[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sama powiedziała.
- Wszyscyją lubimy  wtrąciła Tetutinanga. - Bardzo miła króliczka. Zdą\yła się ju\
zaprzyjaznić z wieloma spośród naszych królików. Jest serdeczna i uprzejma.
- Gdyby tylko potrafiła zapomnieć o swojej obsesji powiedziała Hyzentlaja. - Któregoś dnia
wspomniałam, czy nie uwa\a, \e czas ju\ zapomnieć o tym, a ona zapytała mnie wtedy, czy
widziałam kiedyś królika zara\onego Zlepotą?
- A widziałaś? - spytał Czubak.
- Wiesz, \e nie.
- Szczerze mówiąc, te\ się boję tej choroby - powiedział Leszczynek.
- Dobrze, ale nie myślisz o niej przez cały czas, tak jak Flejra. Powiedziałbym, \e to jej
jedyna wada. Co ty na to, Piątek?
- Zgadzam się z nią: gdyby tylko zel\ały mrozy - odparł Piątek. - Teraz \yjemy w bardzo
trudnych warunkach. Im szybciej wrócimy do normalnego \ycia, tym szybciej będziemy w stanie
powiedzieć coś więcej na jej temat.
- Ja ju\ mogę powiedzieć - wtrąciła Hyzentlaja. Uwa\am, \e jest ona jednym z najbardziej
rozumnych i mądrych królików jakie kiedykolwiek spotkałam. Mo\na by powiedzieć, \e Tynial to
jej strata, a nasza korzyść. Kilka dni pózniej Leszczynek i jego weterani ze smutkiem dowiedzieli
się o śmierci śołędzia; nale\ał on do tych, którzy razem z nimi przyszli z Sandlefordu. Zimno i
głód wreszcie go zmogły. Nawet Czubak, który nigdy szczególnie nie interesował się śołędziem,
wydawał się bardzo poruszony.
- Pomyśleć, \e tyle razem prze\yliśmy. Walczył z Efrafanami, płynął łodzią po rzece, a
teraz przestał biegać. Będzie mi go brakowało, naprawdę.
- Tak jak i nam wszystkim  odpowiedział Leszczynek.
- Mam nadzieję, \e to ostatni królik, jakiego straciliśmy.
Wszystkie są takie chude i zmarznięte, \e nie zdziwiłbym się, gdyby więcej z nich przestało
biegać.
Zaledwie kilka dni pózniej Leszczynek mógł wreszcie zapomnieć o swoich obawach,
poniewa\ nadeszła odwil\.
Znieg i lód topniały, tworząc strumień u podnó\a Wzgórza.
Wszyscy zapragnęli od razu wracać do Labiryntu, lecz Leszczynek postanowił zaczekać
jeszcze jeden dzień; chciał mieć pewność, \e mróz nie wróci.
Po wysłuchaniu rady Kihaxa, postanowił jeszcze raz zabrać się do projektu nowej
królikarni. Przy pomocy mewy udało mu się zorganizować w nowym miejscu spotkanie jego,
Czubaka i Firzeta. Firzet ochoczo przystał na propozycję, aby króliki z obu królikarni spotkały się
w tym samym miejscu za dwa lub trzy dni. Krzy\ownik ( jeden z byłych oficerów Efrafy, którego
poprzedniego lata przyjęto do królikarni Leszczynka) został wybrany na Wielkiego Królik , zaś
trzon jego Ausli mieli stanowić Szakłak, Truskawka i Kuklik, były kapitan z Efrafy.
Czubak przyprowadził z Wodnikowego Wzgórza dziesięć czy dwanaście królików. Z jego
relacji wynikało, \e wszystkie one chętnie zbratały się z Efrafanami. Jak dotąd nie niepokoił ich
\aden elil. Nikt nie zginął, a kopanie przebiegało sprawnie.
Leszczynek cieszył się, \e przynajmniej na razie mo\e powierzyć Krzy\ownikowi kontrolę
nad wszystkim, a samemu zająć się własną królikarnią.
Zauwa\ył, \e Flejra skupiła wokół siebie głównie młode króliczki, które uciekły z Efrafy z
Hyzentlają. Wydawała się zadowolona z ich towarzystwa, one zaś darzyły ją szacunkiem - takie
przynajmniej odniósł wra\enie. Odnosiły się do niej z respektem i doceniały ciepło i serdeczność,
jakie im okazywała. W czasie rozmowy z jedną z nich, młodą samiczką o imieniu Fleska, zapytał
ją, jak jej się układa z Flejrą.
- Och, mości Leszczynku, wszystkie bardzo się z nią zaprzyjazniłyśmy  odpowiedziała
Fleska.  Opowiada nam du\o o królikarni, z której przybyła i o tym, jak zakładała ją z inną
króliczką. Flejra była Wielką Króliczką, a w swojej Ausli miała same samiczki. Nie słyszałam o
czymś takim, a ty?
- Ja te\ nie - odrzekł Leszczynek. - Ale nie dziwi mnie to. Cieszę się, \eją polubiłyście.
- Jest bardzo zabawna - powiedziała Fleska - i chyba dobrze jej u nas. Opowiadałyśmy jej o
ucieczce z Efrafy i o tym, jak Kihar zaatakował Generała Czyśćca, pomagając nam uciec.
śałowała, \e nie było jej tam z nami i \e nie ma - skrzydeł jak Kihar.. Powiedziała, \e fruwający
królik byłby czymś niezwykłym. A potem zapytała, czy nie mogę zdobyć dla niej i dla mnie po
parze skrzydeł, \ebyśmy mogły polecieć do Efrafy. Bardzo mnie to rozśmieszyło.
Długotrwałe mrozy nie pozostawiły w pobli\u ich królikarni zbyt wiele trawy, która by się
nadawała dojedzenia, dlatego tamtego popołudnia Leszczynek zebrał grupę poszukiwawczą -
wszyscy, którzy chcieli pójść. Przyłączyła się do nich tak\e Flejra, a wraz z nią jej rodzina i kilka
innych króliczek.
Grzbiet Wzgórza wcią\ pozostawał bardzo mokry, pokryty licznymi kału\ami. Znalezli
dość du\o trawy, mo\e niezbyt smacznej, ale nadającej się do jedzenia. W poszukiwaniu nowych
kęp rozbiegli się na wszystkie strony. Wzgórze było puste, a wiatr niósł tylko zapachy jałowca i
tymianku. Po długich dniach spędzonych w norach króliki upajały się teraz przestrzenią, a niektóre
z nich zaczęły nawet podskakiwać i gonić się jak zające. Leszczynek odetchnął z ulgą i przyłączył
się do udawanej bitwy, jaką toczyli między jałowcami Szakłak i Truskawek. Uciekając przed
Szakłakiem, pobiegł w dół północnego zbocza, lecz musiał się zatrzymać gwałtownie przed
krzakiem głogu, wtedy niespodziewanie stracił równowagę i przekoziołkował nad kępą mokrej
trawy:
Wstając, usłyszał szczekanie i zobaczył z przera\eniem, \e w górę zbocza biegnie w jego
stronę pies. Był to gładkowłosy foksterier, biały, w brązowe łaty, mocno ubłocony. Leszczynek
odwrócił się i utykając, zaczął biec. Wiedział jednak, \e nie ma szans, pies doganiał go.
Zdesperowany skręcał gwałtownie w jedną i w drugą stronę, lecz w następnej chwili poczuł niemal
na sobie psi oddech. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl