[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ]
przezroczystych pudĹach. ZasĹony byĹy rozsuniÄte i pomimo mgĹy do sali
wpadaĹo dziwne perĹowe ĹwiatĹo. W kÄ
tach sali panowaĹa wyjÄ
tkowa
ciemnoĹÄ. Billi skupiĹa siÄ na niej, walczÄ
c z przeszywajÄ
cymi jej ciaĹo
dreszczami. WpatrywaĹa siÄ w mrok otaczajÄ
cy ostatni inkubator, w ktĂłrym
leĹźaĹo maleĹkie, delikatne dziecko.
WydawaĹo siÄ, jakby ciemnoĹÄ drĹźaĹa. Powoli zaczÄĹa siÄ rozrzedzaÄ -
wyglÄ
daĹa jak wylewajÄ
cy siÄ olej, Ĺliska i gÄsta - ukazujÄ
c postaci dwĂłch
kobiet, bardzo do siebie podobnych. Jak siostry blizniaczki. Ich ciaĹa koloru
koĹci sĹoniowej i krÄcone czarne wĹosy byĹy nieludzko idealne. WraĹźenie
zakĹĂłcaĹy tylko zbyt szeroko otwarte usta, niemal dzielÄ
ce twarze na dwie
czÄĹci, ukazujÄ
ce groteskowe kĹy. Ghule.
- Templariusz - powiedziaĹa jedna z nich. PrzesunÄĹa paznokciem wzdĹuĹź
inkubatora. Dziecko leĹźÄ
ce wewnÄ
trz zakwiliĹo. - Cichutko, maleĹstwo.
WkrĂłtce ciÄ utulimy. - Druga zachichotaĹa.
- Wynocha! - krzyknÄĹa Billi.
Gdzie, do diabĹa, byli Kay i Percy? Billi zaczÄĹa siÄ cofaÄ, obserwujÄ
c
kobiety. PoruszaĹy siÄ powolutku i bardzo precyzyjnie, jakby siÄ unosiĹy, z
trudem kontrolujÄ
c drzemiÄ
cÄ
w nich wielkÄ
energiÄ.
- Dlaczego, templariuszko? Dlaczego nie chcesz, abyĹmy pocaĹowaĹy te
niewiniÄ
tka? - Kobieta zatrzepotaĹa rÄkÄ
ponad gĹowÄ
. - Dlaczego nie chcesz,
abyĹmy zaniosĹy je do wiecznej szczÄĹliwoĹci?
Musi coĹ wykombinowaÄ. CofnÄĹa siÄ do drzwi. Nie zaatakujÄ
jednoczeĹnie, tylko jedna po drugiej. PrzypomniaĹa sobie sĹowa Percy'ego:
bez popisĂłw . ZrozumiaĹa, po co trzyma w dĹoniach morderczÄ
stal.
- Nie macie siÄ czego obawiaÄ, jestem sama - powiedziaĹa, podpuszczajÄ
c
je.
ZadziaĹaĹo. DzieliĹo je od niej cztery metry, a siostry pokonaĹy je tak
prÄdko, jakby leciaĹy. Jedna chciaĹa byÄ szybsza od drugiej, wiÄc zderzyĹy siÄ,
starajÄ
c rĂłwnoczeĹnie przecisnÄ
Ä przez drzwi. Zaskoczona ich szybkoĹciÄ
Billi zachwiaĹa siÄ, ale instynkt zwyciÄĹźyĹ. Instynkt i trening.
Bez popisĂłw. Zabijaj szybko .
DzgnÄĹa bagnetem, jedna z napastniczek odskoczyĹa, uchylajÄ
c siÄ przed
ciosem, i wpadĹa na siostrÄ. Billi zatrzasnÄĹa drzwi i usĹyszaĹa, jak ghule
rozbijajÄ
siÄ o ich stalowe panele. ZaklinowaĹa je, wkĹadajÄ
c jeden z
bagnetĂłw w uchwyty, i pobiegĹa w kierunku klatki schodowej, nawet nie
myĹlÄ
c o tym, Ĺźeby siÄ obejrzeÄ. ByĹa juĹź tak blisko.
Drzwi na klatkÄ otworzyĹy siÄ gwaĹtownie. Percy chwyciĹ jÄ
i wyciÄ
gnÄ
Ĺ z
korytarza, niemalĹźe wyrywajÄ
c ramiÄ. ZdÄ
ĹźyĹa zauwaĹźyÄ ojca, póŠpiÄtra
niĹźej, opierajÄ
cego siÄ ramieniem o Kaya, gdy nagle poczuĹa, Ĺźe coĹ uderza jÄ
w plecy, popychajÄ
c na metalowÄ
balustradÄ i pozbawiajÄ
c powietrza.
OsunÄĹa siÄ na ziemiÄ i zobaczyĹa tylko poplÄ
tane nogi i ramiona Percivala,
ktĂłry zmagaĹ siÄ z jednÄ
z siĂłstr. Kobieta krzyczaĹa, drapaĹa i warczaĹa. Obok
potÄĹźnego templariusza wyglÄ
daĹa jak kruszyna, ale jej ciosy zwalaĹy go z
nĂłg. Jedno z uderzeĹ trafiĹo go w czoĹo, wskutek czego zaczÄ
Ĺ siÄ sĹaniaÄ na
miÄkkich nogach. TrzymaĹ siÄ ramienia ghula i Billi nie mogĹa uwierzyÄ, Ĺźe
krucha piÄknoĹÄ nie upada, a wrÄcz przeciwnie, doskonale utrzymuje
rĂłwnowagÄ, balansujÄ
c na szczycie schodĂłw.
Billi zaatakowaĹa, kopiÄ
c jÄ
w nogi - na co ghul obrĂłciĹ siÄ, starajÄ
c siÄ
chwyciÄ porÄczy. Nagle zniknÄ
Ĺ. RozlegĹ siÄ przeciÄ
gĹy krzyk, kiedy kobieta
spadaĹa, obracajÄ
c siÄ, kopiÄ
c w powietrzu i machajÄ
c rÄkoma. Billi patrzyĹa
w przeraĹźeniu, jak robi fikoĹki, podobna do szmacianej lalki, i rozbija siÄ na
betonowej podĹodze, dwadzieĹcia metrĂłw niĹźej. LeĹźaĹa nieruchomo. Jej
piÄkne ramiona rozrzucone byĹy pod dziwnym kÄ
tem. Czarna kaĹuĹźa krwi
rozlaĹa siÄ wokóŠgĹowy. Billi cofnÄĹa siÄ, nie mogĹa patrzeÄ.
- Idziemy - zarzÄ
dziĹ Percy. DoĹÄ
czyli do Kaya i Arthura, ktĂłry wisiaĹ mu
na ramieniu. Billi wciÄ
Ĺź siÄ trzÄsĹa po stoczonej walce i zaczÄĹa zostawaÄ z
tyĹu. UsĹyszaĹa, jak na parterze otwierajÄ
siÄ drzwi.
- Billi! - wrzasnÄ
Ĺ Kay.
Dziewczyna po chwili znalazĹa siÄ na dole i zobaczyĹa, Ĺźe jej towarzysze
biegnÄ
juĹź w kierunku samochodu. WciÄ
Ĺź byĹa kilka krokĂłw za nimi, ale
musiaĹa siÄ obejrzeÄ.
Ostre ĹwiatĹo okrutnie eksponowaĹo zmasakrowane ciaĹo. Korpus i
koĹczyny leĹźaĹy nienaturalnie powyginane, nie widaÄ byĹo twarzy, wokĂłĹ
ktĂłrej kĹÄbiĹy siÄ czarne wĹosy. Billi zakryĹa usta, aby powstrzymaÄ siÄ od
krzyku.
Nagle rÄka kobiety siÄ poruszyĹa. OdwrĂłciĹa zakrwawionÄ
twarz w
kierunku Billi i wykrzywiĹa siÄ w koszmarnym uĹmiechu. Z jej ust wypadĹo
kilka zÄbĂłw.
- ChwaĹa Bogu! - wychrypiaĹa przez roztrzaskanÄ
tchawicÄ.
Billi wrzasnÄĹa i rzuciĹa siÄ do ucieczki.
Kay uĹoĹźyĹ ojca na tylnym siedzeniu i zajÄ
Ĺ miejsce obok niego. Percy
siedzÄ
cy za kierownicÄ
machaĹ do niej szaleĹczo.
- Pospiesz siÄ! Musisz!
Drzwi szpitala zamknÄĹy siÄ za niÄ
z hukiem. Na zewnÄ
trz zauwaĹźyĹa
porzucony wĂłzek bagaĹźowy. PrzepchnÄĹa go do drzwi, postawiĹa na boku i
zaklinowaĹa nim wyjĹcie. Potem siÄ odwrĂłciĹa.
Z mgĹy wynurzaĹy siÄ ghule, powoli otaczajÄ
c samochĂłd. PiÄÄ, szeĹÄ
postaci, dwoje przy bramie, nie mogĹa siÄ doliczyÄ. Nie spieszyĹy siÄ, nie
krzyczaĹy, nie nawoĹywaĹy, po prostu jednostajnie zbliĹźaĹy, ich dzikie oczy
pĹonÄĹy pierwotnÄ
ĹźÄ
dzÄ
mordu. Na pierwszy rzut oka wyglÄ
daĹy jak
zwyczajni przechodnie. OdróşniaĹy siÄ tylko drapieĹźnÄ
gracjÄ
i zbyt
szerokimi, wygĹodniaĹymi uĹmiechami. Pomimo ciemnoĹci jarzyĹy siÄ jakimĹ
nieziemskim ĹwiatĹem.
Kim byĹy? Przeciwnikami sprzed lat, ktĂłrzy zdoĹali uciec przed
Arthurem? A moĹźe zostaĹy stworzone przez Michaela w ciÄ
gu ostatnich
dziesiÄciu lat? Ta noc nie miaĹa wyjaĹniÄ zagadki. Billi pochyliĹa gĹowÄ i
dobiegĹa do samochodu. Silnik wyĹ, a opony zapiszczaĹy, kiedy Percy wcisnÄ
Ĺ
gaz do dechy. W Ĺwietle reflektorĂłw widziaĹa, jak otaczajÄ
ce ich postacie
powoli rozstÄpujÄ
siÄ. Percy zacisnÄ
Ĺ dĹoĹ na rÄcznym hamulcu.
- Do dzieĹa - powiedziaĹ i zwolniĹ hamulec.
Nagle samochĂłd zatrzÄ
sĹ siÄ delikatnie. Na masce wylÄ
dowaĹa para
biaĹych stĂłp i ktoĹ zakryĹ przedniÄ
szybÄ dĹugim ciemnym pĹaszczem. Smuga
biaĹego ĹwiatĹa przeciÄĹa ciemnoĹÄ, odbijajÄ
c siÄ od szerokiego ostrza miecza,
tak dobrze znanego templariuszom, potem z frontowej szyby posypaĹo siÄ
szkĹo.
Billi krzyknÄĹa i zakryĹa gĹowÄ rÄkoma, chroniÄ
c jÄ
przed
rozpryskujÄ
cymi siÄ krysztaĹkami. SamochĂłd zatrzÄ
sĹ siÄ i coĹ chlusnÄĹo jej na
twarz. Nie otwieraĹa oczu, pĂłki szkĹo nie przestaĹo pryskaÄ. Auto zatrzymaĹo
siÄ gwaĹtownie.
Powoli uniosĹa powieki.
Percival siedziaĹ nieruchomo, rÄce zwisaĹy mu po bokach. Jego palce przez
chwilÄ drĹźaĹy. Oczy patrzyĹy przed siebie, usta miaĹ otwarte. MaleĹkie
krysztaĹki szkĹa przysypaĹy go jak diamenty. Billi spojrzaĹa niĹźej i przestaĹa
oddychaÄ.
Z jego klatki piersiowej wystawaĹ miecz.
Miecz Templariuszy.
Kurtka Percivala zbryzgana byĹa krwiÄ
, ktĂłra pokrywaĹa teĹź deskÄ
rozdzielczÄ
i spĹywaĹa po Billi. Miecz wbity prosto w pierĹ przykuĹ go do
[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ]