
zrobić.
 Tak myślałem na początku, ale z tego, co wiem teraz, wynika, \e rzeczy mają się
zupełnie inaczej. Drzwi do szopy mają zamek zatrzaskowy typu yale. Z zewnątrz nie mo\na
ich otworzyć bez klucza.
 Hm, są trzy klucze.
 Właśnie. Jeden z nich był końcowym tropem w turnieju Polowanie na Mordercę. Wcią\
jest w skrytce obok ście\ki z hortensjami, na samym szczycie ogrodowego wzgórza. Drugi
klucz ma w posiadaniu organizatorka polowania, pani Oliver. A gdzie jest trzeci, Sir George?
 Powinien być w szufladzie biurka, przy którym pan siedzi. Nie, po prawej stronie, wraz
z wieloma innymi zapasowymi kluczami.
Sir George podszedł i poszperał w szufladzie.
 Tak. Jest na miejscu.
 Domyśla się pan, Sir George, co to znaczy? Po pierwsze, do szopy mógł wejść
zwycięzca turnieju Polowanie na Mordercę po odnalezieniu klucza, ale, o ile wiem, klucz jest
nadal w hortensjach. Po drugie, mogła wejść pani Oliver albo ktoś z tego domu z po\yczonym
od niej kluczem. Po trzecie, ktoś, kogo Marlene wpuściłaby do środka sama.
 Ka\dego mogła wpuścić, czy\ nie?
 Z pewnością nie. Je\eli dobrze rozumiem zasady tej gry detektywistycznej, dziewczyna,
słysząc, \e ktoś zbli\a się do szopy, powinna poło\yć się, udawać ofiarę i czekać, a\ dotrze do
niej osoba, która wcześniej odnalazła klucz w hortensjach. Natomiast na pukanie i prośbę z
zewnątrz mogłaby otworzyć tylko organizatorom turnieju. A więc panu i pańskim
domownikom: Lady Stubbs, pannie Brewis, pani Oliver, mo\e panu Poirot, którego miała
mo\liwość poznać tego ranka. Komu jeszcze, Sir George?
Sir George zastanawiał się przez moment.
 Państwu Legge, oczywiście. Alecowi i Sally Legge. Oni w tym uczestniczyli od samego
początku. Michaelowi Weymanowi, to architekt, który jest tu u nas, bo projektuje pawilon do
tenisa. Warburtonowi, Mastertonom i naturalnie pani Folliat.
 To wszyscy, nikt więcej?
 Wszyscy.
 Widzi pan więc, Sir George, \e pole poszukiwań nie jest szerokie.
Twarz Sir George a spurpurowiała.
 Myślę, \e opowiada pan bzdury, zupełne bzdury! Czy pan sugeruje& co pan sugeruje?
 Sugeruję tylko, \e nie wiemy jeszcze bard/o wielu rzeczy. Mo\liwe jest na przykład, \e
Marlene z jakiegoś powodu wyszła z szopy. Mogła nawet zostać uduszona w innym miejscu,
a pózniej przeniesiona do budyneczku i uło\ona na podłodze. Ale nawet jeśli sprawca postąpił [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl