[ Pobierz całość w formacie PDF ]
całej sprawie z prezerwatywami i pianką plemnikobójczą.
Pewnie to nie na nią się złościłam, tylko na siebie samą.
Bo wciąż nie oddzwoniłam do Davida. Ja po prostu...
...po prostu nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć.
- Czyżby? - Lucy przewróciła się na plecy i wpatrzyła
w sufit. - To dlaczego unikasz rozmów z nim?
- A kto ci powiedział, że unikam rozmów z Davidem?
- Cała szkoła o tym mówi - odparła Lucy znudzonym
tonem. - Czy nie dlatego tak się wściekłaś i rozlałaś farbę?
Bo Kris jakoś to skomentowała?
- Nie - skłamałam.
Lucy zaśmiała się cicho.
- Okay. Nieważne - mruknęła.
Ale nie wyszła. Nadal leżała na łóżku, bawiąc się grzyw
ką nad oczami Maneta. Wiedziałam, że spróbuje zapleść ją
112
w warkoczyki albo, co gorsza, pospina malutkimi spinkami
w kształcie motylków. Nie cierpię, kiedy to robi. Owczarkom
nie bez powodu sierść opada na pyski. Ich oczy są bardzo
wrażliwe na światło.
Popatrzyłam na Lucy, która przeczesywała palcami
grzywkę Maneta, strosząc ją na irokeza, i pomyślałam, że
ona naprawdę ma pewne doświadczenie z chłopcami. Istnia
ła więc szansa - niewielka, ale jednak - że będzie wiedziała,
jak mi pomóc. Przecież kiedyś sama znalazła się w podobnej
sytuacji.
Zamknęłam książkę do niemieckiego i powiedziałam:
- Już sama nie wiem. To znaczy chcę z nim to zrobić,
i tak dalej, ale co, jeśli...
Lucy dała spokój grzywce Maneta i przyłożyła głowę do
jego boku.
- Co, jeśli... co? - spytała
- Co, jeśli... to mi się nie spodoba?
- A ćwiczyłaś? - zapytała Lucy.
Wytrzeszczyłam na nią oczy.
- Co miałabym ćwiczyć?
- Kochanie się - odparła. - To bardzo łatwe. Wchodzisz
do wanny, puszczasz wodę i przesuwasz się pod kran, aż two
ja sama wiesz co znajdzie się pod bieżącą wodą. A potem
wyobraz sobie, że ta woda to facet, i pozwól jej...
- O mój Boże!
Lucy była szczerze zdumiona moją reakcją.
- Naprawdę nigdy nie próbowałaś? %7łałuj, bo to napraw
dę działa.
- Lucy! - wrzasnęłam. A przynajmniej rozdarłam się dość
głośno, żeby Manet podniósł łeb i rozejrzał się sennie woko
Å‚o.
8 - Pierwszy krok 113
- Co? - zapytała. - Nie ma w tym nic złego.
- To dlatego zawsze tak długo siedzisz w wannie? - wy
chrypiałam.
- Jasne - przyznała. - A co innego miałabym tam robić?
- Myślałam, że się... no, nie wiem. Myjesz. I czytasz te
swoje romanse.
- Owszem, to też - powiedziała Lucy. - To naprawdę
pomaga. Niektóre mają całkiem ciekawe opisy. Podobno po
maga też wyobrażanie sobie Orlanda Blooma. Kiedy pozwa
lasz działać strumieniowi wody. U mnie Orlando się nie
sprawdza, ale słyszałam, że działa na wiele dziewczyn.
Nie mogłam przestać gapić się na nią.
- Czy to o tym tak ciÄ…gle gadacie przy swoim stoliku
w stołówce? O kim myślicie, kiedy... kiedy jesteście pod kur
kiem?
- Nie w stołówce, głuptasie. - Lucy roześmiała się. -
Tam są przecież faceci. A faceci nie lubią słyszeć, że myśli się
o czymkolwiek poza nimi. Wierz mi. Ale kiedy facetów nie
ma w pobliżu, to owszem, gadamy o takich rzeczach. Zdaje
się, że Tiffany Shore pierwsza na to wpadła. Przeczytała
o tym w Cosmo. Ale ona używa ręcznej końcówki prysznica.
- O mój Boże! - zawyłam.
Lucy była bardzo zdziwiona moim wybuchem.
- No cóż - powiedziała - dziewczyny różnią się od face
tów. Nie rodzimy się wiedząc, jak to robić. A na faceta raczej
nie można liczyć. Większości z nich jest kompletnie obojęt
ne, czy ty będziesz z tego miała jakąkolwiek przyjemność.
Na tym świecie dziewczyna musi sama o siebie zadbać. Dla
tego ćwiczenia są takie ważne. No i wyrobienie sobie odpo
wiedniego nastawienia. Sama najczęściej myślę o tym facecie
z Hrabiego Monte Christo...
114
- O Jimie Caviezielu? - przerwałam jej, jeszcze bardziej
przerażona.
- Tak. Jest taki seksowny.
W głowie mi się nie mieściło, że w ogóle prowadzę tę
rozmowÄ™.
Musiało się to jakoś odbić na mojej twarzy, bo Lucy dodała:
- Słuchaj, Sam. Nie możesz oczekiwać, że facet będzie
wiedział, co zrobić, żebyś miała orgazm. Musisz sama o to
zadbać. A przynajmniej dopóki go nie nauczysz.
To było dla mnie coś zupełnie nowego.
- Nauczyłaś Jacka? - spytałam. Nie mogłam uwierzyć,
że Jack pozwolił, żeby ktokolwiek kiedykolwiek czegoś go
uczył. Nawet Lucy. Bo jemu się wydaje, że wszystko wie.
- Jacka? - Lucy miała dziwny wyraz twarzy. Jakby nagle
zebrało jej się na płacz.
Naprawdę. Tak ni stąd, ni zowąd. Na sam dzwięk jego
imienia.
A potem zobaczyłam, że chowa głowę w gęstym futrze
Maneta.
- Lucy? - Położyłam jej rękę na ramieniu. - Nic ci nie
jest? Czy... zrobiło ci się niedobrze, czy coś?
- Tak, zrobiło mi niedobrze - powiedziała prosto w kość
biodrową Maneta. - Na dzwięk tego imienia.
Gapiłam się na nią, mrugając oczami. Imienia? Jakiego
imienia? Imienia Jacka?
- Czy coś się stało między tobą a Jackiem? - spytałam
zmartwiona.
Jeszcze zanim skończyłam mówić te słowa, zdałam sobie
sprawę, jak głupio brzmią. Przecież to oczywiste, że coś się
zdarzyło między nią a Jackiem. Może znalazł sobie jakąś inną
dziewczynę, ze studiów?
115
Nie, na pewno nie. Jack świata nie widział poza Lucy.
Nigdy by jej nie oszukał! No więc co się działo?
Aż sapnęłam, kiedy sobie przypomniałam, co tata po
wiedział w salonie tamtego wieczoru. Może mama pozwoliła
mu zabronić Lucy spotykać się z Jackiem? I teraz oni chcą
razem uciec na tylnym siedzeniu jego motocykla. Jak Daryl
Hannah i Aidan Quinn w filmie Buntownik z Eberton, który
widziałam na Romance Channel. O mój Boże, Lucy jest na
wet cheerleaderką jak ta dziewczyna, którą grała Daryl!
A Jack ma skórzaną kurtkę jak ten chłopak, którego grał
Aidan!
Ale gdzie będą mieszkać, jeśli uciekną? Nie mają pienię
dzy, a Lucy nie ma już nawet pracy w Bare Essentials! Będą
musieli zamieszkać...
W przyczepie kempingowej.
Jak Daryl i Sharona.
- Lucy - powiedziałam, mocniej ściskając jej ramię. -
Nie możesz uciec z Jackiem. Nie możesz mieszkać w przy
czepie kempingowej. Parkingi dla przyczep sÄ… ciÄ…gle atako
wane przez tornada.
Lucy podniosła głowę znad futra Maneta i popatrzyła na
mnie zapłakanymi oczami.
- Uciec z Jackiem? Wcale nie mam zamiaru uciekać z Ja
ckiem. Ja z nim już nawet nie chodzę. W zeszłym tygodniu
napisałam mu na IM, że z nami koniec.
Szczęka mi opadła.
-Co?!
- Słyszałaś. - Lucy wreszcie usiadła. Wyglądała ślicznie
mimo kłaków psiej sierści, które jej się przyczepiły do mo
krych od łez policzków.
Nie ma sprawiedliwości na tym świecie.
116
- Zerwałaś z Jackiem? - Czułam się, jakby mózg mi się
rozpuścił. - Przez czaty?
- Tak - potwierdziła, obierając sobie twarz z psich ku
dłów. - A co?
- Czy to nie jest... - Jak ona mogła nie rozumieć? -
.. .bezwzględne?
- Nic mnie to nie obchodzi - odparła. - Miałam już szcze
rze dość tego jego żałosnego jęczenia. On mnie przyduszał.
Przecież jest na studiach, więc powinien mieć jakieś własne
życie, a nie wiecznie czekać, żeby tu przyjechać i zawracać
mi głowę.
- Hm - rzekłam. - Jack cię naprawdę kocha. Nic nie
może poradzić na to, że za tobą tęskni.
- Ale mógłby przestać być takim kontrolującym świrem,
prawda? Boże, jak dobrze mieć go z głowy. Wierzyć mi się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]