[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ludzkiego wyglądu?
W każdym razie Andrew chciał teraz nosić ubrania. Był to pewien symbol jego no-
wego statusu: robota uznanego przez prawo za wolnego.
Oczywiście nie wszyscy uznawali go za wolnego, ignorując w ten sposób wszelkie
prawne ustalenia. Termin  wolny robot dla wielu ludzi nie miał żadnego znaczenia.
Równie dobrze można było powiedzieć  sucha woda lub  jasna ciemność . Andrew był
absolutnie niezdolny do oburzania się na takie stwierdzenia. Lecz jeśli zdarzyło mu się
stanąć oko w oko z czyjąś dezaprobatą w stosunku do jego nowego statusu, odczuwał
pewną trudność w procesie myślenia: nieznaczny wewnętrzny opór.
Gdy publicznie nosił ubranie, wiedział, że musi liczyć się z wrogością wielu osób.
Dlatego też starał się być bardzo ostrożny.
Dotyczyło to nie tylko wrogo nastawionych nieznajomych. Nawet osoba, która ko-
chała go najbardziej na świecie  Mała Miss  była przerażona i jak podejrzewał An-
drew, więcej niż zakłopotana tą nową sytuacją. Andrew spostrzegł to od razu. Mała
Miss, podobnie jak jej syn, próbowała ukryć zdziwienie i konsternację na widok An-
drew w ubraniu. I tak samo jak George owi, to jej się nie udało.
Cóż, Mała Miss była już stara i jak wielu starych ludzi, miała swoje dziwactwa. A mo-
że po prostu wolała, by wyglądał tak, jak za czasów jej dzieciństwa. Może gdzieś w głę-
bi uważała, że wszystkie roboty, nawet Andrew, powinny wyglądać jak maszyny, który-
mi w istocie były...?
Andrew podejrzewał, że jeśli kiedykolwiek zapytałby o to, Mała Miss zaprzeczyłaby
z oburzeniem. Nie miał jednak zamiaru o nic pytać. Po prostu unikał wkładania ubrań,
82
a przynajmniej zbyt wielu rzeczy na raz, gdy Mała Miss składała mu wizytę.
Nie było tych wizyt zbyt wiele w owym czasie, gdyż Mała Miss przekroczyła już sie-
demdziesiątkę. Skurczyła się bardzo i stała się tak wrażliwa na chłód, że nawet łagodny
klimat północnej Kalifornii był dla niej zbyt zimny przez większą część roku. Mąż Małej
Miss zmarł kilka lat wcześniej, spędzała więc teraz dużo czasu na podróżach do tropi-
kalnych regionów świata. Odwiedzała takie miejsca, jak Hawaje, Australia, Egipt i ciepłe
rejony Ameryki Południowej. Do Kalifornii wracała jedynie raz lub dwa razy do roku,
by odwiedzić George a, jego rodzinę, no i oczywiście Andrew.
Po jednej z jej wizyt George zszedł do pracowni Andrew, by z nim porozmawiać.
 W końcu mnie dostała  oznajmił ponuro.  W przyszłym roku mam zamiar
ubiegać się o miejsce w Legislaturze. Nie da mi spokoju, dopóki tego nie zrobię. Pew-
nie wiesz, że Pierwsze, Drugie i Trzecie Prawo w naszej rodzinie polega na tym, że nikt
nie odmawia niczego Amandzie Charney. Więc oto zostanę kandydatem. Według niej to
moje genetyczne przeznaczenie. Jaki dziadek, taki wnuk.
 Jaki dziadek...
Andrew zamilkł niepewnie.
 Co jest, Andrew?
 Chodzi o tę frazę. Moje obwody zawiadujące gramatyką...  Andrew pokręcił
głową.  Jaki dziadek, taki wnuk. W tym wyrażeniu nie ma czasownika, a jednak rozu-
miem jego kontekst gramatyczny. Chociaż...
 Andrew, czasem potrafisz być zupełnie przyziemnym kawałkiem blachy  roze-
śmiał się George.
 Blachy?
 Nie bierz tego poważnie. To wyrażenie oznacza, że ja, George, wnuk Geralda Mar-
tina, powinienem zrobić dokładnie to samo, co mój dziadek, czyli Sir. To oznacza, że
mam się ubiegać o miejsce w Legislaturze Regionalnej i zrobić tam wspaniałą karierę.
Zwykle mówi się  jaki ojciec, taki syn , ale mój ojciec nie zajmował się polityką, więc
matka zmieniła trochę ten wyświechtany frazes i już. Nadążasz za mną, Andrew, czy
mówię na próżno?
 Teraz rozumiem.
 To dobrze. Jednego tylko moja matka nie bierze pod uwagę. Nie mam takiego
temperamentu, jak mój dziadek, a może nawet nie jestem tak inteligentny. On był na-
prawdę mądrym człowiekiem i nie ma powodu, żebym próbował mu dorównać. Oba-
wiam się, że nie będzie już drugiego takiego jak on.
 Tak  przyznał Andrew.  To smutne, że nie ma go między nami. Byłoby miło,
gdyby Sir nadal...
Andrew przerwał na chwilę, bo nie chciał powiedzieć:  nadal funkcjonował . Zdawał
sobie sprawę, że to nie jest odpowiednie określenie, ale było to pierwsze wyrażenie, któ-
83
re przyszło mu do głowy.
 Nadal żył?  dokończył za niego George.  Tak, dobrze byłoby mieć go teraz
przy sobie. Muszę przyznać, że tęsknię za tym starym potworem tak samo jak ty.
 Potworem?
 To tylko takie powiedzenie.
 Ach, tak. Powiedzenie...
Gdy George odszedł, Andrew odtworzył w pamięci całą rozmowę, zastanawiając
się nad jej zawiłościami i zwrotami. Próbował zrozumieć, dlaczego aż tak wytrąciła go
z równowagi. W końcu doszedł do wniosku, że sprawiły to te wszystkie kolokwialne
zwroty i idiomy, których używał George.
Nawet teraz, po tylu latach, Andrew miał czasem problemy, by nadążyć za ludzmi,
gdy ci kroczyli w trakcie rozmowy krętymi lingwistycznymi ścieżkami. Od początku
swojego istnienia był wyposażony w dość zasobny słownik i zasady gramatyczne. Miał
również zdolność łączenia słów w sensowne znaczeniowo kombinacje. Szczęśliwy traf
zaś sprawił, że jego inteligencja była bardziej wszechstronna i giętka niż u standardowe-
go robota, w związku z czym mógł swobodnie rozwijać swój talent konwersacyjny. Jed-
nak i jego zdolności w tej sferze miały swoje granice.
Andrew zdawał sobie sprawę, że ten problem będzie się powiększał wraz z upływem
czasu.
Język ludzki stale ewoluował. Nie było w nim nic trwałego lub systematycznego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl