[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Domy nigdy się nie zmieniają - rzekła Marion, podając gościom mrożoną herbatę z
grzechoczącymi kostkami lodu. - Zmieniają się jedynie ich mieszkańcy.
Raptem Laurel wyprostowała się. Nie słyszała kroków, ale wyczula obecność Louisa.
Odstawiwszy szklankę, obejrzała się przez ramię i napotkała jego wzrok.
ROZDZIAA SZÓSTY
Czy dziesięć lat to aż tak dużo? Skronie Louisa znaczyła siwizna. To jej nie zdziwiło.
Twarz przy wargach i nosie przecinały głębokie bruzdy. To też jej nie zdziwiło. Zdumiały ją
natomiast oczy, które całkiem straciły dawny blask i wydawały się niemal martwe.
Był przerazliwie chudy. Sama skóra i kości. To dodawało mu lat. Wyglądał starzej niż
inni trzydziestosześcioletni mężczyzni. Przepełniona smutkiem Laurel podniosła się z kanapy
i podeszła bliżej. Do swojego księcia z bajki.
- Louis...
Cień uśmiechu przemknął po jego wargach.
- Cześć, Laurel. To śmieszne, ale sądziłem, że ujrzę dziewczynkę. - Leciutko pogładził
ją palcem po brodzie. - Przeczuwałem, że wyrośniesz na wielką piękność, i nie pomyliłem się.
Modliła się w duchu, aby w jego oczach pojawił się blask, odrobina ciepła i życia.
Modły nie zostały wysłuchane.
- Brakowało mi ciebie... - Była zdenerwowana, on również był spięty. - Louis, to jest
mój kolega z pracy, Matthew Bates.
- Myśmy się chyba już poznali? - rzekł, przeszywając go spojrzeniem.
- Kochanie, napijesz się mrożonej herbaty? - spytała Marion, podnosząc dzbanek.
- Nie.
Urażona szorstkością brata, Marion zacisnęła gniewnie usta. Nawet tego nie zauważył.
Matt też nie. Obaj wpatrywali się w Laurel.
- Tym razem nie przyszłaś tu na herbatę i ciastka, prawda, Laurel?
Przeszedłszy na drugi koniec salonu, Louis stanął przed pustym kominkiem. Wyżej,
na ścianie, wisiał olejny portret jego matki. Laurel doskonale pamiętała ten obraz. Zdobił to
miejsce od niepamiętnych czasów, z wyjątkiem paru miesięcy, kiedy nad kominkiem wisiał
portret Elise.
- Nie traćmy czasu - rzekł Louis. - Zgodziłem się spotkać z tobą i panem Batesem,
żeby położyć kres plotce, którą puściła Susan Fisher: A więc pytaj, Laurel. Może uda mi się
udzielić ci wyczerpujących odpowiedzi. Kiedyś potrafiłem...
- Louis. - Korciło ją, by do niego podejść, jakoś go pocieszyć; powstrzymało ją jednak
ostrzegawcze spojrzenie Matta. - Przykro mi, że zakłócamy ci spokój.
- Trudno. - Z kieszeni na piersi wyjął cygaro. Przez moment obracał je w palcach, po
czym przytknął do niego zapałkę. - Nic nie jest takie jak dawniej. No, pytaj.
Poczuła ucisk w żołądku. Louis wciąż miał w sobie to coś - tę niesamowitą siłę i
determinację, które pozwoliły mu przejąć kontrolę nad wielomilionową firmą, zanim jeszcze
ukończył studia. I które do tego stopnia oczarowały małą dziewczynkę, że nawet jako dorosła
kobieta pozostawała pod jego urokiem. Ale przeszkadzał jej chłód w jego oczach. Dlatego
otchłań pomiędzy wspomnieniami a rzeczywistością zaczęła się gwałtownie powiększać.
- Susan jest przekonana, że Anne nigdy sama nie poszłaby na bagna - zaczęła. -
Twierdzi, że jej siostra panicznie bała się ciemności, a w listach pisała, że bagna wręcz
napawają ją przerażeniem.
- Uważa też, że ktoś tam Anne zaciągnął siłą - dokończył Louis. - Już to wszystko
słyszałem.
Nie zapominaj, że jesteś dziennikarką, powiedziała do siebie Laurel; masz zadanie do
wykonania.
- Louis, czy Anne bała się bagien? Wypuścił z ust kłęby dymu.
- Owszem - odparł. - Ale skoro tam ją znaleziono, to znaczy, że przełamała strach.
- Po co miałaby tam chodzić?
- Może by sprawić mi przyjemność? - Niedbałym gestem strzepnął popiół do czystego
paleniska. - Wstydziła się lęku, z którym nie potrafiła uporać się od najmłodszych lat. Ale
starała się go pokonać. Kiedy szliśmy razem, już nie zapalała w korytarzu światła... - Obrócił
się w stronę pary dziennikarzy. - Opowieści o duchach nawiedzających bagna pobudzały jej
wyobraznię. Wiedziała, że to mnie denerwuje. - Zaciągnął się cygarem. - Zależało jej na
mojej... aprobacie.
- Myślisz, że w nocy wybrała się na bagna, aby ci się przypodobać? - zdumiała się
Laurel.
- Wydaje mi się to bardziej prawdopodobne niż to, że ktoś zakradł się do domu i
wyciągnął Anne z sypialni, nie czyniąc przy tym najmniejszego hałasu. - Zmierzył Laurel
chłodnym wzrokiem. - Czytałaś raport policyjny?
- Tak. - Zwilżyła wargi. Przypomniała sobie zdjęcie martwej postaci.
- Więc chyba nie ma sensu tego kontynuować.
- Czy pańska żona często miała kłopoty z zasypianiem? - wtrącił się do rozmowy
Mart.
- Czasami. Zwykle wtedy, kiedy pracowałem do pózna. - Louis zerknął w stronę
okien. - Wydawało jej się, że na bagnach migoczą światełka.
- Ktoś jeszcze je widział?
Louis wykrzywił usta w ironicznym uśmiechu.
- Na przestrzeni lat wiele osób, zazwyczaj po wypiciu paru szklanek whisky.
- Panie Bates... - głos zabrała Marion. - Bagna przerażały Anne, a zarazem ją
intrygowały. To się często zdarza, że coś, czego się boimy, jednocześnie nas fascynuje. Może
gdybyśmy nie lekceważyli jej strachu i fascynacji... gdybyśmy sami za dnia oprowadzili ją po
mokradłach, może wtedy nie wybrałaby się tam nocą.
- Marion, naprawdę myślisz, że Anne zdołała przezwyciężyć strach? - spytała Laurel.
- To jedyne wytłumaczenie, jakie przychodzi mi do głowy. Wszyscy ją kochaliśmy. -
Zatrzymała spojrzenie na bracie. - To była taka słodka, łagodna istota... W ostatnim czasie
wydawała mi się dziwnie spięta. Sądziłam, że to z powodu przyjęcia, które planowaliśmy
wydać na jej cześć.
- Jakie to ma teraz znaczenie? - Louis wrzucił cygaro do kominka. - Anne nie żyje i
nic tego nie zmieni. Listy, które pisała do siostry...
- Ktoś je ukradł, zabrał z pokoju Susan - oznajmiła cicho Laurel.
- Co za bzdura! - Wzruszył gniewnie ramionami. - Kto by kradł cudze listy? Na pewno
się gdzieś zawieruszyły.
- Od państwa ślubu minął prawie rok - zauważył Matt - ale nawet najbliższym
sąsiadom nie przedstawił pan żony. Dlaczego?
- To moja sprawa.
- Louis, proszę cię. - Laurel postąpiła krok bliżej. - Po prostu staramy się zrozumieć...
- Zrozumieć? - Prychnął pogardliwie. - Nie sądzę, żebyście potrafili. Anne była niemal
dzieckiem, kiedy się pobraliśmy, dzieckiem niewiele starszym od ciebie, kiedy widziałem cię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl