[ Pobierz całość w formacie PDF ]
głowy, on jednak nie dał się wywieść w pole. Zbyt
dobrze znał się na kobietach.
102
MIŁOŚĆ WARTA MILIONY
Zaintrygowany chwycił za telefon i zadzwonił
do Barry’ego Holmana.
– Wiem, że to informacje poufne, więc nie
możesz mi ich przekazać – zaczął bez zbędnych
wstępów. – Wystarczy mi jednak, że w odpowied-
nim momencie zrobisz znaczącą pauzę. Proszę
cię o to, bo chciałbym pomóc Fay. Ona nie dostała
ani centa, tak?
Po drugiej stronie zapadła cisza.
– Tego się obawiałem – rzekł Calhoun z wes-
tchnieniem. – Biedactwo.
– Słuchaj, ona naprawdę bardzo potrzebuje tej
pracy – odparł Barry. – Ponieważ wie, że zatrud-
niłeś ją tylko czasowo, bardzo się martwi o swoją
przyszłość. Nigdy dotąd nie musiała samodziel-
nie zdobywać środków do życia.
– Jeśli chodzi o pracę, nie widzę żadnego
problemu – rzekł Calhoun, uśmiechając się do
siebie. – Znajdziemy dla niej jakieś zajęcie. Co za
drań z tego Henry’ego!
– To nie jego wina – sprostował Barry. – Jej
ojciec źle zainwestował i forsę diabli wzięli.
Historia stara jak świat, ale dla Fay to osobisty
dramat. Został jej tylko mercedes. Pamiętaj, ja ci
oniczymniemówiłem – zaznaczył Barry Holman.
– Jasna sprawa. Powiem jej, że jesteśmy z niej
bardzo zadowoleni i dlatego proponujemy jej
stałą pracę.
Diana Palmer
103
– Na pewno ją to ucieszy.
– My naprawdę cenimy ją jako pracownika.
Jak na kogoś, kto stawia pierwsze kroki w zawo-
dzie, radzi sobie doskonale. Dziękuję ci, Barry.
Do zobaczenia. – Calhoun pożegnał się, ale nie
odłożył słuchawki. Miał do załatwienia jeszcze
jeden pilny telefon.
Szybko wybrał numer J.D. Langleya.
– Słucham? – odezwał się szorstki męski głos.
– Myślałem, że wyjechałeś w interesach – rzu-
cił Calhoun.
– Bo wyjechałem. Wróciłem dosłownie przed
kwadransem. Stało się coś? Chodzi o nasze stada?
– Chodzi o Fay York.
Przez chwilę w słuchawce panowała martwa
cisza.
– Czy coś jej się stało? – Donavan miał wraże-
nie, że ziemia ucieka mu spod nóg. – Co jej jest?
Calhoun poczuł wielką ulgę. Jego rozmówca
naprawdę się przejął. Oczywiście nie mógł wy-
kluczyć, że J.D. zainteresował się Fay wyłącznie
przez wzgląd na jej pieniądze, które mogłyby
ułatwić mu uzyskanie prawa do opieki nad Jef-
fem. Jeśli tak jest w istocie, Calhoun zamierza
wyświadczyć Fay wielką przysługę.
– Powiem ci coś, o czym żaden z nas nie
powinien wiedzieć, trzymaj więcjęzyk za zębami
– oznajmił.
104
MIŁOŚĆ WARTA MILIONY
– Co takiego?
– Fay nie dostała ani grosza. Cały jej majątek
to mercedes.
J.D. zamilkł, a Calhoun zaczynał już współ-
czuć Fay. Nagle usłyszał w słuchawce gromki
śmiech i od razu poczuł się spokojniejszy.
– Więc jednak splajtowała – powiedział Do-
navan ciepło. – Czułem, że tak będzie. Z jednej
strony szczerze jej współczuję, a z drugiej cieszę
się, że jest bez grosza. Nie zniósłbym, gdyby
zaczęli gadać, że następny Langley chce się
wżenić w majątek.
– Naprawdę chcesz się z nią związać? – Cal-
houn nie krył zaskoczenia.
– A co, tak bardzo cię to dziwi? Chyba
zdążyłeś już zauważyć, że ta dziewczyna ma złote
serce – powiedział, a potem zepsuł wszystko,
mówiąc: – Będzie idealną matką zastępczą dla
Jeffa.
– Chcesz się z nią ożenić wyłącznie ze wzglę-
du na chłopca?
– Nie twoja sprawa, Ballenger, dlaczego to
robię – odrzekł Donavan chłodno. – Jeśli Fay za
mnie wyjdzie, to będzie jej decyzja.
– A jeśli ona cię kocha? Pomyślałeś o tym?
– Jest za młoda. Nie dojrzała jeszcze do miło-
ści – odparł Donavan beztrosko. – Zadurzyła się
we mnie. Poza tym szuka kogoś, kto da jej
Diana Palmer
105
poczucie bezpieczeństwa. Wiem, jak ją uszczęś-
liwić.
Calhoun rzucił pod jego adresem epitet, jakie-
go nigdy nie użyłby w obecności swojej żony.
– Jesteś większym nikczemnikiem, niż myś-
lałem – oświadczył lodowatym tonem.
– Nie tobie to oceniać. Jutro rano przyjadę do
tuczarni, żeby skontrolować stada Mesa Blanco
– oznajmił Donavan i natychmiast się rozłączył.
Calhouna ogarnęła wściekłość.
Skończywszy rozmowę z Calhounem, Dona-
van dopijał kawę, nie czując w ogóle jej smaku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]