[ Pobierz całość w formacie PDF ]

twarzy znów malowało się opanowanie.  Nie. Lepiej opowiem ci, co wydarzyło
się tutaj dzisiaj. Rano pojawiła się Lisa. Nie wiem, o czym rozmawiały,
poniewa\ zamknęły się w pracowni Anny. Ta pannica nie zabawiła długo, lecz
po jej wyjściu Anna przerwała pracę. Przyszła na górę, zdenerwowana i
gniewna, ale nie powiedziała, co się stało. Pózniej postanowiła odwiedzić
sąsiadkę, panią Richmond, poniewa\ nie pokazała się ona do tej pory i Anna
obawiała się, \e starsza pani mogła poczuć się obra\ona. Czy mo\esz wyobrazić
sobie, by to dziecko było zdolne kogokolwiek obrazić? Có\, poprosiła mnie
nawet, bym wybrała się razem z nią. Stwierdziła, \e jej sąsiadka na pewno
bardzo mi się spodoba. Pani Richmond widziała ju\ kilka razy Annę wchodzącą
lub wychodzącą z domu, więc nie zdziwił jej wygląd Anny. Bardzo ucieszyły ją
te odwiedziny i to, \e udało się jej pokonać depresję wywołaną wypadkiem i
długim pobytem w szpitalu. Według słów pani Richmond wszyscy sąsiedzi
bardzo martwili się o Annę i ju\ dawno przyszliby ją powitać, gdyby tylko im
pozwoliła.
 Co...
Jane uniosła w górę rękę, nakazując mu milczenie.
 To nie wszystko. Pani Richmond rzeczywiście była obra\ona czy mo\e
rozczarowana tym, \e Anna nie poprosiła jej o zajęcie się kwiatami w ciągu
ostatnich miesięcy. Oczywiście, zdawała sobie sprawę, \e nie umiałaby zadbać o
nie tak dobrze jak Anna, oczekiwała jednak jakiegoś słowa lub gestu. Kiedy
wróciłyśmy, Anna przyniosła tę wazę z sypialni, mówiąc, \e pani Richmond
zawsze podobało się to naczynie. Potem popatrzyła na mnie w ten rozdzierający
serce sposób i spytała  Dlaczego? Oczywiście, nie mogłam jej odpowiedzieć, a
ona znów spojrzała na mnie i dodała;  Czy wszystko to było tylko kłamstwem?
Zanim mogłam zorientować się, o co jej chodzi, Anna zeszła na dół i zamknęła
się w pracowni.
Na twarzy Anny nie zauwa\ył śladów łez; płacz był luksusem, na który
rzadko sobie pozwalała. W jej oczach jednak wyczytał ból i \al. Zamknął za
sobą drzwi i oparł się o nie.
Przed nią stała woskowa figura, lecz widział wyraznie, \e Anna nie
pracowała dzisiaj nad swoją rzezbą. Bezładnie rozrzucone księgi rachunkowe
zalegały stół. Plastikowa tuba, w której przechowywała u\ywaną do pracy glinę,
stała oparta o nie oczyszczone koło garncarskie.
Oczy, którymi spojrzała na niego, wyra\ały \al i cierpienie.
 Lisa powiedziała...  Jej głos brzmiał cicho i łagodnie. Jakby zdając
sobie z tego nagle sprawę, Anna zawahała się, potrząsnęła głową i zaczęła raz
jeszcze:  Lisa twierdzi, \e spędzasz ze mną tak wiele czasu dlatego tylko,
\ebym nie pozwała cię do sądu, przejmując następnie cały twój majątek.
Zaledwie kilka godzin temu Evan przekonywał samego siebie, \e Anna
nie uwierzyłaby w takie oszczerstwo, i\ nie mogłaby posądzić go o taką
niegodziwość. Powoli rozprostował zaciśnięte w pięści palce, pokonał
sztywność ramion, narzucił głosowi łagodne brzmienie.
 Moja matka jest podobnego zdania. A ty?
 Czy uwa\asz, \e mogę za\ądać od Riverland więcej, ni\ straciłam w
wyniku wypadku?
Evan potrząsnął głową. Wiele innych kobiet mogłoby tak właśnie
postąpić, lecz nie ta, dumna i delikatna, która spoglądała teraz na niego sponad
woskowej figury.
 Nie, nie sądzę, byś była zdolna do takiej chciwości. Spuściła rzęsy, by
nie mógł widzieć wyrazu jej oczu.
 Dziękuję, ja te\ nie uwa\am, byś potrafił oszukiwać kogokolwiek
jedynie z troski o pieniądze.  Jej słowa nie brzmiały zbyt przekonująco, musiał
jednak im uwierzyć.
 Och, potrafiłbym, Anno.  Jej oczy rozszerzyły się, lekko rozchylone
usta wyra\ały zdumienie.  Ale nie ciebie. Nigdy ciebie.
 I... tego właśnie nie rozumiem.  Podświadomie znów podniosła rękę do
twarzy, zakrywając niewidzialną bliznę.
Miał ochotę oderwać jej dłoń od policzka, usunąć rany, które w psychice
Anny pozostawiło szpecące ją kiedyś znamię. Pragnął wziąć ją w ramiona,
chciał czuć jej ciepło, troskę i piękno. Chciał, by wokół niego owinęła swoje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl