[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Informacji nigdy nie za wiele.
Rose westchnęła.
- Biedny Melwood rzeczywiście jest ostatnio nieswój. Wiesz, to przez tę historię z rakiem.
Wyjdzie z tego, ale przeżył ciężkie chwile.
Oliwia się zawahała.
- Co to był za rak?
- Komórek warstwy podstawowej. Rodzaj raka skóry. - Rose przekazała diagnozę z precyzją
dermatologa. - Rzadko śmiertelny, jeśli odpowiednio wcześnie wykryty. Ale Melwood zle zniósł to
psychicznie.
- Słowo rak robi duże wrażenie na ludziach.
- Owszem. A Melwood ma hipochondryczne skłonności. - Rose znów spojrzała z niepokojem
na zamknięte drzwi. - Obawiam się, że jego kłopoty to dopiero początek tego, co tu się będzie działo.
- Co masz na myśli?
- Jest w powietrzu zapowiedz zmian - mruknęła złowieszczo Rose. - Czuję to.
- Nie panikuj - zganiła ją Oliwia. - Wciąż tutaj jestem, widzisz? I mam prawie połowę udziałów
w tej cholernej firmie. Dam sobie radę z Jasperem Sloanem.
- Mam nadzieję - powiedziała Rose.
- Muszę iść.
Rose spojrzała na nią przenikliwie.
- Aha, przy okazji. Słyszałaś już o kuzynce Ninie? Beth twierdzi, że Nina i Sean Dane mają się
ku sobie na poważnie.
Oliwia była z siebie dumna; udało jej się zdławić uśmiech w zarodku.
- Słyszałam.
- %7łycie jest dziwne, nie sądzisz? - ciągnęła Rose. - Kto by pomyślał, że Nina zakocha się w
bracie Logana Dane'a?
- No, no. Do zobaczenia pózniej, ciociu Rose. - Oliwia wyminęła ją i uciekła na korytarz, który
wydawał jej się stosunkowo bezpieczny.
Co się ze mną dzieje? - zastanawiała się, żwawym krokiem idąc ku windom. Przecież to nie
plotka o Ninie i Seanie wywołała u niej takie dziwne uczucie, naprzemienne uderzenia chłodu i
gorąca. O tych dwojgu słyszała już dawno.
Poruszyło ją zaproszenie Jaspera. Zachowywał się tak, jakby proponował jej romans, a nie
roboczą kolację.
Romans. A to ci pomysł.
Rzadko zdarzało jej się przyjąć zwyczajne zaproszenie na kolację od interesującego mężczyzny,
a romanse były w jej życiu zjawiskiem zanikającym. Od śmierci Logana nie była z nikim związana.
Naturalnie nie liczyła kilku miesięcy z Crawfordem Lee Wilderem półtora roku temu. To była
pomyłka, ale na szczęście nie romans. Posłuchała głosu intuicji i nie pozwoliła Crawfordowi
podstępnie wciągnąć się do łóżka.
Niektórzy krewni, na przykład ciotka Rose, obawiali się, że w jej sercu wciąż gości Logan
Dane. Domysł był fałszywy, ale Oliwia wiedziała również, że nie ma ochoty zbyt drobiazgowo
dociekać prawdy o swoich uczuciach.
Prawda zaś była taka, że bała się kogoś pokochać. Burzliwe przejścia w interesach - proszę
bardzo, niechby zdarzały się co dzień. Z tym sobie radziła.
Dlatego właśnie było więcej niż pewne, że stosunki z Jasperem Sloanem należy utrzymać w
kategoriach zawodowych. To będzie robocza kolacja, pomyślała. Muszę to sobie dobrze wbić do
głowy. Robocza kolacja. Zatrzymała się przed windami i wcisnęła guzik.
- Cześć, Oliwio - rozległ się radosny głos. - Jak ci leci?
- Bry, Oliwio - rozległ się głos do wtóru, nieco za głośny. - Przyszłaś ocalić Glow przed złym
wilkiem?
Omal nie jęknęła. Odwróciła głowę i ujrzała swych kuzynów, Quincy'ego i Percy'ego, powoli
zbliżających się ku niej korytarzem. Blizniacy byli jak zwykle ubrani w dżinsy i sportowe koszulki z
plastikowymi kieszonkami na przybory do pisania, a na nogach mieli adidasy. Obaj nosili okulary w
masywnych oprawkach i, jak zwykle, trzymali w dłoniach po kartoniku z gazowanym sokiem i po
batonie. Często zapewniali Oliwię, że pozowanie na kujona jest teraz modne.
- Cześć, koledzy. - Zatrzymała wzrok na ich przekąskach. - Przerwa w pracy?
- Właśnie. - Quincy zerknął za jej plecy, ku końcowi korytarza, zajmowanemu przez dyrekcję.
Uniósł brwi tak, że ukazały się nad oprawkami okularów. - Czy te pogłoski są prawdziwe? Czy Sloan
naprawdę zamierza wyrzucić poczciwego Melwooda?
- Nie - odparła Oliwia.
Percy szybko się rozejrzał i pochylił w jej stronę.
- A co z tym gadaniem o fuzji?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]