[ Pobierz całość w formacie PDF ]

owak nie chciała ryzykować powstania między nimi
jakiejkolwiek więzi.
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory www.pdffactory.pl/
Cóż, zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby się nigdy nie
spotkali, ale kiedy to już nastąpiło, nie mogła poradzić nic na
to, że się polubili. Jednak własnymi rękami udusi Liama, jeśli
tego wieczoru sprawi Bobby'emu zawód!
W drodze powrotnej Bobby ledwie skrywał euforię.
Ledwie dojechali na miejsce, wyskoczył z samochodu i wpadł
do domu, zostawiając drzwi otwarte na oścież. Laura podążyła
za nim powoli, niechętnie myśląc o tym, jak osłodzić chłopcu
nadchodzące rozczarowanie.
- Co tak pózno, pani Shipley? - spytał znajomy głos,
ledwie przekroczyła próg domu.
Na dzwięk głosu Liama poczuła przyspieszone bicie serca
i mimowolnie rozpromieniła się z radości, widząc
uśmiechniętego Bobby'ego w jego uścisku. Uderzyło ją, jak
bardzo do siebie pasują.
Nie czuła już jednak teraz tej rezerwy, ostrożności, z jaką
odnosiła się do Liama przed tygodniem. Nagłe zrozumiała, że
coś się zmieniło...
Uświadomiła sobie bowiem, że nadal go kocha!
Czy kiedykolwiek przestała darzyć go uczuciem?
Myślała, że tak właśnie było. Kiedy przed ośmiu laty
pogodziła się wreszcie z tym, że odszedł, myślała, że jej
miłość umarła. Jednak gdy patrzyła teraz na tę tak dobrze
znaną twarz, roześmiane, wpatrzone w nią oczy synka,
którego trzymał w ramionach, Laura zrozumiała, że nigdy nie
przestała kochać Liama, że jedynie zakopała to uczucie,
ukryła przed samą sobą.
- On wrócił, mamo - oznajmił radośnie Bobby. Z trudem
przełknęła ślinę, starając się zachowywać naturalnie, choć
miała ochotę krzyczeć z powodu tego, co odkryła.
- Ano wrócił - rzuciła niefrasobliwie, odwracając się, by
postawić torebkę na stoliku w holu.
Jak mogła kochać go przez te wszystkie lata?
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory www.pdffactory.pl/
A jak mogłaby go nic kochać? - pomyślała natychmiast.
Za każdym razem, gdy spoglądała na Bobby'ego, synka,
którego kochała ponad życie, miłość do Liama, mężczyzny,
którego tak bardzo przypominał, coraz silniej się w niej
zakorzeniała.
- Wszystko w porządku, Lauro? - spytał Liam, patrząc na
nią z lekkim niepokojem.
- Pogadajcie sobie chwilkę, a ja pójdę na górę się
przebrać - odparła szybko, unikając jego wzroku.
- Pospiesz się, przywiozłem kawałek urodzinowego ciasta
mamy! - zawołał za nią, gdy biegła po schodach.
Gdy tylko dotarła do swego pokoju, padła na łóżko. Wciąż
kochała Liama! Niepojęte! Niemożliwe!
Cóż, daje jasno do zrozumienia, że ona nadal mu się
podoba, że chętnie by się z nią ponownie związał - choć nie
wiadomo, na jakiej zasadzie. Jednak zbyt wiele zaszło w ciągu
ostatnich ośmiu lat w życiu ich obojga, nie mogą zacząć
wszystkiego jeszcze raz od początku.
Poza tym jest Bobby... W związku z jej decyzją nie
wiedział o istnieniu swego biologicznego ojca. Bez wątpienia
Robert wspaniale wywiązywał się z roli taty, ale czy gdyby
dać Bobby'emu wybór, nie wolałby swego prawdziwego ojca,
nawet jeśli widywałby go tylko od czasu do czasu?
A co powiedziałby Liam, gdyby się dowiedział, jaką
decyzję podjęła, gdy niczego nieświadom wyjechał do
Ameryki? Nie powinien jej opuszczać bez słowa!
To jednak nie tłumaczyło wszystkiego. Miała prawo być
zła na Liama, że ją tak bezceremonialnie porzucił, ale on też
mógłby być wściekły na nią, że nie powiedziała mu o ciąży.
Laura westchnęła ciężko, zupełnie nie wiedząc, jak teraz
powinna postąpić. Liam zapowiedział, że tego wieczoru chce
z nią poważnie porozmawiać. Zaczęła się obawiać tej
rozmowy.
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory www.pdffactory.pl/
- Chodz, mamo, poczęstuj się ciastem! - zawołał Bobby,
gdy weszła do kuchni, przebrana w dżinsy i luzny niebieski
sweterek. Na stole stał dzbanek z kawą i talerz z pokrojonym
ciastem. - Jest pyszne!
- Upiekła je jedna z moich sióstr - wtrącił Liam, z
zadowoleniem przyglądając się chłopcu, któremu
najwyrazniej wrócił apetyt.
- Gdzie jest Amy? - spytała Laura, rozglądając się po
kuchni.
- Prosiła, by ci powiedzieć, że musiała wyskoczyć na
chwilę do sklepu - wyjaśnił Liam.
Pewnie dlatego, że Laura nie wspomniała jej o tym, że
Liam może zostać na kolacji. A nie zrobiła tego, by nie wyjść
na idiotkę, jeśliby się nic zjawił.
- Wyglądasz na zmęczoną. - Liam spojrzał na nią z
niepokojem. - Czy musisz tak ciężko pracować?
- Prowadzę przecież firmę. - prychnęła, rzucając mu
oburzone spojrzenie. - A właśnie... dział graficzny zaczął
pracować nad projektem okładki do twojej książki. - Z ulgą
podjęła temat zawodowy. - Myślę, że będziesz zadowolony.
- Na pewno - odparł z roztargnieniem. - Chodz, usiądz,
naleję ci kawy.
Laura usiadła przy stole, spoglądając na Bobby'ego.
Dawno nie widziała, by był tak szczęśliwy. Najwyrazniej za
sprawą Liama.
- Nie przejmuj się tak - rzucił Liam beztrosko, ściskając ją
lekko za ramię. - Różne sprawy same się rozwiązują.
Czyżby? Chyba zmieni zdanie, gdy dowie się prawdy. A
czuła teraz, że musi ją wyjawić, jest to winna jemu i
Bobby'emu.
- Pójdę na górę po latawiec! - zawołał radośnie Bobby,
gdy spałaszował już dwa kawałki ciasta.
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory www.pdffactory.pl/
Laura przez chwilę popijała kawę, ogrzewając ręce
splecione wokół kubka. Było jej zimno.
- Czy miło spędziłeś czas z rodziną? - odezwała się
wreszcie, by przerwać krępujące milczenie, które zapadło po
wyjściu chłopca.
- Tęskniłem za tobą i Bobbym - odparł, sprowadzając
rozmowę na osobiste tory.
- Rodzina na pewno się ucieszyła z twojego przyjazdu -
nie dawała za wygraną Laura. - Czy mama była zaskoczona
niespodzianką?
- Udawała, że tak - uśmiechnął się. - Ale na pewno
wszystkiego się domyśliła. Moja mama to kobieta która wiele
rozumie bez niepotrzebnych słów - dodał z podziwem. -
Widziała nasze zdjęcia w gazetach...
Laura skrzywiła się z niesmakiem. Wcześniej jakoś nie
przyszło jej do głowy, że ktoś z rodziny Liama może je
zobaczyć.
- Pewnie ci wciąż dokuczali z tego powodu? - spytała,
siląc się na żartobliwy ton. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl