[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niegdyś u jej stóp? Onże to - niewyczerpany w obmyślaniu figur mazura, znawca, a często
kompozytor najwykwintniejszych toalet damskich? On, bez którego nie odbył się żaden kulig, bal,
pojedynek? On, który zakochanym panom udzielał najlepszych wskazówek co do sposobu
zdobywania serc? On, bez którego opinii nie podobna było wydad dużego obiadu? Jego znajomośd
prawideł towarzyskich była kodeksem, jego dowcipy obiegały całą okolicę, jego dom był akademią
obyczajów. Najdrażliwsze spory o zabicie cudzego psa, o wyjęcie chustki z kieszeni na balu lub o
sprzedanie chorego konia on jednym słowem łagodził. W połowie zbudowany pałac magnata
przerobiony został na gorzelnią, ponieważ Jasiowi nie podobał się rozkład pokojów.
A dziś - człowiek ten nie może dad sobie rady z kłopotami majątkowymi i u własnego pachciarza
zdobywa ufnośd za pomocą naszyjnika! Rzeczywiście, jest to epoka przejściowa, która wszystkich
jednakowo dotknęła. Ci - zbankrutowali, tamci z resztką fortuny wynieśli się do miasta, inni zerwali
stosunki z tym, którego zwano niegdyś: primus inter pares! Cóż on winien, że ludzie nowi, legion
dorobkiewiczów, nie mówią już dziś o weselach krakowskich, polowaniu i obyczajach towarzyskich,
ale o płodozmianie, buchalterii i hodowli bydła? Jaką radę dad sobie może ten, na szczytach życia
24
przebywający umysł, z poziomą tłuszczą %7łydów, Niemców i chłopów, którzy nie zrozumieli jeszcze
wartości rękawiczek i perfum?
Tak marzyła pani, ubolewając nad swoja chorobą, która w oczach jej usiłowała przydmid blask
otaczający męża.
Wszedł lokaj.
- Proszę jaśnie pani, samowar na stole.
- Pan już jest?
- Dałem znad jaśnie panu.
- PoproÅ› panny Anieli i powiedz guwernantce.
Lokaj wyszedł.
- Joseph, mon enfant, veux-tu prendre du thé?... Å›pi, biedne dziecko!...
Wyszła przez pokój jasnoniebieski i sieo do pokoju jadalnego, a za nią wlókł się długi ogon białego
szlafroczka. Wkrótce ukazała się strwożona Anielka i milcząca guwernantka, a po nich pan. Pan
grzecznie podał rękę guwernantce, której szyja i twarz pokryły sie barwą ceglastą. Siadła naprzeciw
niego i patrzyła pod stół. Ludzie powierzchowni sądzid by gotowi, że na pannie Walentynie mężczyzni
robili piorunujące wrażenie, chod łatwo mogliby się dowiedzied od niej, że w taki, a nie inny sposób
uczona osoba manifestowała swoją niechęd do arystokracji. "Okropny człowiek! - myślała patrząc na
niego przez spuszczone rzęsy. - Ile on ofiar unieszczęśliwił..."
Przypomniała sobie bowiem, że piękny dziedzic miał bardzo czułe serce dla jej płci, skutkiem czego
służba żeoska nigdy zbyt długo nie mogła utrzymad się we dworze. "A tak rzadko w domu bywa -
uzupełniła w duchu. - Boże! gdyby ciągle siedział, musiałabym chyba wyrzec się kształcenia tej
zaniedbanej Anielki..." Dziedzic od niechcenia położył obie ręce na stole i patrząc na pannę
Walentynę (zdawało jej się, że w sposób zuchwały) mówił do służącego:
- Każ mi zrobid mały kawałek befsztyku po angielsku...
- Nie ma mięsa, jaśnie panie!
- Jak to? - już w czerwcu nie można mięsa dostad?...
- Dostad można, ale jaśnie pani nie posyłała do miasta...
Matka i Anielka mocno zarumieniły się. Obie wiedziały, że nie posłano po mięso przez oszczędnośd.
- Każ mi więc ugotowad parę jaj na miękko - rzekł pao, topiąc w nauczycielce melancholijne
spojrzenie.
Panna Walentyna uznała za stosowne odezwad się:
- Jaj zapewne nie ma, ponieważ były dziś na obiad, a prócz tego ja pijam co dzieo surowe.
- Widzę, Meciu - mówił pao - że twoja Kiwalska bardzo zaniedbuje się w gospodarstwie.
25
- Stosuje się do wyznaczonych jej funduszów - wtrąciła się nauczycielka, biorąc w obronę
znienawidzonÄ… klucznicÄ™ dla dokuczenia panu.
Słowa jej ubodły dziedzica.
- Czy jesteś, Meciu, tak słabą, że pannę Walentynę obarczasz obowiązkami kasjerki?... - spytał.
- Mais non!... - szepnęła zmieszana pani.
W duszy starej panny zbudziła się jędza.
- Nie byłoby w tym nic złego - wtrąciła z uśmiechem. - Szmul jest kasjerem pana, ja więc mogłabym
ten urząd pełnid przy pani.
- Zapewne - odparł dziedzic lekko marszcząc brwi - chod nie sądzę, aby mogło się to dziad bez
uszczerbku dla Anielci.
Anielce o mało że łyżeczka z rąk nie wypadła.
- Ot i dziś - mówił dalej - znalazłem ją na publicznej drodze...
- Anielkę?... - spytała razem matka i guwernantka.
- Tak, ją. Na szczęście nie samą. Towarzyszyła jej córka tego zbója, Gajdy, i - prosię...
- Anielce... - szepnęła matka.
- Widzi więc pani - ciągnął, zwracając się z uśmiechem do guwernantki - na co jest narażona moja
córka nawet obecnie, gdy pani jeszcze nie raczy zajmowad się kasą... Szuka sobie stosunków między
pastuszkami i prosiętami...
Panna Walentyna słuchając tego była szaroniebieska.
- Ha! któż wie - odparła z wymuszonym chłodem - czy stosunki te nie przydadzą się jej kiedy...
- Z prosiętami?
- Z dziedmi ludu. Dotychczas była moda, że panowie przyjaznili się tylko z %7łydami, a do czego to ich
doprowadziło, widzimy niekiedy. Może więc następne pokolenie z konieczności zbliży się do
chłopów... Panu usta drgały, ale pokrył to śmiechem.
- Panna Walentyna jest zapaloną demokratką - odezwała się szybko przerażona pani. - Obok tego
jednak Anielka tyle przy niej korzysta...
- Nie wszyscy zdają się to rozumied! - wtrąciła półgłosem guwernantka, patrząc prosto w oczy panu,
wbrew zwykłej skromności.
Triumfowała pewna, że teraz przynajmniej jest zabezpieczona od nagabao strasznego zdobywcy
serc.
Istotnie, sposób ubezpieczenia był bardzo radykalny. Ale pan pomyślał w tej chwili, że guwernantce
zalega kwartalna pensja, i nie odpowiedział jej nic.
26
Zwrócił się tylko do córki i rzekł:
- Anielko!...
Dziewczynka wstała z krzesła i zbliżyła się ze drżeniem do ojca, sądząc, że to już nadchodzi okropna
chwila. Stół, samowar, cały pokój krążyły jej przed oczyma.
- SÅ‚ucham tatkÄ™...
- Przybliżże się...
O mało nie upadła.
- Proszę cię, żebyś mi już po dziedziocu nie biegała... - rzekł powoli ojciec i ująwszy ją za szyję
pocałował w czoło.
- A teraz pij herbatÄ™...
Anielce zdawało się, że jest na innym świecie. O, Boże! Boże! jaki ten tatko dobry!... i jaki ten [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl