[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jeśli ten pan jest bratem ściganego, to jak pan pasuje do tej układanki?
Jest pan jego siostrą? Nawet nie skrzywiła ust w uśmiechu.
Collin spojrzał na doktora Danielsa i skomentował ironię Lucy:
Ona ma niewyparzony język.
Lekarz sądowy roześmiał się głośno, a jego wielki brzuch trząsł się pod
laboratoryjnym fartuchem jakby miał wybuchnąć jak wulkan.
Myśli pan, że tego nie wiem? W jego oczach widać było sympatię do
praktykantki. Na szczęście jest debeściarą w tym, co robi. Jego twarz nagle
38
RS
spoważniała i odezwał się konfidencjonalnie: Ale proszę jej tego nie
powtarzać.
O czym tam rozmawiacie? zapytała Lucy z twarzą niewinnego anioła.
Widzi pan? Daniels spojrzał na Collina. Nie mówiłem panu?
Debeściara.
Collin określiłby ją dokładnie tym samym słowem.
39
RS
ROZDZIAA CZWARTY
Proszę otworzyć szeroko usta, to nie będzie bolało zwróciła się Lucy
do mężczyzny, który przedstawił się jej jako Emmett Jamison. Mówiła cicho,
jakby chciała uspokoić skołatane nerwy niechętnego pacjenta.
Lucy wsunęła do jego ust wacik na patyczku i przesunęła po wewnętrznej
stronie policzka. Potem schowała go do plastikowego pojemniczka, który
zamknęła koreczkiem.
Nieświadomie spojrzała na drugiego mężczyznę, przyglądającego się
procedurze pobierania próbki DNA.
Z tego spojrzenia Collin odczytał, że ona domaga się jakiegoś
żartobliwego komentarza z jego strony.
Przepraszam za tego gościa, on zostawił dobre maniery w innej
marynarce.
Lucy uśmiechnęła się.
Ale przynajmniej pan zabrał swoje ze sobą odpowiedziała.
Zawsze mam je przy sobie.
Collin zauważył, że ich wesoły dialog wywołał zmarszczenie brwi u
Emmetta. Jego kuzyn zawsze uważał, że do celu należy dążyć najkrótszą
drogą, a tej nie zawsze towarzyszyła uprzejmość. Najwyrazniej pobyt w jego
samotni w Nowym Meksyku sprawił, że zapomniał o uprzejmym języku,
którym wcześniej umiał się posługiwać. Jego styl zwracania się do obcych stał
się zbyt szorstki. Collin obawiał się, że ta szorstkość i obcesowość języka nie
zaprowadzi ich zbyt daleko w śledztwie, którego przecież nie mieli prawa
nawet półoficjalnie prowadzić.
Jak długo będzie trwało porównywanie DNA? dopytywał się Collin.
Jeśli laboratorium się pospieszy, to niecały tydzień odparła Lucy.
40
RS
Tak długo? zapytał z nieukrywanym zdziwieniem.
Nie bardzo mi się to podoba. Przecież mamy już dwudziesty pierwszy
wiek. Emmett też skrzywił się ze zdziwieniem.
Lucy włożyła pojemniczek z próbką do czystej koperty, którą
odpowiednio oznakowała.
Pewne rzeczy się nie zmieniają. Bez względu na postęp technologiczny,
na dziecko też czeka się dziewięć miesięcy.
W momencie, gdy wypowiedziała te słowa, zacisnęła usta. Nie miała
pojęcia skąd wzięła się ta żartobliwa odpowiedz. Przecież posiadanie dzieci
było na ostatnim miejscu listy jej życiowych pragnień. Szczególnie, że nie
zamierzała wychodzić za mąż przez długi czas ani nie planowała intymnych
zbliżeń z mężczyzną, dopóki nie zobaczy ślubnej obrączki na swoim palcu.
Kalkulowała sobie, że dziecko nie pojawi się w jej życiu jeszcze przez
jakieś dziewięć, może dziesięć lat, jeśli w ogóle. Choć prawdopodobnie
znalezienie męża nie powinno trwać aż tak długo.
Obecnie nie spotykała się z żadnym chłopakiem, co w sumie nawet jej
odpowiadało, bo przy tak wielu obowiązkach naukowych wprowadzałoby to
dodatkowe emocjonalne napięcia w jej życiu. Przez emocjonalne napięcia
rozumiała konflikty, które powstają, gdy mężczyzna uważa, że znajomość
należy przenieść na wyższy poziom zaangażowania. A ona nie miała zamiaru
tam się wspinać, dopóki nie stanie na ślubnym kobiercu z wybrankiem swego
serca.
Lucy zaczęła się zastanawiać, co powiedziałby ten wojskowy, gdyby
wiedział, że znalazł się w bliskim sąsiedztwie najrzadszego ze stworzeń, czyli
dwudziestosześcioletniej dziewicy. Może potraktowałby to jako wyzwanie?
Byłoby to jednak wyzwanie, na którym musiałby polec. Lucy była
bardzo, ale to bardzo zdeterminowana, by zachować swój obecny stan, dopóki
41
RS
nie spotka właściwego mężczyzny, który w stosownym momencie zadeklaruje
swoje Tak".
Dyscyplina naukowa, w którą się teraz zagłębiała, zajmowała się
zagadnieniem śmierci, a nie urodzinami, dlatego nie miała pojęcia skąd wzięła
się ta analogia do ciąży i narodzin. I dlaczego pojawiła się taka myśl?
Poza tym, zaczęła się zastanawiać, z jakiego niby powodu ta wypowiedz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]