[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zerknął na niego, na nią, wziął papiery i przejrzał pierwszą stronę. Podniósł
głowę i zobaczyła kompletne osłupienie na jego twarzy, rzecz u Parkera
niezwykłą.
- Pozwala nam go wykupić? I to za niższą cenę? Gdzie są haczyki?
- Kontrakt jest podpisany. Haczyków nie ma. Kiedy ja podpiszę i
poświadczę notarialnie, Brittany Beach i pół miliona jego inwestycji są
moje.
- Ja zwariuję. Nikt nie robi czegoś takiego bez ważnego powodu.
- Jest powód, Parker - oznajmiła beznamiętnie. - Kochamy się.
- Ja zwariuję - powtórzył brat, wpatrując się w nią. -Emilio Jefferies?
Naprawdę jesteś pewna?
- Tak, jestem.
- Musi cię mocno kochać, żeby zrobić coś takiego. Jego brat może się
już nigdy do niego nie odezwać - skomentował Parker. - Ty też osłabisz
kontakt ze swoją rodziną.
- Nic nowego - odparła. - Idz, ciesz się weselem. Powiadomię resztę
rodziny o kontrakcie i o Brittany Beach.
Uśmiechnął się i odszedł. Była pewna, że natychmiast zaczął myśleć o
żonie. Rozejrzała się za Stephenem, żeby mu przekazać dobrą nowinę.
O dziewiątej weszła do apartamentu Emilia, prosto w jego ramiona.
Pózniej, zmęczeni, leżeli obok siebie.
- Nie mogłam się doczekać, żeby cię zobaczyć - wyznała.
- Ja też z trudem wytrzymałem, czekając tu na ciebie, i pomyślałem o
czymś. Jak starannie szukałaś tego księgowego?
128
RS
-Wynajęłam prywatnego detektywa. Po dwóch tygodniach oznajmił, że
poszukiwanego nie ma już w Miami. Mógł zniknąć gdziekolwiek, na całym
świecie, więc dałam sobie spokój. A o co chodzi?
- Chciałbym wynająć kogoś dobrego w tym fachu. Dajmy mu dość
czasu i środków na porządne śledztwo. Może się uda odnalezć złodzieja i
odzyskać twoje pieniądze.
- Myślę, że się nie uda.
- Nie chcesz nawet spróbować?
- To tylko strata pieniędzy.
- Być może, ale chciałbym, żeby ktoś go porządnie poszukał.
- Dobrze, zapoluj na niego.
- Kocham cię - powiedział, patrząc jej w oczy. - Chcę cię mieć w
ramionach co noc.
Znienacka zerwał się z łóżka. Wrócił po chwili i wśliznął się z
powrotem do pościeli.
- Mam coś dla ciebie - szepnął. - Daj rękę.
- Co to jest? Nie masz kieszeni, nie trzymasz nic w rękach... - W tym
momencie spostrzegła, że ma zaciśniętą jedną dłoń. Wyciągnął ją przed
siebie.
- To dla ciebie - rzekł, rozwierając palce. Aż się zachłysnęła. W
miękkim świetle lśnił wielki, siedmiokaratowy kamień, otoczony
mniejszymi brylancikami.
- Emilio! Jest przepiękny! - wykrzyknęła.
- Podaj mi rękę - poprosił i wsunął pierścień na jej palec. Klejnot był
ciężki.
- Przepiękny!
129
RS
Rzuciła się Emiliowi na szyję, pocałowała go i pchnęła z powrotem na
łóżko. Kilka chwil pózniej zapomniała o pierścionku, zbyt zajęta kochaniem
się z narzeczonym.
W niedzielę została u niego do póznego popołudnia. W pewnym
momencie oznajmiła:
- Chcę pójść do domu wcześniej, żeby porozmawiać z mamą i jej
pierwszej powiedzieć o naszych zaręczynach.
- To chyba dobry pomysł. Też powinienem się z nią zobaczyć,
powiadomić i ją, i Parkera, że chcę się z tobą ożenić. Gdyby twój najstarszy
brat akurat się nie ożenił, zaczekałbym z oświadczynami do rozmowy z nim.
- Dzięki Bogu, że tego nie zrobiłeś! Nie bądz aż tak staroświecki.
- W tym przypadku zamierzałem być tradycjonalistą, ale schrzaniłem
to, oświadczając się przed poproszeniem o twoją rękę.
- Zadzwonię do mamy i uprzedzę, że będę wcześniej. -Mówiąc to,
wstała.
Pózniej, skończywszy się czesać przed lustrem, pod uważnym
spojrzeniem Emilia, zapytała:
- Jak wyglądam?
- Lepiej mogłabyś wyglądać - odparł - wyłącznie nago. -I po co ja
pytałam? - Odwróciła się do niego.  Jeśli ktokolwiek zaakceptuje nasze
zaręczyny, chciałabym, żebyś dziś wieczór się u nas pojawił. Mogę
zadzwonić?
- Chciałabyś, żebym pojechał do Bal Harbour i zjadł coś w okolicy, by
w razie czego być pod ręką?
- Zrobiłbyś to? - spytała zaskoczona. Bardzo jej zależało, by jak
najszybciej oznajmić światu ich zaręczyny.
- Nie mam nic przeciwko temu. Wezmę komórkę, zadzwoń.
130
RS
- Wspaniale! - wykrzyknęła. - Jesteś cudowny! Objął ją i pocałował
mocno i długo.
- Muszę iść - powiedziała, oswobodziwszy się w końcu. Wzięła
torebkę, kluczyki i skierowała się do windy.
Bonita siedziała na werandzie, w nieskazitelnie białych spodniach i
bluzce, z nieodłącznym drinkiem w dłoni. Brittany pocałowała ją w policzek
i usiadła obok.
- Chciałam porozmawiać z tobą, zanim pojawi się reszta. Stephen
zamierzał ci powiedzieć, że Emilio zaproponował mi odkupienie jego
udziałów w Brittany Beach za półtora miliona.
- Powinien tak zrobić. Wstrętnie cię wykorzystał - osądziła Bonita i
pociągnęła łyczek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl