[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kontynuowana latami
koncentracja, częściej występująca w prostszych społeczeństwach i ogólnie w
kręgach
rzemieślniczych niż w złożonych społeczeństwach przemysłowych, pełni dla budowy
osobowości, dla doskonalenia i dopełniania stopniowo rozwijającego się talentu.
Także
dlatego warto śledzić proces rozwojowy osób, które wcześnie poddano tak
jednostronnemu
wychowaniu w zakresie artystycznego rzemiosła i które w wieku dorosłym okazywały
się tak
nadzwyczajnie utalentowane i wynalazcze.
W wypadku Mozarta badacz ma ponadto do dyspozycji bardzo bogatą, choć na pewno
nie całkiem kompletną dokumentację zródłową. Daje ona żywe odczucie
nierozdzielności
związku między wczesnodziecięcą specjalizacją artystyczną Mozarta a jego
szerszym
ludzkim rozwojem.
Najpierw nieświadomie, potem z coraz większą świadomością ojciec kierował popędy
dziecka, a wraz z tym sporą część jego fantazji na ten jeden tor, na muzykę.
Intensywne
szkolenie, któremu poddał syna, obejmowało też inne dziedziny. Wszelako muzyka,
kształcenie na wirtuoza to centralny punkt tego szkolenia; pełna trudu aktywność
zawodowa
muzyka, którą Mozart musiał brać na siebie w dzieciństwie i pózniej, posuwała
jego rozwój w
tym samym kierunku. Muzyczną specjalizację motywował niewątpliwie fakt, że przy
Page 60
Mozart - portret geniusza - Norbert Elias.txt
wszystkich przykrościach ciężkiej pracy dawała młodemu Mozartowi wiele
przyjemności, a
więc miała dlań sens.
Jako dziecko Mozart nie mógł być niewrażliwy na aplauz, życzliwość, przyjazń i
pozytywny stosunek osób, które poznawał w podróżach koncertowych. Cesarzowa
Maria
Teresa, jak już wspomniano, przysłała Wolfgangowi i jego siostrze wytworne,
lśniące stroje
dworskie, które wcześniej należały do młodzieży z jej rodziny. Siedmiolatek
pożywiał się u
stołu wraz z królem i królową Francji. Król Anglii, który po koncercie nawiązał
z nim
życzliwą rozmowę, spotkał przypadkiem następnego dnia rodzinę Mozartów
przechadzającą
się po Londynie; mijając ich w karocy, wychylił się i na oczach wszystkich
skinął chłopcu
dłonią. Papież nadał mu order, który oznaczał godność rycerską, uczynił więc
dziecku honor,
który wielkiego Glucka spotkał dopiero jako dorosłego (zresztą Mozart nigdy w
zasadzie nie
wykorzystywał tego tytułu). Było tłoczno wokół niego. Pisano o nim pochwalne
wiersze. Oto
jeden z nich:
Do małego sześcioletniego pianisty z Salzburga*
Wiedeń, 25 grudnia 1762 [...]
Zdumiewające dziecko, którego biegłość świat podziwia
I najmniejszym Ciebie, choć największym muzykiem nazywa,
Nie sprawia Ci sztuka dzwięków żadnych już trudności:
Mistrzem największym będziesz w najbliższej przyszłości;
%7łyczą Ci tylko, by ciało sprostało sile ducha, ??
I nie wzięła go wcześnie, jak dziecko Liibecka, kostucha
Nie był to jedyny głos współczesnych wyrażający obawę, że cudowne dziecko
wiedzie niebezpieczne życie. Zdarzało się w przypadku innych cudownych dzieci,
że
rozbłyskiwały nagle i jasno niczym fajerwerk i równie prędko gasły. Również w
odniesieniu
do Mozarta rodzi się pytanie, czy nie był jakimś produktem szklarniowym.
Podejrzenie, że
wyhodowano takie dziecko nazbyt pospiesznie i że jego talent nie przetrwa długo,
nasuwało
się samo i nie było bezzasadne.
Przez pierwsze dwadzieścia lat życia Mozart podlegał inspirującemu, ale na
wskroś
rygorystycznemu reżimowi ojca.
Mniej może dziwi to, że takie wysoce specjalistyczne lata nauki pozwoliły mu na
niezwykłe osiągnięcia w swojej dziedzinie, aniżeli to, że w efekcie nie poniósł
większych
szkód w swoim ogólnym rozwoju jako człowiek.
Fakt, że za ciężką pracę, którą musiał od dzieciństwa wykonywać, tak bardzo go
chwalono, podziwiano i obdarowywano, prawdopodobnie wzmacniał jego odporność.
Głęboką niepewność co do tego, czy jest kochany, która nie opuszczała go przez
całe życie,
mogło łagodzić doświadczenie, że z racji swojego kunsztu spływa na niego wiele
miłości w
symbolicznej formie. Rosnąca świadomość własnej wartości jako artysty dawała mu
z
Page 61
Mozart - portret geniusza - Norbert Elias.txt
biegiem lat coraz więcej pewności siebie i utwierdzała jego dumę. Można
przypuszczać, że
zapłata wyrażona tym poczuciem pozwalała mu łatwiej znieść ograniczenia i ciężar
społecznej egzystencji cudownego dziecka i muzyka objazdowego. Mogła go
motywować do
pracy nad tym, by zostać mistrzem w swoim rzemiośle.
Zrozumiałe, że przy tego rodzaju wychowaniu i trybie życia Mozart już w
dzieciństwie został w swojej dziedzinie specjalistą o najwyższych kompetencjach.
Wcześnie
zaczęte szkolenie przez ojca, który sam miał despotyczne sumienie artystyczne i
dość surowo
korygował wszelkie muzyczne błędy swoich dzieci, prowadziło, jak to się często
zdarza, do
wykształcenia u syna sumienia nie mniej perfekcjonistycznego, ale o odmiennym
charakterze.
Ojciec był pedagogiem perfekcjonistą, wymagał maksimum od swoich uczniów i od
siebie
jako nauczyciela. Syn był perfekcjonistą jako muzyk, sumienie artystyczne
pozwalało mu,
poprzez stopienie się i pogodzenie z oczyszczonym z wszelkich zakazanych treści
strumieniem fantazji, najpierw jako wirtuozowi, potem jako kompozytorowi, na
urzeczywistnianie dokonań, które czyniły zadość jego własnemu wyobrażeniu o
doskonałości.
Wszelako nieplanowany proces rozwoju w łonie rodziny, proces, na którym opierał
się
ten sublimacyjny aspekt muzycznej socjalizacji Mozarta, kosztował go niemało.
Prowadził do
powstania określonych właściwości jego osoby, które często uważa się za
specyficzne. Tym
właśnie musimy się zająć, aby zrozumieć, że nikogo nie można zaszufladkować
osobno jako
artysty, a osobno jako człowieka.
Młodość Mozarta - między dwoma światami społecznymi
Ojciec Mozarta był, jak powiedzieliśmy, pełen sprzeczności. Całkiem szczerze
uważał
się za człowieka oświeconego i był zarazem przeciwnikiem oświecenia. Nękało go
poczucie
winy, depresje, miał autorytarne sumienie, był intelektualnie utalentowany,
nawet jeśli nie
jako kapelmistrz. Z najżywszym zainteresowaniem wszelkimi wydarzeniami
politycznymi
wokół siebie, atrakcjami wartymi obejrzenia podczas podróży, z horyzontem
kulturalnym,
który znacznie przekraczał horyzonty większości bardziej zaściankowych kolegów z
salzburskiej orkiestry dworskiej, łączył cichą pogardę dla wysoko postawionych
panów z
małego dworu biskupiego, na którym niewystarczającymi środkami naśladuje się
pompę
wielkiego dworu, a więc utrzymuje się też orkiestrę, bez której dworskie życie
było nie do
pomyślenia.
Jeśli chcemy uprzytomnić sobie położenie zdolnego nieszlachcica w opanowanym
przez dworskich arystokratów społeczeństwie, trudno o coś lepszego niż lektura
listów
Leopolda Mozarta. Dają one dobre wyobrażenie o definitywnie podrzędnej pozycji
mieszczańskiej służby w tym świecie. Właśnie dlatego że ojciec Mozarta musiał
Page 62
Mozart - portret geniusza - Norbert Elias.txt
żyć na
małym, a więc finansowo raczej kiepsko wyposażonym dworze, z całą ostrością
ujawnił się u
niego przymus, który dotykał takich jak on ludzi. Z pewnością nie mógł w pełni
ukryć, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]