[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zapomnianych kul w nabojach, co ocaliło nas od poranienia, i mogliśmy powoli
oddalić się poza doniosłość strzałów. Obawiając się, że nieprzyjaciel może
przedsięwziąć budowanie mostów na tychże pozycjach, gdzie się znajdowały
nasze, przyspieszaliśmy odwrót bez odpoczynku przez wielu z nas zbyt
pożądanego. Czasami obejrzawszy się poza siebie dojrzeliśmy wielkie gromady
nieprzyjaciela na pozycjach przed niedawno przez nas zajmowanych, który
świątkując odniesione zwycięstwo, wyrażał dzikimi wrzaskami swoją radość.
Echa tych barbarzyńskich wrzasków, w zwykłem użyciu u rasy mongolsko-
tatarskiej, dochodziły uszu naszych wywołując zgrozę i przerażenie. Zmuszeni
do wstydliwego odwrotu kroczyliśmy ze spuszczoną głową od upokorzenia,
tracąc siły od wzmożenia kroków dla prędszej ucieczki. Połowa armii mająca na
swoim czele cesarza triumfowała, wtenczas gdy dla drugiej połowy pozostawała
konieczność ulegania znojom i niewygodzie. Nieszczęśliwe losy skazały nas na
doznawanie cierpień. Głód zaczynał nam dokuczać, gdyż z rana nie pospiano
przygotować nam herbaty, do której byliśmy przyzwyczajeni jak do niezbędnej
strawy, a w miejsce obfitych zakąsek udzielono każdemu z nas po jednym
sucharze, które mogliśmy zmaczać obfitą wodą jeziora Peterhofu. Młodzieńcze
nasze apetyty nie zostały zaspokojone.
Cierpieliśmy wszyscy, ale nikt nie odważał się skarżyć, wiedząc, że tego
rodzaju protestacja w tak krytycznym położeniu mogła być zaliczona do
kategorii buntu. Trzeba było cierpieć w milczeniu, ucząc się znosić wszelkiego
rodzaju dolegliwości doznawane podczas wojny. Odstępowaliśmy ciągłym i
wytężonym marszem, ażeby uniknąć możebnej napaści z obydwu skrzydeł
przedsiębranej przez kawalerię dla turbowania naszych flanków, jako też od
przecięcia komunikacji przez wysłane wcześniej w tym celu oddziały, w
przewidywaniu naszej rejterady, ażeby zgnieść nas z kretesem.
Zbliżała się pora południowa. Nadzieja odpoczynku i obfitego nasycenia
się dodawała sił potrzebnych do wydołania znoju pieszej podróży.
Zatrzymaliśmy się nareszcie, uradowani, na wyrębie lasu, gdzie można było
wygodnie rozlokować się na zielonej trawie, znajdując oparcie o pnie wyciętych
drzew, zażywając odpoczynku przed spożyciem pożądanej strawy, dowóz której
miał wkrótce nastąpić. Po upływie chwil kilku zostaliśmy wezwani do
uczestnictwa w rozdzieleniu dowiezionego prowiantu, ażeby według obliczeń
stosowanych do doznawanego wygłodzenia, po otrzymaniu przynależnych
porcji różnego gatunku wiktuałów, powrócić na wygodne pozycje dla ich
spożycia.
Niespodzianka, na jaką nikt z nas nie obliczał, wywołała ogólne
rozczarowanie. Udzielono każdemu z nas po jednym nędznych rozmiarów
sucharze do spożycia, z zawiadomieniem, że takowe dopełni się podczas
marszu, jaki powtórzy się niezwłocznie, ażeby uniknąć zagrodzenia drogi do
ucieczki przez zbliżającego się nieprzyjaciela, o czym otrzymano odpowiednią
sztafetę. Polecono zachowywanie porządku w dalszym ciągu rejterady, do której
wkrótce udzielony sygnał pchnął nas ponownie.
Rozumiała dobrze młodzież Inżyniernej Szkoły, że sztucznie urządzoną
była ta męcząca podróż dla wypróbowania uległości naszej w obowiązkach
dyscyplinarnych, ale gniewało ją, że wybór w zaaplikowaniu tej męczarni
przypadł w udziale dla nas, wtenczas gdy Szkoła Artylerzyjska doznawała
wszelkich możebnych wygód, uczestnicząc w obchodzonych festynach
zwycięskich cesarza. Przeklinając w duszy, ale zachowując ponure milczenie,
wlokła się młodzież w dalszy ciąg przymusowej podróży, spożywając zeschłe
suchary, które szatkowane przez ostre zęby obojga szczęk jednocześnie,
wydawały szczególniejszego rodzaju chrzęszczenie, mogące być poczytane za
powstańczą demonstrację dla wyrażenia protestacji przeciwko wyższej władzy
szkolnej.
Ponieważ konsumacja udzielonej strawy prędko się zakończyła, nie
pospiano nam uczynić przestrogi względem potrzeby spokojniejszego jej
spożywania. Zwarta kolumna sformowana podczas marszu z wyrębów lasu,
którą ruszyliśmy w dalszą podróż, coraz się bardziej rozrzedzała, a zmęczonych
kolegów, pozostałych daleko w tyle i nie mogących bez odpoczynku nam
zdążyć, zabierano na wozy. Na nich znajdowali się umieszczeni nieliczni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl