[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szorty, jej serce przestało bić na widok jego męskości i zniewalającej urody. Ale oczy Mike'a
utkwione były w ekran i znaki wywoławcze gry. Jak zahipnotyzowany podszedł do komputera,
wziął do ręki mysz, i kiedy zobaczył, jak mały człowieczek porusza się po ekranie, było już po nim.
75
Uśmiechając się do jego pięknych, szerokich, nagich pleców, Samantha zauważyła, że choć
wprowadzanie notatek szło mu nader ciężko, to jednak w sekundę pojął zasady gry.
Wieczorem usnęła na sofie i obudziła się dopiero, gdy Mike zaczął ją podnosić. Instynktownie
zaczęła z nim walczyć, ale przytulił ją mocno.
- To ja - szepnął. - To ja, Mike, nikt inny.
Uspokojenie się zajęło jej dłuższą chwilę. Gardło nadal bolało. Ale kiedy ułożył ją w swoim
łóżku, przestraszyła się i zaczęła odpychać go od siebie.
Mike odsunął się o krok, twarz pociemniała mu z gniewu.
- Nie jestem gwałcicielem - powiedział przez zaciśnięte zęby. - Nie mam zamiaru zrobić ci
krzywdy i nigdy nie idę do łóżka z kobietą, która nie chce się tam ze mną znalezć.
Podszedł do drzwi, lecz na progu zatrzymał się jeszcze z ręką na wyłączniku i dodał:
- Gdybyś mnie potrzebowała, będę obok, w sypialni dla gości. - W jego głosie nie było
czułości.
Samantha leżała przez chwilę w łóżku Mike'a, w pościeli, w której spał i wpatrywała się w
sufit. Nie zachowuję się, jak trzeba, myślała. Nigdy nie zachowywała się jak trzeba, gdy w grę
wchodzili mężczyzni.
* * *
Obudziła się rano. W pierwszej chwili nie mogła zorientować się, gdzie jest, lecz gdy
rozpoznała sypialnię Mike'a, poczuła się bezpieczna. Ktoś ułożył na krześle czyste ubranie dla niej.
Wciągnęła na siebie dżinsy i podkoszulek, które dla niej przygotował - lecz nie było tam butów,
jakby się bał, że mu ucieknie - i weszła do łazienki. Półki w łazience Mike'a pełne były różnych
buteleczek i słoiczków, porządnie poustawianych i czystych. Odkręciła butelkę z płynem po
goleniu, powąchała, uśmiechnęła się z zadowoleniem i odstawiła ją, a potem nagle zdała sobie
sprawę, że zagląda do kabiny prysznicowej w poszukiwaniu jego szamponu.
W łazience znajdowały się jeszcze jedne drzwi. Po cichutku otworzyła je i znalazła się w
sypialni.
A więc to tu spałeś, pomyślała, chciałeś być jak najbliżej mnie.
Po sprawdzeniu łazienki wróciła do sypialni i powiedziawszy sobie, że nie powinna tego robić,
otworzyła drzwi garderoby, która zapraszała by do niej wejść, z szafkami, mieszczącymi rzeczy
Mike'a. Nie miał zbyt wielu ubrań, lecz te, które wisiały, były najwyższej jakości. Dotknęła rękawa
kremowej marynarki z surowego jedwabiu, po czym zdjęła ją z wieszaka, przyglądając się jej
ramionom, równie szerokim, jak ramiona Mike'a i talii, wąskiej jak jego talia. W żaden sposób nie
mógł jej kupić w sklepie z gotową konfekcją. Musiała być uszyta na miarę. Wewnątrz znalazła
naszywkę londyńskiego magazynu.
Odwiesiła marynarkę, przesunęła dłońmi po szeregu koszul i spodni i dotknęła starannie
wyczyszczonych butów, z których każdy miał w środku wkładkę z cedrowego drewna. Zamknęła
za sobą drzwi garderoby i wróciła do sypialni.
Pod jedną ze ścian stała duża komoda. Samantha, po chwili wahania, wysunęła jej szuflady.
Bielizna, swetry, ubrania robocze, skarpetki. Była tam też srebrna ramka, odwrócona tylną ścianką.
Prędzej wzleciałaby w powietrze, niż powstrzymała swoją ciekawość. Odwróciła ramkę i spojrzała
w twarz bardzo ładnej, młodej kobiecie z mnóstwem ciemnych włosów. Ze zdjęcia patrzyła
inteligentna, niemal arystokratyczna piękność. Przeczytała dedykację: Z miłością, Vanessa .
Wkładając zdjęcie z powrotem do szuflady tak, aby Mike niczego nie zauważył, rozmyślała
nad tym, dlaczego ukrył tę fotografię, dlaczego nie chciał, by wiedziała, że ma stałą dziewczynę,
która daje mu całą swoją miłość?
Oczywiście, mężczyzna robi wszystko, by kobieta myślała, że jest jedyną w jego życiu.
Przypomniała sobie ostatni wieczór. Mike powiedział jej, że nie jest gwałcicielem. Nie był w żaden
sposób natarczywy, lecz Samantha myślała, że było inaczej.
Skończyła się ubierać i poszła do kuchni, gdzie zastała Mike'a, siedzącego przy stole. Kiedy go
pozdrowiła, zachował dystans mówiąc tylko, że powinna być w łóżku. Chciała go przeprosić za
76
swoje zachowanie ostatniej nocy, za to, jak go potraktowała, chociaż uratował jej życie. Pragnęła
mu powiedzieć, że nie chodziło tu o niego, lecz o nią, że to ona nie potrafi sobie z sobą poradzić,
ale nie mogła się zmusić, by opisać to, co czuła. Poszła więc spokojnie do sypialni i otworzyła
książkę. Nie czytała jej jednak.
Póznym rankiem przyszła Blair, zbadała jej gardło i orzekła, że do jutra wszystko powinno być
w porządku, mimo to radziła, by Samantha wstrzymała się z mówieniem jeszcze przez jeden dzień.
Blair przeszła z Mike'em do salonu. Tam pochyliła się nad nim i badała mu głowę. %7ładne z
nich nie zauważyło Samanthy, która wślizgnęła się na górę z zamiarem zrobienia delikatnego
makijażu. Kiedy zeszła, Mike siedział w ogrodzie, a na stole przed nim stał lunch.
- Chciałabyś coś zjeść? - spytał nie patrząc na nią.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]