[ Pobierz całość w formacie PDF ]
temat rozmowy na nieco mniej osobisty, żeby się przypadkiem nie
zdekonspirować.
Miał pan rację co do cielęciny. Rzeczywiście wyborna.
Zaryzykuje więc pani kolejne spotkanie?
Znów jak grom z jasnego nieba. Zanim mu odpowiedziała, upiła łyk
wina.
Nie wydaje mi się to właściwe.
Tylko z powodów, które pani podała?
Naturalnie.
A nie dlatego, że wydaję się pani odpychający?
%7łartuje pan?
Skądże znowu. Próbuję zebrać istotne dla mnie dane. A zatem?
Zawahała się.
Trudno się z panem rozmawia.
Możliwe. Ale to dlatego, że chciałbym, aby nasze spotkanie
przyniosło nam obopólną satysfakcję.
Zrozumiała, że Brandon nie tylko sugeruje zbliżenie, ale jest wręcz
33
R
L
T
pewien, że do niego dojdzie. Brzmi to kusząco dla kogoś, kto ma w tym
zakresie tak ograniczone doświadczenie jak ona. Czy ona już kompletnie
zwariowała? Przecież wie, że ten człowiek specjalizuje się w obietnicach bez
pokrycia. Biedna Evie, jeśli mówił ci to samo, to nic dziwnego, że wpadłaś w
jego sidła. Każdego by skusił.
Ale jej nic nie grozi. Wystarczy, że przypomni sobie swoją wychudzoną
siostrę w szpitalnym łóżku i jej niegdyś piękną twarz teraz ściągniętą bólem.
Zawsze mi mówiono, że milczenie oznacza zgodę, ale przy pani
wolałbym się upewnić.
Zebrała się w sobie i spojrzała mu w oczy.
Co mogę panu odpowiedzieć? Przecież ledwie się znamy dodała
ściszonym głosem.
To dziwne, że pani tak myśli, bo ja mam wrażenie, jakbym znał panią
od zawsze, więc myślałem, że pani czuje coś podobnego. Wydaje mi się, że
po prostu musieliśmy się spotkać. Nigdy wcześniej mi się coś takiego nie
przydarzyło i, szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że mi się przydarzy.
Nie prosiłem się o nic takiego. Nasze spotkanie komplikuje moje i tak już
dość poplątane życie wyznał z uśmiechem.
Domyśliłam się nie mogła się powstrzymać od tej złośliwości. Co za
bufon! Jakby jego romanse były jakąś tajemnicą! W internecie pełno było
jego zdjęć z eleganckimi i pięknymi kobietami. Z wyjątkiem jednej...
Sprawdzała pani, co się o mnie pisze? Brzmi zachęcająco.
Wyłącznie z powodów zawodowych odpowiedziała chłodno.
Lubię wiedzieć, z jakiego rodzaju ludzmi będę pracować.
Słowa, które przed chwilą padły, ciągle dzwoniły jej w uszach. Z
pewnością mówił to każdej kobiecie.
Powinno ją to doprowadzić do furii, ale, o dziwo, zamiast tego poczuła
34
R
L
T
się zaintrygowana.
A Philipa Hansona pani nie sprawdziła. Czemu?
Jednorazowa wpadka odpowiedziała po dłuższej chwili ciszy. Już
zapomniała o tym kłamstewku. Był bardzo przekonujący.
Domyśliłem się. Kiedy szła pani w tamtym stroju, ludzie odwracali się
na ulicy. Warto było się tak ubierać dla kogoś, kogo się prawie nie zna?
Nie ubrałam się dla niego, tylko żeby zwrócić uwagę na przyjęciu.
To się pani udało przyznał Caz. Chociaż ciągle się zastanawiam,
co skusiło pana Hansona, żeby panią do nas wysłać. Nie żebym na to
narzekał, ale po prostu nie mogę tego zrozumieć. Po dłuższej pauzie
zapytał:
Nie próbowała go pani potem odnalezć?
Wzruszyła ramionami.
Nie wiedziałabym, od czego zacząć. Uznałam, że to był po prostu
głupi żart.
Jeśli tak, to nieudany stwierdził Caz. Ale oboje powinniśmy być
wdzięczni panu Hansonowi.
Oboje? Wydaje mi się, że tylko ja mam powody do wdzięczności.
Wdzięczna też jestem tej dziewczynie, która poszła na urlop macierzyński i
choć na chwilę zwolniła dla mnie miejsce.
To brzmi jak mowa dziękczynna laureatów Oscara. Zaraz zacznie pani
dziękować swoim rodzicom za to, że sprowadzili panią na świat.
Może bym im i podziękowała, gdybym tylko miała okazję ich poznać i
gdyby nie zostawili mnie na łasce obcych ludzi, pomyślała.
A co w tym złego? spytała na głos.
Nic. Poza faktem, że to ja powinienem im dziękować.
Jeśli to kolejny żart, to czy możemy go nie ciągnąć? I tak już za daleko
35
R
L
T
zabrnęliśmy.
Wcale nie. To dopiero początek. Ale widzę, że będę musiał się
napracować, żeby panią przekonać, że nie żartuję.
W tym momencie pojawili się kelnerzy, by zebrać talerze i podać kartę
deserów, dzięki czemu Tarn zyskała trochę czasu na zastanowienie się, co
[ Pobierz całość w formacie PDF ]